reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

powiem Ci że ja wcześniej też twardo uważałam że natura wie co robi..
dopóki mnie to nie spotkało.
W pierwszym momencie byłam trochę rozczarowana postawą lekarza - zaczął cytować statystyki, że w uk do 12 tyg to nie ciąża itd. Że nie mam siedzieć i myśleć co zrobiłam źle itd.
Ale z czasem sama przeszłam na ten tryb myślenia. zracjonalizowałam to sobie, że nie ja pierwsza i nie ostatnia.
nadal jest mi czasem smutno ale specjalnie też nie przeżywam.
Tyle tylko że ja mam 2 dzieci i jest mi na pewno łatwiej
Każdy przeżywa po swojemu...
@Aggs moze źle zrozumiałam, ale nie wierzę że jest ktoś kto podchodzi do poronienia tak jak ja. Tzn. nie chcę być źle zrozumiana ale na pewno będę. U mnie zarodek zatrzymał się 7/9tc. Nie płakałam, nie miałam żałoby, po prostu tak się stało. Nie czuję się przez to kobietą, która nie zasługuje na bycie matką. Chciałam kiedyś nawet założyć taki osobny temat dla kobiet, które nie wzięły tego do siebie jakkolwiek to brzmi. Bo chciałam zobaczyć czy jest więcej takich jak ja. Nie chcę wyjść na babe bez serca, ale dla mnie jest normalnym to co robi natura, biologia
 
reklama
Melduję się po wizycie :)
Dr Bodzek (mąż dr Janosz) też super lekarz :) Poradzi, wysłucha, dopyta, wszystko powie.
Szyjka w normie, lożysko też, maluch zarówno główka i brzuszek i kości udowe wszystko w normie.
Ale macica mi twardnieje za bardzo. Bardzo mnie boli i faktycznie widać, że jest napięta. Mam łykać magnez 4 razy dziennie, doraźnie albo nospa albo spasmina. Do tego urosept, bo jeszcze ciągle coś mnie szczypie i boli. Powtórzyć posiew, bo wyszedł wątpliwy. A tak to kontrolować i już. :) Nie głaskać brzucha.
Martwi mnie to nadal, że macica taka twarda i boli, ale co robić.
Płci znowu nie poznałam, bo Maluch obrócony dziwnie ... ehhh :D chyba się dowiem jak urodzę :)
 
ale z czym się nie zgodzisz?to są wyniki badań
i tu nic nikt nie "testuje " na swoim dziecku
porównano po prostu dwie grupy kobiet w ciąży. Te co brały progesteron i te co nie brały...
to nie było na zasadzie doświadczenia tym damy a tym nie tylko wybrano te kobiety którym lekarz zlecił suplementacje progesteronu.
poza tym niski progesteron to pojęcie względne. wiele kobiet nie bada, ma niski a ciążę utrzymuje bo poziom jest wystarczający do utrzymania mimo że nie mieści się w normie...
Żeby mieć dobry poziom progesteronu to trzeba "pracować " nad pierwszą fazą cyklu i podniesieniem jakości owu. To bardziej pewny sposób niż suplementacja proga w 2 fazie

No ale jeśli komuś psychicznie pomaga branie progesteronu to spoko. przecież nie zabraniam.
Zawsze ma się wtedy poczucie że zrobiłam wszystko co mogłam...
Źle mnie zrozumiałas ;) chodziło mi o to, że wszelkie badania na kobietach w ciąży to nie badania "na szczurach" w sensie takim że te kobiety które mają niski progesteron nie powiedzą "dobrze, będę testować czy niski progesteron zabije moje dziecko, mimo zaleceń nie będę przyjmować progesteronu". Bo porównanie kobiet którym progesteron nie jest potrzebny i ich sukcesów w donoszeniu ciąży, a porównanie kobiet z niskim poziomem progesteronu i przyjmowanymi lekami, to nie to samo co wzięcie grupy kobiet z niskim progesteronem i rozważeniu że cześć z nich weźmie tabletki a część z nich nie i jaki będzie wynik. Bo po prostu żadna nie podejmie ryzyka. A moim zdaniem tylko takie badania mogłyby rzeczywiście powiedzieć czy te leki działają czy nie i na takiej podstawie możnaby wyciągnąć wnioski.
Ale zdanie każda może mieć swoje, przecież ja nikogo nie namawiam że ma koniecznie brać progesteron ;) moim zdaniem jeśli kobieta ma niski poziom, to tabletki pomagają. I tyle ;)

