reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

@Dagmarka1991 to może już będzie lepiej :) ja chciałabym zajść w ciążę do kwietnia takie moje Marzenie bo ba kwiecień miałam termin i boję się, że źle to przeżyję jak nic się nie ruszy.

@roki_1991 wydaje mi się, że w ten sposób próbuje pocieszyć i nie zdaje sobie sprawy, że może Cię ranić. Ale doskonale Cię rozumiem, że słowa rania ja raz usłyszałam, że na pewno musiałam coś dźwigniąc i tak się stało i trach po raz drugi się zalamalam niby chciał dobrze ale jednak.

@nafoczka dziękuję Ci za te słowa coś w tym jest ❤️
 
reklama
@Takaja123 jeśli mówisz o mojej babci to zdecydowanie nie. Chodzi tylko o to żeby mi dopiec. Ale każdy ma w rodzinie kogoś takiego, więc już się tym nie przejmuje ;) tak jak mówię, minęło trochę czasu i udało mi się to poukładać w głowie :)
 
@roki_1991 rozumiem to nie wiedziałam. Czasami lepiej niektórych w rodzinie unikać tsk to już jest. Teraz masz swoją wymarzoną księżniczkę w brzuszku i już będzie dobrze cały czas Wam kibicuje:)
 
Akurat wsparcie miałam tylko ze strony mojej rodziny. Moja mama cały czas płakała. Płakała w szpitalu. Jak leżałam tydzień czasu dzień w dzień ze mną, brała wolne. Pamiętam jak mnie wiozła do szpitala, jak już było źle... Tak się źle czułam, odszedł czop noc wcześniej, nie wiedziałam na początku co to... I zaczęły się skurcze do porodu, było mi słabo, ciężko oddychałam, bo dodatkowo miałam ciężkie zakażenie wewnątrzmaciczne i to ryzyko, że rozwinie się sepsa, chociaż ona groziła mi przez ten czas co chodziłam z zakażonymi wodami... A chodziłam długo... I szczerze, tylko wsparcie miałam od swojej rodziny, wszyscy mi płakali, moja mama najbardziej, jak mieli mi już zakładać tabletki wyszłam na chwilę i powiedziałam co się dzieje bo miała nadzieję, że jednak nie dojdzie do tego... Po obchodzie jej powiedział, że niestety nie uda się, masakra, nawet ja tyle nie płakałam co właśnie moja mama a jak już właśnie wyszłam przekazać, że założą mi tabletki to wtuliła się cała zapłakana, płakała jak przewozili mnie łóżkiem już po założeniu ich [emoji17] ja chciałam być silna i nie płakać, ale też płakałam. Najbardziej to wszystko przeżyła, ale była ze mną wszystko widziała, pomagała mi. Nawet jak miałam cewnik to wszystko widziała, jak wymiotowałam z bólu [emoji17]
I takie kur krowy ameby za przeproszeniem będą mi mówiły, że dobrze że tak się stało... Przecież straciłam dziecko, to było dzieciątko, istotka, żywa! Wszystko czuło... Ten cały ból... To co ja przeszłam to nic w porównaniu co przeszło moje dziecko i jak skończyło... Jest mi przykro, że rodzina mojego taka jest, obojętna na czyjeś cierpienie... Interesuję ich własną du.pa...
Mojego mama przyjechała do szpitala ale chyba na pokaz... I powiedziała mi jak rodziłam, że skoro tak łatwo weszło to tak łatwo nie wyjdzie... Cały czas ból du.pska, że zaszłam w miarę szybko, bez problemów praktycznie...
Całą ciążę przez jego rodzinę przepłakałam... Cały czas coś... I doczekali się, bo pewnie na to liczyli, ale teraz jak zajdę w kolejną ciążę to nikomu nie powiem i sama będę się cieszyć z tego stanu... Bo wolę mieć spokój i uniknąć zbędnego pier... I cieszyć się, nie jak w tej ciąży... Że afera za aferą przy mnie... I to w ciąży, gdzie ja dzień w dzień się stresowałam potem doszło jeżdżenie po szpitalach i cały czas płakałam... Ta ciąża nie była szczęśliwa niestety. Ale liczę, że kolejna będzie już i że będę mogła się cieszyć z tego stanu.
Ja wychodzę z założenia, że karma wraca, to wszystko do nas wraca i nie raz do nich wróciło... I szczerze, cieszę się z tego. Bo jak kuba Bogu tak Bóg Kubie! Taka prawda.
Nie ma co się szczypać z amebami. Trzeba być mądrzejszym. Bynajmniej mieli gul jak byłam w ciąży i miałam trochę satysfakcję z tego.
 
@Dagmarka1991 metformina powinna pomoc. W zasadzie moja gin uwaz, ze dzieki niej zaszlam w coaze w 1szym cyklu, a ze ogolnie nie mialam problemow to udalo soe podwojnie.. dziewczyna z sali ze szpitala w 25tc 7 lat sie starala... i po metforminie zaszla w ciaze. Takze no.. powodzenia ;)

Trzymam kciuki za staraczki ;**
Oczekujaca ja myślałam że metaformina jest na zbicie cukru a nie pomaga też zajść w ciążę ...
 
