reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Witam dziewczyny. Chciałam się poradzić. Straciłam synka w 18 tygodniu. Jestem 5 tydzień po poronieniu. Po zabiegu oczyszczałam się około 3 tygodnie.
I wydaje mi się, że dostałam miesiączkę, tyle, że na początku lekko poleciała krew, teraz mam taki śluz jasno brązowy. Tak ma być?
Miałam owulacje 3 tygodnie po poronieniu i lekarka, że do 2 tygodni powinnam dostać okres. No i dziś czułam się dziwnie, czułam się spuchnięta tam w środku, rozpierało mnie, bolały jajniki. Na razie nie krwawię, ale dziwne to wszystko jest [emoji17] czy któraś mogłaby mi poradzić czy to będzie właśnie pierwsza miesiączka?


Straciłam ciążę przez zaniedbanie lekarzy, szpitali w tym mojej lekarki prowadzącej.
Doszło do zakażenia wewnątrzmacicznego.
Miałam plamienia od około 12 tygodnia z tego co pamiętam. Z przerwami. Aż w końcu dostałam krwotoku z wodami płodowymi. Pękł pęcherz płodowy. I tak chodziłam, a dziecko było ściśnięte bez wód. Nikt od 31 października do 8 listopada nie zauważył, że z szyjki wydobywają się wody, że na USG dziecko bez wod jest. Mimo, że jeździłam po szpitalach. I podczas tego krwotoku odesłali mnie do domu ze szpitala. Trafiłam do innego, zatrzymali mnie z łaską. Nie badali, leżałam kilka dni, wypuścili mówiąc, że tutaj nic się nie dzieje. Krwawiłam bardzo mocno od 31 października i wmawiano mi, że to plamienia. Ogólnie załatwili mnie właśnie w szpitalu do którego trafiłam. Nie badali mnie bo powiedzieli, że nie na tym to polega, żeby tak badać codziennie. Crp wyszło u nich, że mam stan średnio ciężki.
Dzień po wyjściu udałam się do swojej lekarki, okazało się, że właśnie nie mam już praktycznie wód płodowych, dziecko ściśnięte, rokowania bardzo słabe, chciała ciążę mi utrzymać... Tego samego dnia trafiłam już w ciężkim stanie do szpitala, odszedł czop, zaczęłam bardzo mocno krwawić miałam skurcze do porodu już kilka dni. Miałam słabe tętno, ciśnienie.
Trafiłam do szpitala w nocy 9 listopada ok 2, o 7 zabrali się lekarze, ordynator, że muszą bardzo szybko ciążę rozwiązać która nie miała już szans, żeby ratować moje zdrowie i życie bo groziła mi sepsa.

A przyczyna? Zaniedbanie lekarzy, szpitali, do których jeździłam i prosiłam o pomoc, żeby ktokolwiek powiedział, dlaczego mam plamienia. Nikt mi nie pomógł. Nikt nie zrobił mi wymazu z szyjki, w tym moja lekarka, ani razu nie badała mnie na fotelu w ciąży, nie pobierała wymazów. W szpitalach też nie pobierali i tyle tygodni odsyłali do domu. Prawie przypłaciłam to życiem. Leżałam w szpitalu, roniłam kilka dni bo nie było postępów, dostawałam masę tabletek poronnych. Urodziłam przy pomocy cewnika domacicznego. Dostawałam co chwilę kroplówki z antybiotykami, płyny, byle żeby zakażenie zeszło. Mam taki uraz do lekarzy i żal że sobie nie wyobrażacie... [emoji17]
Cześć, bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Też straciłam ciążę w 2 trymestrze (19 tydzień). Miałam indukcję ze względu na ciężki stan dziecka po przejściu wirusa.
Też jestem w Trójmiasta i leżałam na Klinicznej gdzie opieka jest przecudowna.
Aczkolwiek też przejechałam się na lekarzu prowadzącym (na szczęście miałam dwóch) i szukam nowego prywatnego bo sam luxmed mi nie wystarczy w razie ciąży.
Moja pierwsza @ była 24dni po porodzie i pierwszy dzień delikatnie, a potem przez dwa dni lało mi się po nogach.
To nie jest łatwa sytuacja poronić w takim okresie, musisz znaleźć sobie dobrego psychologa jeśli nie możesz poradzić sobie ze stratą. Ja wiem że moja historia to przypadek, zwykły pech i może dlatego łatwiej mi było...
 
