reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Czekam na badanie histopatologiczne w dalszym ciągu więc nie mam pojęcia co wyszło. Jak już będzie i odbiorę to napisze. [emoji17]

Poród ciężko zniosłam. Nie było postępów. Roniłam około 4 dni. Cały czas tabletki poronne dostawałam. Nie było postępów bo bardzo silnie krwawiłam. I tabletki się nie rozpuszczały do końca. Musieli mnie czyścić tam gazami. Masakra... W końcu dostawałam do odbytniczo. Też zero postępów. Zdecydowali w ostateczności o cewniku. Że trzeba podjąć drastyczne kroki. I po kilku godzinach zabrali mnie do zabiegu bo już miałam na tyle rozwarcie, że zaliczałam się. Ale było ciężko, cały czas krew, skurcze tak cholerne. Ani chwili nie miałam spokoju. Co 6 h dostawałam te tabletki i po prostu z bólu miałam już drgawki, wykręcało mnie, płakałam cały czas, już nie dawałam rady, nie jadłam, bo na czczo musiałam być, jak dostawałam te tabletki. Nie jadłam na początku od piątku do niedzieli. Potem kazali mi odpocząć i zjadłam w końcu i się napiłam wody... Ale w dzień jak już założyli mi cewnik to jadłam wszystko bo pozwolili i przy akcji porodowej bo miałam też założone tabletki to zaczęłam już z bólu wymiotować i tego wszystkiego. Aż się dusiłam.
Pielęgniarki wezwały lekarza i wtedy jakoś mnie zabrali na badania czy już jest rozwarcie i można robić zabieg. I akurat się udało po kilku godzinach. Wyciągnęli mi wtedy małego nawet bo czułam i czułam jak krew spływa [emoji17] Mimo, że miałam wrażenie, że jestem już tak przetyrana tymi badaniami, wziernikami, ronieniem że nie czuję nic tam już na dole, ale czułam akurat to. Masakra [emoji17] Po zabiegu zaczęły się straszne skurcze, zaczęło się kurczyć wszystko i takie bóle miałam, że znowu dostałam drgawek, zrobiło mi się zimno, dostałam leki nasenne i przeciwbólowe i odleciałam w 5 minut. Miałam silną niedokrwistość bo straciłam masę krwi, przez to, że w ciąży przed tym wszystkim krwawiłam gorzej niż przy okresie bo organizm przygotowywał się już wcześniej do poronienia. Nie chcieli mnie mnie wypuścić dzień po zabiegu ze szpitala. I leżałam dwie doby po. Wyglądałam bardzo źle. Byłam zmęczona, osłabiona, blada, bez sił. I dodatkowo zakażenie wewnątrzmaciczne, groziła mi sepsa i leżałam długo w szpitalu mimo wszystko. Cały czas kroplówki, antybiotyki dożylnie. Płyny. Mierzenie temperatury, ciśnienia bo było niskie tak samo tętno słabe. Musiałam podpisać do zabiegu zgodę, w razie czego gdybym straciła za dużo krwi bo bali się, że będę musiała mieć przetoczoną. Dlatego jadąc już łóżkiem do zabiegu miałam myśli, że coś pójdzie nie tak i będzie jakaś akcja [emoji17]
No to okropnie to przeszłaś ale teraz już z czasem może trochę będzie lepiej . Współczuję na prawdę takich przejść ja ostatnio przy drugim poronieniu też miałam takie starsze skurcze jak normalny poród 3 h to trwało ale bardzo źle wspominam a i tak zabiegiem się skończyło . Zrób koniecznie zespół antyfosfolipidowy do 6 tyg po poronieniu .
 
reklama
Badali mnie kilka razy dziennie, to po prostu jak słyszałam, że idę do badania i do założenia tabletek bo dostawałam po dwie, to zaczynałam płakać, trząść się, drgawki z nerwów. Nie chciałam już dawać się badać bo tak już byłam tam obolała. Co chwilę usg tam w środku, badania na fotelu, wzierniki, szczypce, gazy, czyszczenie z tej krwi, rozszerzali mnie. Leżałam na tym fotelu za każdym razem i płakałam [emoji17] Nie chciałam się już dawać tam oglądać. Pamiętam dwa dni po zabiegu jak już miałam wychodzić zaczęłam płakać bo się bałam dać dotknąć tam. Wszystko mnie bolało, ciągnęło. Ja nawet bałam się umyć tam, oddać mocz...
 