Akurat wsparcie miałam tylko ze strony mojej rodziny. Moja mama cały czas płakała. Płakała w szpitalu. Jak leżałam tydzień czasu dzień w dzień ze mną, brała wolne. Pamiętam jak mnie wiozła do szpitala, jak już było źle... Tak się źle czułam, odszedł czop noc wcześniej, nie wiedziałam na początku co to... I zaczęły się skurcze do porodu, było mi słabo, ciężko oddychałam, bo dodatkowo miałam ciężkie zakażenie wewnątrzmaciczne i to ryzyko, że rozwinie się sepsa, chociaż ona groziła mi przez ten czas co chodziłam z zakażonymi wodami... A chodziłam długo... I szczerze, tylko wsparcie miałam od swojej rodziny, wszyscy mi płakali, moja mama najbardziej, jak mieli mi już zakładać tabletki wyszłam na chwilę i powiedziałam co się dzieje bo miała nadzieję, że jednak nie dojdzie do tego... Po obchodzie jej powiedział, że niestety nie uda się, masakra, nawet ja tyle nie płakałam co właśnie moja mama a jak już właśnie wyszłam przekazać, że założą mi tabletki to wtuliła się cała zapłakana, płakała jak przewozili mnie łóżkiem już po założeniu ich [emoji17] ja chciałam być silna i nie płakać, ale też płakałam. Najbardziej to wszystko przeżyła, ale była ze mną wszystko widziała, pomagała mi. Nawet jak miałam cewnik to wszystko widziała, jak wymiotowałam z bólu [emoji17]
I takie kur krowy ameby za przeproszeniem będą mi mówiły, że dobrze że tak się stało... Przecież straciłam dziecko, to było dzieciątko, istotka, żywa! Wszystko czuło... Ten cały ból... To co ja przeszłam to nic w porównaniu co przeszło moje dziecko i jak skończyło... Jest mi przykro, że rodzina mojego taka jest, obojętna na czyjeś cierpienie... Interesuję ich własną du.pa...
Mojego mama przyjechała do szpitala ale chyba na pokaz... I powiedziała mi jak rodziłam, że skoro tak łatwo weszło to tak łatwo nie wyjdzie... Cały czas ból du.pska, że zaszłam w miarę szybko, bez problemów praktycznie...
Całą ciążę przez jego rodzinę przepłakałam... Cały czas coś... I doczekali się, bo pewnie na to liczyli, ale teraz jak zajdę w kolejną ciążę to nikomu nie powiem i sama będę się cieszyć z tego stanu... Bo wolę mieć spokój i uniknąć zbędnego pier... I cieszyć się, nie jak w tej ciąży... Że afera za aferą przy mnie... I to w ciąży, gdzie ja dzień w dzień się stresowałam potem doszło jeżdżenie po szpitalach i cały czas płakałam... Ta ciąża nie była szczęśliwa niestety. Ale liczę, że kolejna będzie już i że będę mogła się cieszyć z tego stanu.
Ja wychodzę z założenia, że karma wraca, to wszystko do nas wraca i nie raz do nich wróciło... I szczerze, cieszę się z tego. Bo jak kuba Bogu tak Bóg Kubie! Taka prawda.
Nie ma co się szczypać z amebami. Trzeba być mądrzejszym. Bynajmniej mieli gul jak byłam w ciąży i miałam trochę satysfakcję z tego.
Zobaczysz z czasem wszystko przechodzi i wychodzi słońce. Nie przejmuj się nimi ciesz się sobą i swoim partnerem. Najważniejsze abyś teraz odpoczęła psychicznie. A reszta przyjdzie z czasem.
 
Malaga az mi lzy w oczach stanely i powiem.ci ze nie dosc ze cie rozumiem to wrecz zazdroszcze takiej mamy. Ja z kazda strata musialam radzic sobie sama. Nie bhlo przy mnie ani mojej ani meza rodziny. Stracilam 6 ciaz, najgorzej przezylam coreczke w 14 tyg. Zawsze w szpitalu bylam sama, zawsze plakalam i cierpialam sama. Nie bylo ani jednego ramienia w ktore moglabym sie wyplakac. Raz poszla ze mna mama, jak ronilam w 10 tyg. Z tym ze poszla na 3 h i ciagle tylko sluchalam ze ona musi juz isc do domu. A ronilam 3 dni... :( u mnie jest znieczulica, dla nikogo moje dzieci nie znaczyly wiecej niz pozytywny test ciazowy. A od rodziny meza nasluchalam sie samych przykrosci typu ze to nasza wina, ze ja jestem glupia ze zachodze w ciaze bo mam slaba macice, ze powinnam sie podwiazac (tak jakby moje ciaze byly wpadkami a nie wystaranymi przez lata cudami). O obecnej ciazy nie wiedza nic i ostatecznie dowiedza sie przed rozwiazaniem. O ile nie po.
 
Malaga az mi lzy w oczach stanely i powiem.ci ze nie dosc ze cie rozumiem to wrecz zazdroszcze takiej mamy. Ja z kazda strata musialam radzic sobie sama. Nie bhlo przy mnie ani mojej ani meza rodziny. Stracilam 6 ciaz, najgorzej przezylam coreczke w 14 tyg. Zawsze w szpitalu bylam sama, zawsze plakalam i cierpialam sama. Nie bylo ani jednego ramienia w ktore moglabym sie wyplakac. Raz poszla ze mna mama, jak ronilam w 10 tyg. Z tym ze poszla na 3 h i ciagle tylko sluchalam ze ona musi juz isc do domu. A ronilam 3 dni... :( u mnie jest znieczulica, dla nikogo moje dzieci nie znaczyly wiecej niz pozytywny test ciazowy. A od rodziny meza nasluchalam sie samych przykrosci typu ze to nasza wina, ze ja jestem glupia ze zachodze w ciaze bo mam slaba macice, ze powinnam sie podwiazac (tak jakby moje ciaze byly wpadkami a nie wystaranymi przez lata cudami). O obecnej ciazy nie wiedza nic i ostatecznie dowiedza sie przed rozwiazaniem. O ile nie po.


ja jak byłam w szpitalu to ze mną cały czas mąż siedział.. rodzice daleko.. :(
 
reklama
Do góry