reklama
Cześć, bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Też straciłam ciążę w 2 trymestrze (19 tydzień). Miałam indukcję ze względu na ciężki stan dziecka po przejściu wirusa.
Też jestem w Trójmiasta i leżałam na Klinicznej gdzie opieka jest przecudowna.
Aczkolwiek też przejechałam się na lekarzu prowadzącym (na szczęście miałam dwóch) i szukam nowego prywatnego bo sam luxmed mi nie wystarczy w razie ciąży.
Moja pierwsza @ była 24dni po porodzie i pierwszy dzień delikatnie, a potem przez dwa dni lało mi się po nogach.
To nie jest łatwa sytuacja poronić w takim okresie, musisz znaleźć sobie dobrego psychologa jeśli nie możesz poradzić sobie ze stratą. Ja wiem że moja historia to przypadek, zwykły pech i może dlatego łatwiej mi było...
Dziękuję kochana [emoji17] To podobnie jak ja [emoji17] bardzo mi przykro [emoji17][emoji17]
Masakra. Właśnie słyszałam o tym szpitalu, moja lekarka miała mi zrobić tam miejsce bo podobno miejsc nie było... I miałam czekać. Ale sama wstawiłam się do Wejherowa. Bo organizm od kilku tygodni przygotowywał się już do porodu bo krwawiłam gorzej niż przy okresie i miałam tak straszne bóle, dosłownie co chwilę i odszedł czop. Ja na swojej się przejechałam, zbywała mnie całą ciążę. Nie mogłam liczyć na pomoc, cokolwiek się nie działo, to łaska, że mi odpisała. Jak chciałam się skontaktować z nią po krwotoku gdzie nie wiedziałam co się dzieje bo w Wejherowie mnie odesłali tak do domu, mówiąc, że to nic takiego i że żaden lekarz nie będzie w stanie mi powiedzieć co jest przyczyną... I właśnie próbowałam dzień po tym krwotoku co dostałam z wodami się skontaktować i żeby mnie sama zobaczyła to kazała mi się umawiać i dzwonić do recepcji, gdzie wcześniej mogłam na lewo mówiąc z nią indywidualnie się umówić, łaskę mi robiła. i przez telefon do mnie, że ja chyba troszeczkę dramatyzuje i przesadzam, że to nic takiego i mi NACZYNKO pękło. Rozpłakałam się przez ten telefon... A potem żebyście widziały jej minę, jak przyszłam do niej i dziecko bez wód. Aż jej głupio było. Zaniedbała mnie strasznie... Nie badała na fotelu, nie sprawdzała szyjki, wydzieliny, nie pobierała wymazów. Jak miałam plamienia także próbowałam się z nią kontaktować. To wmówiła mi, że to od łożyska... Co było nieprawdą i nie próbowała nawet dociekać co się dzieje, a mi się już zaczęło zakażenie rozwijać. Aż w końcu pękł pęcherz bo macica tak zakażona była. A to trwało od około 12 tygodnia... I dałoby się uratować ciążę gdyby ktokolwiek mnie zbadał i się zainteresował. Konowały nie lekarze. Teraz próbuje do gamety się umówić, do doktora Skweresa. Byłam już u niego i on zauważył od razu, że mam pcos, a ta nie bardzo... Także. I zlecił badania od razu.

Ja właśnie już dziś krwawię. 5 tydzień jestem po porodzie. Wczoraj właśnie plamienie a dziś już normalnie krew się leje i trochę boli ale da się przeżyć, ból mniejszy w porównaniu z porodem.

Mam numer do dobrego psychologa i po świętach się umówię na wizytę [emoji17] bo jest bardzo źle [emoji17]
 
