@Dagmarka na insulinoopornosc masz ten glucophage? Mi dała na podwyzszony cukier naczczo 750 mg widzę że ty drugie tyle bierzesz .
@malaga wszystko się z czasem unormuje między Tobą i partnerem i zajdziesz na pewno . Powiedz mi czy badali genetycznie dziecko po porodzie ? Jak poród przeszłaś ?
Czekam na badanie histopatologiczne w dalszym ciągu więc nie mam pojęcia co wyszło. Jak już będzie i odbiorę to napisze. [emoji17]
Poród ciężko zniosłam. Nie było postępów. Roniłam około 4 dni. Cały czas tabletki poronne dostawałam. Nie było postępów bo bardzo silnie krwawiłam. I tabletki się nie rozpuszczały do końca. Musieli mnie czyścić tam gazami. Masakra... W końcu dostawałam do odbytniczo. Też zero postępów. Zdecydowali w ostateczności o cewniku. Że trzeba podjąć drastyczne kroki. I po kilku godzinach zabrali mnie do zabiegu bo już miałam na tyle rozwarcie, że zaliczałam się. Ale było ciężko, cały czas krew, skurcze tak cholerne. Ani chwili nie miałam spokoju. Co 6 h dostawałam te tabletki i po prostu z bólu miałam już drgawki, wykręcało mnie, płakałam cały czas, już nie dawałam rady, nie jadłam, bo na czczo musiałam być, jak dostawałam te tabletki. Nie jadłam na początku od piątku do niedzieli. Potem kazali mi odpocząć i zjadłam w końcu i się napiłam wody... Ale w dzień jak już założyli mi cewnik to jadłam wszystko bo pozwolili i przy akcji porodowej bo miałam też założone tabletki to zaczęłam już z bólu wymiotować i tego wszystkiego. Aż się dusiłam.
Pielęgniarki wezwały lekarza i wtedy jakoś mnie zabrali na badania czy już jest rozwarcie i można robić zabieg. I akurat się udało po kilku godzinach. Wyciągnęli mi wtedy małego nawet bo czułam i czułam jak krew spływa [emoji17] Mimo, że miałam wrażenie, że jestem już tak przetyrana tymi badaniami, wziernikami, ronieniem że nie czuję nic tam już na dole, ale czułam akurat to. Masakra [emoji17] Po zabiegu zaczęły się straszne skurcze, zaczęło się kurczyć wszystko i takie bóle miałam, że znowu dostałam drgawek, zrobiło mi się zimno, dostałam leki nasenne i przeciwbólowe i odleciałam w 5 minut. Miałam silną niedokrwistość bo straciłam masę krwi, przez to, że w ciąży przed tym wszystkim krwawiłam gorzej niż przy okresie bo organizm przygotowywał się już wcześniej do poronienia. Nie chcieli mnie mnie wypuścić dzień po zabiegu ze szpitala. I leżałam dwie doby po. Wyglądałam bardzo źle. Byłam zmęczona, osłabiona, blada, bez sił. I dodatkowo zakażenie wewnątrzmaciczne, groziła mi sepsa i leżałam długo w szpitalu mimo wszystko. Cały czas kroplówki, antybiotyki dożylnie. Płyny. Mierzenie temperatury, ciśnienia bo było niskie tak samo tętno słabe. Musiałam podpisać do zabiegu zgodę, w razie czego gdybym straciła za dużo krwi bo bali się, że będę musiała mieć przetoczoną. Dlatego jadąc już łóżkiem do zabiegu miałam myśli, że coś pójdzie nie tak i będzie jakaś akcja [emoji17]