Cześć Dziewczyny,
jak ten czas leci. Załączam cytat z zeszłego roku byście mogły poznać moją historię.
Dostaliśmy zielone światło już w maju 2019 ale jakoś tak się wkręciliśmy w inne sprawy, że temat ciąży odszedł na bok. Kupiliśmy mieszkanie, przeprowadziliśmy się, zaczęliśmy się urządzać... życie biegło swoim torem i niecały miesiąc temu bum!! 17.04 dwie kreski na teście
Nie obyło się bez stresu, 23.04 pojawiłam się na USG. Wiedziałam, że może być za wcześnie (wg OM 5+6) ale w czasie pandemii trudno wybrzydzać, że termin zbyt wczesny. Usłyszałam od doktora, wczesna ciąża trzeba poczekać i ustawił mi USG na 13.05. Przez te niespełna 3 tygodnie próbowałam nie zwariować, nie poszłam na żadne z wyznaczonych badań (grupa krwi, różyczka itd.), stwierdziłam, że wezmę to na spokojnie.
Wczoraj w gabinecie zamknęłam oczy a gdy lekarz wesoło zakomunikował żywy Bob, popłakałam się ze szczęścia. Wczoraj było 8+1, bijące serducho i zarys małego człowieka o wzroście (hihi) 1.75 cm.
Oby do 22 grudnia, szykuje się wyjątkowy prezent na Boże Narodzenie
[emoji3059]