Dziękuję kochana [emoji17] To podobnie jak ja [emoji17] bardzo mi przykro [emoji17][emoji17]
Masakra. Właśnie słyszałam o tym szpitalu, moja lekarka miała mi zrobić tam miejsce bo podobno miejsc nie było... I miałam czekać. Ale sama wstawiłam się do Wejherowa. Bo organizm od kilku tygodni przygotowywał się już do porodu bo krwawiłam gorzej niż przy okresie i miałam tak straszne bóle, dosłownie co chwilę i odszedł czop. Ja na swojej się przejechałam, zbywała mnie całą ciążę. Nie mogłam liczyć na pomoc, cokolwiek się nie działo, to łaska, że mi odpisała. Jak chciałam się skontaktować z nią po krwotoku gdzie nie wiedziałam co się dzieje bo w Wejherowie mnie odesłali tak do domu, mówiąc, że to nic takiego i że żaden lekarz nie będzie w stanie mi powiedzieć co jest przyczyną... I właśnie próbowałam dzień po tym krwotoku co dostałam z wodami się skontaktować i żeby mnie sama zobaczyła to kazała mi się umawiać i dzwonić do recepcji, gdzie wcześniej mogłam na lewo mówiąc z nią indywidualnie się umówić, łaskę mi robiła. i przez telefon do mnie, że ja chyba troszeczkę dramatyzuje i przesadzam, że to nic takiego i mi NACZYNKO pękło. Rozpłakałam się przez ten telefon... A potem żebyście widziały jej minę, jak przyszłam do niej i dziecko bez wód. Aż jej głupio było. Zaniedbała mnie strasznie... Nie badała na fotelu, nie sprawdzała szyjki, wydzieliny, nie pobierała wymazów. Jak miałam plamienia także próbowałam się z nią kontaktować. To wmówiła mi, że to od łożyska... Co było nieprawdą i nie próbowała nawet dociekać co się dzieje, a mi się już zaczęło zakażenie rozwijać. Aż w końcu pękł pęcherz bo macica tak zakażona była. A to trwało od około 12 tygodnia... I dałoby się uratować ciążę gdyby ktokolwiek mnie zbadał i się zainteresował. Konowały nie lekarze. Teraz próbuje do gamety się umówić, do doktora Skweresa. Byłam już u niego i on zauważył od razu, że mam pcos, a ta nie bardzo... Także. I zlecił badania od razu.

Ja właśnie już dziś krwawię. 5 tydzień jestem po porodzie. Wczoraj właśnie plamienie a dziś już normalnie krew się leje i trochę boli ale da się przeżyć, ból mniejszy w porównaniu z porodem.

Mam numer do dobrego psychologa i po świętach się umówię na wizytę [emoji17] bo jest bardzo źle [emoji17]
Masakra, ja mieszkam najbliżej szpitala w Wejherowie i w życiu bym tam nie poszła rodzić... Pierwszą córkę rodziłam na Zaspie i w sumie to mój szpital docelowy, Kliniczna była z uwagi że tam jest najlepsza diagnostyka prenatalna i tam mnie lekarz skierował.
A możesz napisać co to za lekarka???
Fakt lekarze tam są oschli na Klinicznej, ale myślę że oni non stop mają do czynienia z mega trudnymi przypadkami bo z całej Polski do nich zjeżdżają kobiety... Za to położne to anioły [emoji3590]
No i fakt... Ciężko tam z miejscem...
 
Dziewczyny a gdzie i jak robicie wymazy chlamydia, mykoplazma i ureaplazma? I jaka mniej wiecej cena tych badań? Ja nigdy nie robiłam a chyba wypadałoby :)
 
@coco07 wpływ zdrowia też może mieć znaczenie, nie wirm czy to prawda ale słyszałam, że dziewczyna poronila przez opryszczke. Przed ciąża najlepiej wyleczyć wszystkie zęby ja tak zrobiłam ale mimo to szczęścia nie miałam. A wirusowe jak Ci wyszły tzn toksoplazmoza i cytomegalia? Robiłaś te badania w trakcie ciąży?
 
Dziewczyny mam pytanie czy warto zbadac prolaktyne po poronieniu? Zawsze miałam dobry wynik ale teraz powinnam mieć trzecia @ i znowu jest opóźnienie. Biorę też poprawkę, że organizm musi się uregulować. W którym dniu cyklu najlepiej zbadać prolaktyne?
 
Ostatnia edycja:
Masakra, ja mieszkam najbliżej szpitala w Wejherowie i w życiu bym tam nie poszła rodzić... Pierwszą córkę rodziłam na Zaspie i w sumie to mój szpital docelowy, Kliniczna była z uwagi że tam jest najlepsza diagnostyka prenatalna i tam mnie lekarz skierował.
A możesz napisać co to za lekarka???
Fakt lekarze tam są oschli na Klinicznej, ale myślę że oni non stop mają do czynienia z mega trudnymi przypadkami bo z całej Polski do nich zjeżdżają kobiety... Za to położne to anioły [emoji3590]
No i fakt... Ciężko tam z miejscem...
Ja też mieszkam blisko Wejherowa bo jestem z Rumi kochana. Tam lekarze na niczym się nie znają. Naprawdę. Jak leżałam w Wejherowie do porodu już to co chwilę inny lekarz mnie badał i każdy co innego, jeden, że robi się rozwarcie, kolejny, że nie ma w ogóle, inny, że szyjka się skraca i tak każdy co innego wmawiał mi. Aż w końcu zadecydowali o cewniku. I był umiejscowiony przy samym łożysku.