@Aggs moze źle zrozumiałam, ale nie wierzę że jest ktoś kto podchodzi do poronienia tak jak ja. Tzn. nie chcę być źle zrozumiana ale na pewno będę. U mnie zarodek zatrzymał się 7/9tc. Nie płakałam, nie miałam żałoby, po prostu tak się stało. Nie czuję się przez to kobietą, która nie zasługuje na bycie matką. Chciałam kiedyś nawet założyć taki osobny temat dla kobiet, które nie wzięły tego do siebie jakkolwiek to brzmi. Bo chciałam zobaczyć czy jest więcej takich jak ja. Nie chcę wyjść na babe bez serca, ale dla mnie jest normalnym to co robi natura, biologia
Każda kobieta ma prawo do własnego zachowania i myśli w tym temacie. Na pewno twoje podejście jest zdrowsze dla twojej psychiki i tego zazdroszczę ;) a prawda jest taka że tu większość jednak stratę przeżywa, bo myślę że właśnie w takich chwilach ludzie szukają odpowiedzi w internecie i chcą znaleźć pocieszenie. A jeśli ktoś ma podejście jak Ty, to zwyczajnie przechodzi do porządku dziennego i nie zawraca sobie głowy tematem ;)

Melduję się po wizycie :)
Dr Bodzek (mąż dr Janosz) też super lekarz :) Poradzi, wysłucha, dopyta, wszystko powie.
Szyjka w normie, lożysko też, maluch zarówno główka i brzuszek i kości udowe wszystko w normie.
Ale macica mi twardnieje za bardzo. Bardzo mnie boli i faktycznie widać, że jest napięta. Mam łykać magnez 4 razy dziennie, doraźnie albo nospa albo spasmina. Do tego urosept, bo jeszcze ciągle coś mnie szczypie i boli. Powtórzyć posiew, bo wyszedł wątpliwy. A tak to kontrolować i już. :) Nie głaskać brzucha.
Martwi mnie to nadal, że macica taka twarda i boli, ale co robić.
Płci znowu nie poznałam, bo Maluch obrócony dziwnie ... ehhh :D chyba się dowiem jak urodzę :)
No i super wieści :) magnez warto brać. I dbaj o siebie :)
 
Źle mnie zrozumiałas ;) chodziło mi o to, że wszelkie badania na kobietach w ciąży to nie badania "na szczurach" w sensie takim że te kobiety które mają niski progesteron nie powiedzą "dobrze, będę testować czy niski progesteron zabije moje dziecko, mimo zaleceń nie będę przyjmować progesteronu". Bo porównanie kobiet którym progesteron nie jest potrzebny i ich sukcesów w donoszeniu ciąży, a porównanie kobiet z niskim poziomem progesteronu i przyjmowanymi lekami, to nie to samo co wzięcie grupy kobiet z niskim progesteronem i rozważeniu że cześć z nich weźmie tabletki a część z nich nie i jaki będzie wynik. Bo po prostu żadna nie podejmie ryzyka. A moim zdaniem tylko takie badania mogłyby rzeczywiście powiedzieć czy te leki działają czy nie i na takiej podstawie możnaby wyciągnąć wnioski.
Ale zdanie każda może mieć swoje, przecież ja nikogo nie namawiam że ma koniecznie brać progesteron ;) moim zdaniem jeśli kobieta ma niski poziom, to tabletki pomagają. I tyle ;)


Każda kobieta ma prawo do własnego zachowania i myśli w tym temacie. Na pewno twoje podejście jest zdrowsze dla twojej psychiki i tego zazdroszczę ;) a prawda jest taka że tu większość jednak stratę przeżywa, bo myślę że właśnie w takich chwilach ludzie szukają odpowiedzi w internecie i chcą znaleźć pocieszenie. A jeśli ktoś ma podejście jak Ty, to zwyczajnie przechodzi do porządku dziennego i nie zawraca sobie głowy tematem ;)


