reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziękuję dziewczyny za słowa wsparcia😘 Już mi sił brakuje na tego dziada krwiaka ale nie poddam się bo jest o co walczyć 💪 Póki co poleżakuje sobie i może to coś pomoże, mój lekarz nie powiedział mi na żadnej z wizyty, że mam leżeć w domu tylko, że mam prowadzić oszczędny tryb życia. A wychodzi na to, że jednak chyba powinnam. Jutro zmierzy czy krwiak się zmniejszył i zobaczę co powie.
No przy krwiaku najlepiej leżeć plackiem, ja plamilam ale bez krwiaka, to leżałam większość pierwszego trymestru. Jak sobie to przypominam, to mam ciarki na całym ciele.
Nas spisali na straty wielokrotnie, a daliśmy radę, u ciebie może być zupełnie podobnie !
 
reklama
@Gonzi
Ja tez siedzialam sama w spzitalu i tez zero odwiedzin po zabiegu, ale nawet nie mialabym na to sily, zle sie czulam fizycznie. Potem mialam pol tyg zwolenienia zalatwionego przez mame i tak sie zlozylo ze potem i tak dwa tyg urlopu planownego. Takze nikt z pracy nie wiedzial, z eu mnie taka sytuacja, podobnie jak z reszta teraz z biochemiczna. Moze jestem dziwna, ale im szybciej wracalam do "normalnego" zycia, tym bylo mi lepiej. Tak samo teraz, w piatek zaczelam krwawic i pracowalam (pracuje zdalenie), w sobote pojechalam do rodzicow, mialam robic cos z mama, jendak brzuch bolal bardzo, podlaczyli mi z tata kroplowke, w niedziele robilam nadgodziny - 10 godzin platnych pracy przy kompie, tabletki przeciwbolowe. Dzis 4 dzien krwawienia, dalej pracuje, potem ide na spacer. Takie mam teraz poronienie/krwawienie/okres. Wole mowic i myslec, ze to okres, tak mi latwiej, nie chce sie w to zaglebiac. Ide dalej i tyle, juz nie zmienie nic, takze nie ma o czym myslec.
 
Ostatnia edycja:
@Gonzi
Ja tez siedzialam sama w spzitalu i tez zero odwiedzin po zabiegu, ale nawet nie mialabym na to sily, zle sie czulam fizycznie. Potem mialam pol tyg zwolenienia zalatwionego przez mame i tak sie zlozylo ze potem i tak dwa tyg urlopu planownego. Takze nikt z pracy nie wiedzial, z eu mnie taka sytuacja, podobnie jak z reszta teraz z biochemiczna. Moze jestem dziwna, ale im szybciej wracalam do "normalnego" zycia, tym bylo mi lepiej. Tak samo teraz, w piatek zaczelam krwawic i pracowalam (pracuje zdalenie), w sobote pojechalam do rodzicow, mialam robic cos z mama, jendak brzuch bolal bardzo, podlaczyli mi z tata kroplowke, w niedziele robilam nadgodziny - 10 godzin platnych pracy przy kompie, tabletki przeciwbolowe. Dzis 4 dzien krwawienia, dalej pracujem, potem ide na spacer. Takie mam teraz poronienie/krwawienie/okres. Wole mowic i myslec, ze to okres, tak mi latwiej, nie chce sie w to zaglebiac. Ide dalej i tyle, juz nie zmienie nic, takze nie ma o czym myslec.

Ehh no taki czas słaby nas dopadł że jest ten koronawirus. Dla mnie to były najgorsze 3 dni w życiu. Myślałam że umrę w tym szpitalu bo poroniłam w 13 tygodniu i nie robili mi zabiegu tylko przez te 3 dni w szpitalu leciało ze mnie jakbym miała się wykrwawić. Wszystko prałam sobie w umywalce bo nie mogłam opanować krwawienia i co się położyłam to wszystko brudne :( Także ja psychicznie słabo ten czas zniosłam. W dodatku leżałam na sali z taką starszą panią i ciężko było przez telefon z chłopakiem rozmawiać bo ciągle ryczałam a było mi przed nią głupio o tym mówić na głos...Dobrze że akurat ułożyło Ci się wtedy trochę wolnego od pracy. Ja 5 dni przed poronieniem powiedziałam w pracy że jestem w ciąży zmienili mi grafik na dniówki po 8 h bo chodziłam trybem zmianowym i myślałam że jak już jestem po 12 tc to mogę powiedzieć im żeby nie pracować po 12 h i nie chodzić na nocki bo strasznie się na nich męczyłam :< także jak wróciłam to już każdy w pracy miał 100 historii na mój temat i tysiąc plotek poszło. Część osób dalej mi gratulowało także masakra...chodziłam do wc płakać.
Mam nadzieję że Twoje krwawienie szybko przejdzie i podziwiam Twoje podejście. Ja niestety jestem psychicznie pod kreską bo mam słabą głowę :<
 