No to okropnie to przeszłaś ale teraz już z czasem może trochę będzie lepiej . Współczuję na prawdę takich przejść ja ostatnio przy drugim poronieniu też miałam takie starsze skurcze jak normalny poród 3 h to trwało ale bardzo źle wspominam a i tak zabiegiem się skończyło . Zrób koniecznie zespół antyfosfolipidowy do 6 tyg po poronieniu .
No było ciężko. [emoji17] Ale naszczęście to już za mną. Mam na razie uraz do ginekologów. Jak byłam na pierwszej wizycie po porodzie i zobaczyłam USG fotel to aż się zalałam łzami. Na USG się popłakałam, bo każde USG było w ciąży, jeździłam oglądać dzidzie a teraz nic nie było. [emoji17] i było mi ciężko patrzeć.

Masakra. Poród, poronienie jest strasznie bolesne i fizycznie i psychicznie ale i tak ból psychiczny jest najgorszy. [emoji17] Współczuję również kochana.

Nie mam pojęcia co to za badanie, poczytam o tym bo w przyszłym tygodniu minie właśnie 6 tydzień od tego wszystkiego.
 
Witam dziewczyny. Chciałam się poradzić. Straciłam synka w 18 tygodniu. Jestem 5 tydzień po poronieniu. Po zabiegu oczyszczałam się około 3 tygodnie.
I wydaje mi się, że dostałam miesiączkę, tyle, że na początku lekko poleciała krew, teraz mam taki śluz jasno brązowy. Tak ma być?
Miałam owulacje 3 tygodnie po poronieniu i lekarka, że do 2 tygodni powinnam dostać okres. No i dziś czułam się dziwnie, czułam się spuchnięta tam w środku, rozpierało mnie, bolały jajniki. Na razie nie krwawię, ale dziwne to wszystko jest [emoji17] czy któraś mogłaby mi poradzić czy to będzie właśnie pierwsza miesiączka?


Straciłam ciążę przez zaniedbanie lekarzy, szpitali w tym mojej lekarki prowadzącej.
Doszło do zakażenia wewnątrzmacicznego.
Miałam plamienia od około 12 tygodnia z tego co pamiętam. Z przerwami. Aż w końcu dostałam krwotoku z wodami płodowymi. Pękł pęcherz płodowy. I tak chodziłam, a dziecko było ściśnięte bez wód. Nikt od 31 października do 8 listopada nie zauważył, że z szyjki wydobywają się wody, że na USG dziecko bez wod jest. Mimo, że jeździłam po szpitalach. I podczas tego krwotoku odesłali mnie do domu ze szpitala. Trafiłam do innego, zatrzymali mnie z łaską. Nie badali, leżałam kilka dni, wypuścili mówiąc, że tutaj nic się nie dzieje. Krwawiłam bardzo mocno od 31 października i wmawiano mi, że to plamienia. Ogólnie załatwili mnie właśnie w szpitalu do którego trafiłam. Nie badali mnie bo powiedzieli, że nie na tym to polega, żeby tak badać codziennie. Crp wyszło u nich, że mam stan średnio ciężki.
Dzień po wyjściu udałam się do swojej lekarki, okazało się, że właśnie nie mam już praktycznie wód płodowych, dziecko ściśnięte, rokowania bardzo słabe, chciała ciążę mi utrzymać... Tego samego dnia trafiłam już w ciężkim stanie do szpitala, odszedł czop, zaczęłam bardzo mocno krwawić miałam skurcze do porodu już kilka dni. Miałam słabe tętno, ciśnienie.
Trafiłam do szpitala w nocy 9 listopada ok 2, o 7 zabrali się lekarze, ordynator, że muszą bardzo szybko ciążę rozwiązać która nie miała już szans, żeby ratować moje zdrowie i życie bo groziła mi sepsa.