No i super wieści :) magnez warto brać. I dbaj o siebie :)
Mogę się podpisać pod Twoim postem (wszystkie twoje 3 odpowiedzi na cytaty). Co do sprawy progesteronu, to może uspokoi Cię, że w tym linkowanym artykule jest napisane, że przy niedomodze ciałka żółtego skuteczność suplementacji jest dobrze udokumentowana. Nie jestem w stanie przeczytać całego artykułu, ale po tych ogólnodostępnych 30% widzę, że nikt tam rewolucji nie robi nawet na standardy polskie. Jest podane, że tabletki nic nie dadzą na poród przedwczesny. Ale to juz bardzo wielu ginie w Polsce uznaje i NFZ też uznał dawno poprzez brak refundacji luteiny jako leku na zagrażający poród przedwczesny. Ciekawa jestem, czy w tym artykule piszą coś o krwiakach...



Nie znam się dobrze na niedomodze lutealnej, bo to nie moje schorzenie. Też myślę, że najlepiej jest żyć tak, aby mieć super jajeczka i zdrowe plemniki. Nie faszerować się podczas każdego cyklu miesięcznego tabletkami, z drżeniem serca, że może będzie ciąża i bez tabletek się ją straci. Ale jak już dochodzi do ciąży ze "sfatygowanego" jaja to jednak kilka listków tabletek może być niższa cena niż ryzyko, że faktycznie tylko tego brakuje.
 
Ostatnia edycja:
Mogę się podpisać pod Twoim postem (wszystkie twoje 3 odpowiedzi na cytaty). Co do sprawy progesteronu, to może uspokoi Cię, że w tym linkowanym artykule jest napisane, że przy niedomodze ciałka żółtego skuteczność suplementacji jest dobrze udokumentowana. Nie jestem w stanie przeczytać całego artykułu, ale po tych ogólnodostępnych 30% widzę, że nikt tam rewolucji nie robi nawet na standardy polskie. Jest podane, że tabletki nic nie dadzą na poród przedwczesny. Ale to juz bardzo wielu ginie w Polsce uznaje i NFZ też uznał dawno poprzez brak refundacji luteiny jako leku na zagrażający poród przedwczesny. Ciekawa jestem, czy w tym artykule piszą coś o krwiakach...



Nie znam się dobrze na niedomodze lutealnej, bo to nie moje schorzenie. Też myślę, że najlepiej jest żyć tak, aby mieć super jajeczka i zdrowe plemniki. Nie faszerować się podczas każdego cyklu miesięcznego tabletkami, z drżeniem serca, że może będzie ciąża i bez tabletek się ją straci. Ale jak już dochodzi do ciąży ze "sfatygowanego" jaja to jednak kilka listków tabletek może być niższa cena niż ryzyko, że faktycznie tylko tego brakuje.

No ja cały czas uważam że progesteron pomaga przy niewydolności ciałka żółtego ;) ale każdy może mieć swoje zdanie, wyrażać opinie itp ;)
 
@91Asia, u nas były to 3 pełne cykle po poronieniu 10/11 tc.
Hej, bardzo współczuję, i tak dobrze rozumiem. My też czekaliśmy 9msc na wymarzone dwie kreski. I też poroniłam w podobnym czasie bo na przełomie 12/13tyg mniej więcej. Już powoli się człowiek zaczął cieszyć że najgorszy początkowy etap minął a tu nagle szok.
Mnie lekarz zalecił aby odczekać 2 cykle i wrócić do starań jeśli będziemy chcieli, ale u mnie obyło się bez łyżeczkowanie.
Ja zaszłam w drugim cyklu po zabiegu, lekarz nic nie mówił.
Ja tam się z tym nie zgodzę. Uważam że jeśli ktoś ma niski prpgesteron i tylko to jest powodem straty to pomoże. Bo jeśli immunologia jest ok i ciąża zdrowa A mimo to kobieta planu krwawi i traci w końcu dziecko to prog pomoże. Nie mówię że to lek na całe zło. Ale badań nie zrobisz rzetelnie bo żadna kobieta nie będzie testować na swoim dziecku