Ehh no taki czas słaby nas dopadł że jest ten koronawirus. Dla mnie to były najgorsze 3 dni w życiu. Myślałam że umrę w tym szpitalu bo poroniłam w 13 tygodniu i nie robili mi zabiegu tylko przez te 3 dni w szpitalu leciało ze mnie jakbym miała się wykrwawić. Wszystko prałam sobie w umywalce bo nie mogłam opanować krwawienia i co się położyłam to wszystko brudne :( Także ja psychicznie słabo ten czas zniosłam. W dodatku leżałam na sali z taką starszą panią i ciężko było przez telefon z chłopakiem rozmawiać bo ciągle ryczałam a było mi przed nią głupio o tym mówić na głos...Dobrze że akurat ułożyło Ci się wtedy trochę wolnego od pracy. Ja 5 dni przed poronieniem powiedziałam w pracy że jestem w ciąży zmienili mi grafik na dniówki po 8 h bo chodziłam trybem zmianowym i myślałam że jak już jestem po 12 tc to mogę powiedzieć im żeby nie pracować po 12 h i nie chodzić na nocki bo strasznie się na nich męczyłam :< także jak wróciłam to już każdy w pracy miał 100 historii na mój temat i tysiąc plotek poszło. Część osób dalej mi gratulowało także masakra...chodziłam do wc płakać.
Mam nadzieję że Twoje krwawienie szybko przejdzie i podziwiam Twoje podejście. Ja niestety jestem psychicznie pod kreską bo mam słabą głowę :<
Te szpitale to jest chyba największa trauma. Ja sobie od razu zabieg zażyczyłam, nie chciałam tego przechodzić przez kilka dni, więc o 8 mnie przyjęli o 16 w domu, ale czekałam na stojąco do 11 na zabieg, bo nie dali mi przecież łóżka na te kilka godzin, potem słuchałam uwag od anestezjologa na temat mojego tatuażu, że nie ma się gdzie przez niego wkuć, a mam malutki napis na ręce, ogólnie chamstwo totalne, a na końcu położyli mnie na sali z dziewczynami do porodu, więc obudziły mnie po narkozie serduszka ich dzieci.
Chciałam wtedy naprawdę umrzeć...
 
Ehh no taki czas słaby nas dopadł że jest ten koronawirus. Dla mnie to były najgorsze 3 dni w życiu. Myślałam że umrę w tym szpitalu bo poroniłam w 13 tygodniu i nie robili mi zabiegu tylko przez te 3 dni w szpitalu leciało ze mnie jakbym miała się wykrwawić. Wszystko prałam sobie w umywalce bo nie mogłam opanować krwawienia i co się położyłam to wszystko brudne :( Także ja psychicznie słabo ten czas zniosłam. W dodatku leżałam na sali z taką starszą panią i ciężko było przez telefon z chłopakiem rozmawiać bo ciągle ryczałam a było mi przed nią głupio o tym mówić na głos...Dobrze że akurat ułożyło Ci się wtedy trochę wolnego od pracy. Ja 5 dni przed poronieniem powiedziałam w pracy że jestem w ciąży zmienili mi grafik na dniówki po 8 h bo chodziłam trybem zmianowym i myślałam że jak już jestem po 12 tc to mogę powiedzieć im żeby nie pracować po 12 h i nie chodzić na nocki bo strasznie się na nich męczyłam :< także jak wróciłam to już każdy w pracy miał 100 historii na mój temat i tysiąc plotek poszło. Część osób dalej mi gratulowało także masakra...chodziłam do wc płakać.
Mam nadzieję że Twoje krwawienie szybko przejdzie i podziwiam Twoje podejście. Ja niestety jestem psychicznie pod kreską bo mam słabą głowę :<
Ja zawsze wybiegam w przyszłość i zawsze tego sie mega boje i to mnie paralizuje. Nie jestem jakas tam silna i sama sie dziwie skad sie u mnie to bierze, nie wiem, oczywiscie tez przeplakalam wiele, bo wiadomo to bardzo trudne jest. Ale tez dziewczyny tutaj i forum bardzo pomogly przetrwac ten czas, caly czas pomagaja, jestem niezmiernie Wam wszystkim wdzieczna, to mega cenne dla mnie, ze moge tu napisac, zajrzec i to ze dowiedzialam sie jak wiele innych dziewczyn tez ma takie problemy. <3 Ja bardziej sie martwie co teraz, co dalej czy zajde, czy sie uda czy bedzie ok i to moje fiksacje na ten moment...
 