A przyczyna? Zaniedbanie lekarzy, szpitali, do których jeździłam i prosiłam o pomoc, żeby ktokolwiek powiedział, dlaczego mam plamienia. Nikt mi nie pomógł. Nikt nie zrobił mi wymazu z szyjki, w tym moja lekarka, ani razu nie badała mnie na fotelu w ciąży, nie pobierała wymazów. W szpitalach też nie pobierali i tyle tygodni odsyłali do domu. Prawie przypłaciłam to życiem. Leżałam w szpitalu, roniłam kilka dni bo nie było postępów, dostawałam masę tabletek poronnych. Urodziłam przy pomocy cewnika domacicznego. Dostawałam co chwilę kroplówki z antybiotykami, płyny, byle żeby zakażenie zeszło. Mam taki uraz do lekarzy i żal że sobie nie wyobrażacie... [emoji17]
Strasznie mi przykro , że musiałaś przejąć przez coś takiego... mam nadzieję , że los wynagrodzi Ci cierpienie i za jakiś czas utulisz maluszka:*
 
A jakie badania można jeszcze wykonać po takim poronieniu?

Bo ja na razie tylko robiłam Crp, mocz, morfologie, tarczyce, betę. ;/

A chciałabym się przebadać, a nie wiem co lekarka zleci [emoji17]
 
A jakie badania można jeszcze wykonać po takim poronieniu?

Bo ja na razie tylko robiłam Crp, mocz, morfologie, tarczyce, betę. ;/

A chciałabym się przebadać, a nie wiem co lekarka zleci [emoji17]
Zrób na pewno ten zespół antyfosfolipidowy bo to trzeba do 6 tyg po poronieniu . Bo gdy to wyjdzie to trzeba rozrzedzać krew heparyna i academ bo ma się skłonność do zakrzepów
 
A jakie badania można jeszcze wykonać po takim poronieniu?

Bo ja na razie tylko robiłam Crp, mocz, morfologie, tarczyce, betę. ;/

A chciałabym się przebadać, a nie wiem co lekarka zleci [emoji17]
Kochana ja robiłam na własną rękę testy na krzepliwosc po stracie córki i wyszły trzy mutacje, poza tym nie badalam już nic , w kolejnej ciąży od razu byłam na lekach.
 
@Malaga00 Kochana, aż mi łzy poleciały jak przeczytałam ta Twoja historie :( ja myślałam, ze przeżyłam straszny ból, ale to co Ty przeszłaś to jakaś okropność!! Nikt nie zasłużył na takie cierpienie! :no::( Mam nadzieje, ze kiedyś ktoś lub coś Ci to wynagrodzi.
Ja tez dowiadywałam się tutaj od dziewczyn na temat badań i napisze Ci jakie ja mam zamiar zrobić zaraz po świętach.
1. Przeciwciała antyfosfolipidowe (w niektórych laboratoriach gdzie dzwoniłam podają to jako kardiolipinowe, podobno jest to to samo)
2. Antykoagulant toczniowy ( do tego tez można zrobić badanie przeciw beta2-glikoproteinie, jeśli masz dodatkowe Ok 150 zł)
3. Cytomegalia
4. Zespół ANA 1
To zrobię na początku, a później będziemy myśleć co z genetycznymi..
 
reklama
Candida: grzyb drożdżoidalny... Teraz czekamy z mężem na wynik po leczeniu i zaczynamy po nowym roku staranka :)

Moja gin na oko powiedziała że grzybek i dała mi własne te "pociski".... Bo jak je zobaczyłam to nic tylko strzelać w łeb z nich :p trzymam kciuki za dobry wynik badania :)

Czekam na badanie histopatologiczne w dalszym ciągu więc nie mam pojęcia co wyszło. Jak już będzie i odbiorę to napisze. [emoji17]