Trzymam kciuki daj znać po ,:)


Przykro mi bardzo że Cię to spotkało. Podziwiam że znalazłaś siłę na pogrzeb, ale to już późniejszy etap więc rozumiem. Urlop Ci się należy więc korzystaj.
Co do tego jak to teraz będzie wyglądać. Do 6 tyg powinnaś dostać @ i chyba najlepiej po niej iść na kontrolę do gina. Sprawdzi czy wszystko okej i powie kiedy można się starać. Jeśli wszystko będzie ok to myślę że kolejny cykl można odczekać i starać się znowu :) głowa do góry, forum uczy że po każdej burzy wychodzi słońce i w sumie praktycznie każda tu doczekala dzidziusi :)
przykro mi z powodu straty.
na wizycie lekarz Ci wszystko powie
generalnie jeśli był zabieg to zalecają min.3-6mcy a po samoistnym niby można w kolejnym cyklu...
u Ciebie to był już 4 mc...

dobrze by było dojść do siebie psychicznie i fizycznie...zrobić jakieś badania
@91Asia bardzo mi przykro, 14 tydzien to rzeczywiscie juz wysoko. Kazdy przezywa inaczej poronienie, jesli pomoze Ci zaloba, to ja odbadz, jesli jestes zla na wszystko, to badz. Pozwol sobie na emocje i uporaj sie z tym po swojemu, ale sie nie zalamuj, bo tego Ci nie wolno. Po to tu jestesmy, zeby sie wapierac. Kazda z nas na pewnym etapie stracila ciaze, kazda tez jest inna, ale rozmawiamy, dzielimy sie doswiadczeniami i to pomaga. Trzymaj sie! A co do pracy z dzieciaczkami, dasz rade. A jesli bedziesz potrzebowala wiecej czasu niz 8 tygodni, po prostu wez l4. Tylko nie zalamuj sie na dobre [emoji847]

Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. Dopiero się zorientowałam, że drugi raz w tym wątku opowiedziałam moją historię. Z każdym dniem jest coraz lepiej, dzisiaj miałam pierwszą całą przespaną noc od pobytu w szpitalu. Idę do ginekologa w czwartek. Wiem że to za szybko, cały czas krwawię po zabiegu ale miałam już wcześniej umówioną wizytę zanim to się stało.
Dziękuję dziewczyny, to naprawdę ważne usłyszeć słowa wsparcia od osób które przeszły to samo.
 
Cześć. Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty [emoji17] Wydawac by się mogło że 14 tydzień jest bezpieczny, jednak chyba cała ciążę nie możemy być niczego pewnego [emoji17] My również się staramy już prawie 1,5 roku, gdy się udało poronilam w 8tc, rozczarowanie i bol niesamowity... Ale, pocieszam się myśla że skoro się w końcu udało, uda się kolejny raz [emoji11]
Hej dziewczyny, chciałabym do was dołączyć. 4.12 poroniłam był to 14 tydzień ciąży. Bardzo to przeżywam, jest mi ciążko ale tylko myśl, że będę jeszcze mamą pozwala mi patrzeć optymistycznie na to co będzie...to była moja pierwsza ciąża, staraliśmy się 9 miesięcy, zaczęłam "bezpieczny" drugi trymestr, 4 miesiąc... Nie sądziłam, że coś takiego nas spotka.
We wtorek pojechałam w szpitala z krwawieniem, lekarz powiedział że z ciążą wszystko dobrze ale zostawią mnie wszpitalu i wypiszą za 3 dni jak będzie wszystko ok. Krwawienie ustało ale w nocy miałam straszne bóle brzucha, skurcze, nie widziałam co się dzieje i poprosiłam położne o nospę. W środę od południa znowu zaczęłam krwawić. Najpierw była to ciemna, brutnatna krew a po kilku godzinach jasna, żywa. Położne wezwał lekarza, później wszystko działo się tak szybko. Pamiętam tylko słowa lekarza, że mam rozwarcie, całkowicie skróconą szyjkę macicy, że poronienie już się zaczęło i nie mogą nic zrobić. Kazał mi się położyć, powiedział że mam sama nie chodzić siusiu żebym nie poroniła do toalety. Wezwała położne, bo chciałam zmienić podpaskę, lekarz jednak kazał mi przyjść do siebie. Powiedział, że odkleja się łożysko, jest zagrożenie mojego życia i muszą mnie łyżeczkować. Po około pół godziny było już po wszystkim. Położna zapytała czy mam wybrane imię, czy chce się pożegnać z synkiem...nadal nie docierały do mnie co się stało... pozniej lekarz pytał o sprawy pochówku, czy chcemy sami się tym zająć. Zdecydowaliśmy, że pochowamy nasze dziecko. Teraz jestem na 8 tygodniowym urlopie macierzynskim, mam nadzieję, że uda mi się dojść do siebie i wrócę do pracy. Chcociaż wiem, że będzie ciężko, bo pracuję z dzieciaczkami w żłobku...