Te szpitale to jest chyba największa trauma. Ja sobie od razu zabieg zażyczyłam, nie chciałam tego przechodzić przez kilka dni, więc o 8 mnie przyjęli o 16 w domu, ale czekałam na stojąco do 11 na zabieg, bo nie dali mi przecież łóżka na te kilka godzin, potem słuchałam uwag od anestezjologa na temat mojego tatuażu, że nie ma się gdzie przez niego wkuć, a mam malutki napis na ręce, ogólnie chamstwo totalne, a na końcu położyli mnie na sali z dziewczynami do porodu, więc obudziły mnie po narkozie serduszka ich dzieci.
Chciałam wtedy naprawdę umrzeć...
To smutne... ja pojechalam na izbe okolo 19, zaczelo sie krwawienie, nie jadlam nie pilam od 13, bo zle sie cuzlam, mieli zrobic zabieg od razu, a zrobili na kolejny dzien okolo 18, w nocy tez wiekszosc ze mnie wyleciala sama...caly czas sobie mowilam, ze to okres, moze dlatego bylo mi latwiej, nie bralam sobie tego do glowy. Dwa tyg po zabiegu bylam na wyjezdzie z tesciami, a 3 tyg to bylam na krotkim wyjezdzie z mezem i rodzicami, tak na szybko Niemcy, Czechy i Slask, a ja uwielbiam pordroze, to tez mi pomoglo.
 
To smutne... ja pojechalam na izbe okolo 19, zaczelo sie krwawienie, nie jadlam nie pilam od 13, bo zle sie cuzlam, mieli zrobic zabieg od razu, a zrobili na kolejny dzien okolo 18, w nocy tez wiekszosc ze mnie wyleciala sama...caly czas sobie mowilam, ze to okres, moze dlatego bylo mi latwiej, nie bralam sobie tego do glowy. Dwa tyg po zabiegu bylam na wyjezdzie z tesciami, a 3 tyg to bylam na krotkim wyjezdzie z mezem i rodzicami, tak na szybko Niemcy, Czechy i Slask, a ja uwielbiam pordroze, to tez mi pomoglo.
Ja też od razu wróciłam do pracy, ale było mi ciężko. To już był 11tc, nie sądziłam, że takie coś może mi się przytrafić, a wszyscy dookoła wymagali tego żebym Funkcjonowała jak wcześniej, bo to tylko zarodek ;/
 
Te szpitale to jest chyba największa trauma. Ja sobie od razu zabieg zażyczyłam, nie chciałam tego przechodzić przez kilka dni, więc o 8 mnie przyjęli o 16 w domu, ale czekałam na stojąco do 11 na zabieg, bo nie dali mi przecież łóżka na te kilka godzin, potem słuchałam uwag od anestezjologa na temat mojego tatuażu, że nie ma się gdzie przez niego wkuć, a mam malutki napis na ręce, ogólnie chamstwo totalne, a na końcu położyli mnie na sali z dziewczynami do porodu, więc obudziły mnie po narkozie serduszka ich dzieci.
Chciałam wtedy naprawdę umrzeć...
Słabo z tym że tak Cię położyli :( to prawda szpitale to najgorsza trauma. Ja gdybym wiedziała to co teraz moze też bym chciała ten zabieg. Sama nie wiem co lepsze. Ale jak jechałam do szpitala to nic nie wiedziałam o poronieniach nikogo nie znałam nie miałam wtedy głowy do niczego caly czas tylko ryczałam a jedyne co usłyszałam jak mnei przyjmowali to że takich dziewczyn jak ja jest dziennie 10...:/
Obyśmy już tego nigdy więcej nie doświadczyły wszystkie!
 
reklama
Ja zawsze wybiegam w przyszłość i zawsze tego sie mega boje i to mnie paralizuje. Nie jestem jakas tam silna i sama sie dziwie skad sie u mnie to bierze, nie wiem, oczywiscie tez przeplakalam wiele, bo wiadomo to bardzo trudne jest. Ale tez dziewczyny tutaj i forum bardzo pomogly przetrwac ten czas, caly czas pomagaja, jestem niezmiernie Wam wszystkim wdzieczna, to mega cenne dla mnie, ze moge tu napisac, zajrzec i to ze dowiedzialam sie jak wiele innych dziewczyn tez ma takie problemy. <3 Ja bardziej sie martwie co teraz, co dalej czy zajde, czy sie uda czy bedzie ok i to moje fiksacje na ten moment...
No wiem. Sama bym więcej na tym forum się udzielała ale w pracy duzo się dzieje i wracam wykończona. Czasami w pracy coś tam poczytam i jak mam jak to się udzielam ale czasami słabo :( na ogół wchodzę i jest kilka nowych stron więc nadganiam i czytam co tam u Was. Też się cieszę że jest taka grupa wsparcia bo to bardzo pomocne. Sama nie raz potrzebowałam porady. Co do przyszłości to wierzę że tym razem Ci się uda! Trzymam mocno kciuki żeby za niedługo wszystko wrócilo u Ciebie do normy i było tylko lepiej. Ja sobie wczoraj jak dostałam okresu obiecałam że już nie będę wybiegać w przyszłość bo całe te kilka miesięcy starań co miesiąc wyliczam kiedy bym urodziła jeśli bym zaszła i tylko się nakręcam :( a i tak przychodzi @.
 
Do góry