Ha! Skąd ja to znammnie mój mąż teraz chodzi i gada żebym sie nie poddawała i wypytyuje czy będe clo brać.
chodzi i wnerwia xD
Mój też ciągle mnie pociesza i każe po lekarzach łazić, żeby coś może dali co by pomogło, ale ja jestem dopiero 2 miesiące po stracie także jeszcze daję sobie czas. Także głowa do góry i uda nam się Najważniejsze to pozbyć się negatywnych emocji. Ta ciąża którą poroniłam, była zaskoczeniem, bo jednak staraliśmy się od roku po porzedniej stracie, ale przyszła zupełnie z zaskoczenia, bo akurat miałam głowę zajętą czym innym. Może gdybym odrazu trafiła pod opiekę lekarza to być może ciąża by się utrzymała, ale tak widocznie miało być i dzidziuś przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie, choć będą ciągłe starania. Także trzeba być dobrej myśli
A przypomnij mi jak długo się starasz?