Dziewczynki mam do Was pytanie. Jak długo po proroniu lekarz dał wam zielone światło na starania? Lekarz w szpitalu powiedział mi, że w ciągu 4-6 tygodni mam się zgłosić do swojego ginekologa i jak będzie wszystko dobrze to nie trzeba czekać... Zdziwiłam się. Nie wiem co na to moja ginekolog czy nie będzie kazała dłużej odczekać.
 
powiem Ci że ja wcześniej też twardo uważałam że natura wie co robi..
dopóki mnie to nie spotkało.
W pierwszym momencie byłam trochę rozczarowana postawą lekarza - zaczął cytować statystyki, że w uk do 12 tyg to nie ciąża itd. Że nie mam siedzieć i myśleć co zrobiłam źle itd.
Ale z czasem sama przeszłam na ten tryb myślenia. zracjonalizowałam to sobie, że nie ja pierwsza i nie ostatnia.
nadal jest mi czasem smutno ale specjalnie też nie przeżywam.
Tyle tylko że ja mam 2 dzieci i jest mi na pewno łatwiej
Każdy przeżywa po swojemu...

Masz rację, być może łatwiej jest gdy się ma dzieci. Ja już miałam też Syna 2letniego wtedy gdy poronilam. Oczywiście, że w jakimś stopniu to zabolało. Każda historia jest inna, jak i kazda kobieta. Po straconej ciąży dostałam chyba z 3 razy @ i zaszłam ponownie. Mam Córkę z końca czerwca tego roku.
Po prostu jakby to opisać. Na wizycie lekarka się przygląda i przygląda a ja sama już jej mówię że widzę że ten obraz dobrze nie wygląda (bo już widziałam dobrze rozwijający się zarodek - Syna) no i gin potwierdzila że serce nie bije. Ogólnie to wyszłam z tego gabinetu hmmm zdziwiona? Zawiedziona? Poczekalam na samoistne poronienie mimo skierowania do szpitala i po ok. dwóch tygodniach "się udało". Zaczęłam szukać nowej pracy, po miesiącu znalazłam a po 2 miesiącach już byłam w ciąży. Nie do końca spodziewanej choć chcianej. Nie uważalismy po prostu.
To że ja mam takie odczucia względem poronienia nie oznacza że nie współczuję wszystkim Kobietom, które to przeżyły. Bo jednak większość jest wrażliwa, jak to Kobiety i mocno to przeżywa.(ja jakaś gruboskorna ehh) Każdej życzę szczęśliwych ciąż! I prędzej czy później Każda tego doczeka.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Czy ja w końcu będę miała spokój? Jak się z ta tarczyca uspokoiłam to teraz u mojej córki w przedszkolu bostonka panuje, a ja już pol internetu przeszukałam o szkodliwości tego wirusa w pierwszym trymestrze. Niech mi się ten pierwszy trymestr skończy bo zwariuje, jeszcze tydzień..
 
Do góry