Poród ciężko zniosłam. Nie było postępów. Roniłam około 4 dni. Cały czas tabletki poronne dostawałam. Nie było postępów bo bardzo silnie krwawiłam. I tabletki się nie rozpuszczały do końca. Musieli mnie czyścić tam gazami. Masakra... W końcu dostawałam do odbytniczo. Też zero postępów. Zdecydowali w ostateczności o cewniku. Że trzeba podjąć drastyczne kroki. I po kilku godzinach zabrali mnie do zabiegu bo już miałam na tyle rozwarcie, że zaliczałam się. Ale było ciężko, cały czas krew, skurcze tak cholerne. Ani chwili nie miałam spokoju. Co 6 h dostawałam te tabletki i po prostu z bólu miałam już drgawki, wykręcało mnie, płakałam cały czas, już nie dawałam rady, nie jadłam, bo na czczo musiałam być, jak dostawałam te tabletki. Nie jadłam na początku od piątku do niedzieli. Potem kazali mi odpocząć i zjadłam w końcu i się napiłam wody... Ale w dzień jak już założyli mi cewnik to jadłam wszystko bo pozwolili i przy akcji porodowej bo miałam też założone tabletki to zaczęłam już z bólu wymiotować i tego wszystkiego. Aż się dusiłam.
Pielęgniarki wezwały lekarza i wtedy jakoś mnie zabrali na badania czy już jest rozwarcie i można robić zabieg. I akurat się udało po kilku godzinach. Wyciągnęli mi wtedy małego nawet bo czułam i czułam jak krew spływa [emoji17] Mimo, że miałam wrażenie, że jestem już tak przetyrana tymi badaniami, wziernikami, ronieniem że nie czuję nic tam już na dole, ale czułam akurat to. Masakra [emoji17] Po zabiegu zaczęły się straszne skurcze, zaczęło się kurczyć wszystko i takie bóle miałam, że znowu dostałam drgawek, zrobiło mi się zimno, dostałam leki nasenne i przeciwbólowe i odleciałam w 5 minut. Miałam silną niedokrwistość bo straciłam masę krwi, przez to, że w ciąży przed tym wszystkim krwawiłam gorzej niż przy okresie bo organizm przygotowywał się już wcześniej do poronienia. Nie chcieli mnie mnie wypuścić dzień po zabiegu ze szpitala. I leżałam dwie doby po. Wyglądałam bardzo źle. Byłam zmęczona, osłabiona, blada, bez sił. I dodatkowo zakażenie wewnątrzmaciczne, groziła mi sepsa i leżałam długo w szpitalu mimo wszystko. Cały czas kroplówki, antybiotyki dożylnie. Płyny. Mierzenie temperatury, ciśnienia bo było niskie tak samo tętno słabe. Musiałam podpisać do zabiegu zgodę, w razie czego gdybym straciła za dużo krwi bo bali się, że będę musiała mieć przetoczoną. Dlatego jadąc już łóżkiem do zabiegu miałam myśli, że coś pójdzie nie tak i będzie jakaś akcja [emoji17]

Jestem na tym forum już prawie 2 lata. Bardzo wiele dziewczyn się tutaj przewinęło, bardzo dużo różnych bolesnych historii. Ale takiej jak twoja nie czytałam jeszcze nigdy. Aż się łzy do oczu Cisna jak się to czyta... To okropne co przeżyłas, nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić jak musiałaś się czuć... Ogromnie ci współczuję.
Myślę że w twoim przypadku warto zrobić wymaz w kierunku bakterii chlamydie, mykoplazme i ueraplazma. Bo skoro było zakażenie i już totalnie nie było wód, to myślę że warto zrobić. Ten zespół antyfosfolipidowy czyli przeciwciała antykariolipinowe (igg i igm), przeciwciała p/c beta2glikoproteinie (igg i igm), antykoagulant tocznia. Ten cały panel da ci realny obraz. Warto je zrobić w ciągu 6tyg po poronieniu, bo wtedy widoczne są rzeczy które mogą się ujawniać tylko w czasie ciąży.

@Malaga00 Kochana, aż mi łzy poleciały jak przeczytałam ta Twoja historie :( ja myślałam, ze przeżyłam straszny ból, ale to co Ty przeszłaś to jakaś okropność!! Nikt nie zasłużył na takie cierpienie! :no::( Mam nadzieje, ze kiedyś ktoś lub coś Ci to wynagrodzi.
Ja tez dowiadywałam się tutaj od dziewczyn na temat badań i napisze Ci jakie ja mam zamiar zrobić zaraz po świętach.
1. Przeciwciała antyfosfolipidowe (w niektórych laboratoriach gdzie dzwoniłam podają to jako kardiolipinowe, podobno jest to to samo)
2. Antykoagulant toczniowy ( do tego tez można zrobić badanie przeciw beta2-glikoproteinie, jeśli masz dodatkowe Ok 150 zł)
3. Cytomegalia
4. Zespół ANA 1
To zrobię na początku, a później będziemy myśleć co z genetycznymi..

Na zespół antyfosfolipidowy składa się to co piszesz w pkt 1 i 2. Dopiero te 5 badań daje jasność sytuacji
 
Do góry