Ona właśnie pracuje na klinicznej. Także nie bardzo bym chciała mówić co to za lekarka. Ale przyjmuje w Gdyni.
Też jest położną. Moja ciocia do niej chodziła w ciąży i problemu nie było, ja zaczęłam chodzić, powiedziałam, że jestem od cioci, nawet prosiła, żeby ze względu na nią zajęła się mną dobrze w ciąży... Coś ty, zbywanie, nie odpowiadała na smsy. Albo jednym wyrazem. Jedna wielka łaska... Nie wyobrażam sobie co by było gdybym miała rodzić... Nawet nie odezwała się po tym wszystkim, nie zapytała jak się czuję. Zero kontaktu z nią.
Ogólnie w Wejherowie te pielęgniarki to takie znieczulicę. Jak z tymi plamieniami jeździłam to łaskę mi robili, że mnie zbadają. Badali mnie na tym starym pudle tylko. Jak z krwotokiem przyjechałam to pielęgniarka, że przecież nie widać żebym krwawiła... A ja co kur... Nie wierzyłam. Dopiero jak pokazałam całe przemoczone dresy od krwi, bieliznę to uwierzyła i się wystraszyła... Jak mierzyła mi tętno to miałam 100 coś i ona, że no pani faktycznie jest zdenerwowana. Mało tego kazali mi czekać bo jakaś babeczka w ciąży przyszła sobie tylko po receptę... A jak krwawiąca sobie tak siedziałam...

Moja mama jak rodziła mojego brata, teraz ma 18 lat. To w Wejherowie doprowadzili ją do zatoru płucnego, zaniedbanie lekarza. I leżała po porodzie w ciężkim stanie. Moja babcia musiała się zajmować i mną i bratem, bo mama długo w szpitalu walczyła... Teraz ja miałam podobną sytuację z zaniedbaniem. Także, przykre to wszystko jest. [emoji17] Nie wiem czy zaufam kiedykolwiek jakiemuś lekarzowi, na tyle, że odważę się zajść w ciążę. Bo po prostu się boję... Że znowu to się powtórzy tyle, że z przykrym finałem nie tylko dla dziecka. [emoji17]
 
reklama
@Malaga00 Jak leżałam w szpitalu, to właśnie myślałam sobie co by było gdyby to był 20 tydzień i miałabym już jakieś ciuszki dla dziecka w domu, łóżeczko, wózek itd i doszłam do wniosku ze to byłoby o wiele bardziej bolesne :( próbowałam się pocieszać ta myślą, ze wrócę i przynajmniej nic w mieszkaniu nie będzie mi przypominać o stracie ... dlatego teraz, mimo ze staram się być dobrej myśli, postanowiłam ze nie będę kupować żadnych rzeczy, dopiero po 30 tygodniu ...(o ile będzie mi dane zajść jeszcze w ciąże) Współczuje, ze w najtrudniejszym dla Ciebie czasie zostałaś sama:( ja również miałam jedno dość intensywne spięcie z mężem od tego czasu, wydaje mi się ze troszkę zapominamy o tym ze to ze nasz partner nie nosił tego dzieciątka pod sercem, wcale nie znaczy, ze go nie stracił w takim samym stopniu jak my. Faceci z reguły musza być twardzi, tego się od nich oczekuje i czesto tłumią w sobie emocje, chociaż strata boli ich równie mocno jak nas :( Może Twój partner rzeczywiście wybrał sobie nie najlepsza drogę na pokonanie tego bólu, ale teraz stara się żebyś mu wybaczyła. Ja bym dała druga szanse, ale gdyby w następnej kryzysowej dla was sytuacji się to powtórzyło, to już postąpiłabym chyba inaczej. Musimy być dobrej myśli i ufać ze może rzeczywiście coś w tym jest, ze „co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Życzę Ci wszystkiego dobrego! :wink:
Tzn widzę, że się stara. Ale ciężko mi zaufać. Zostałam sama z tym wszystkim. Byłam sama od początku. Nie miałam z kim tego przeżyć, tej straty. Byłam skazana na samą siebie i sama byłam dla siebie wsparciem w tej trudnej chwili. Może dlatego gorzej przeżywam to, bo nie było jego. A wiadomo, facet jest silniejszy i jest lepszym wsparciem niż płacząca kobieta.
Na razie na spokojnie, zobaczymy jak będzie się zachowywać i ile będzie w stanie zrobić. Jestem sceptyczna. Poza tym w ciąży ciężko było nam się dogadać. Często się kłóciliśmy, ja się kłóciłam z jego rodziną bo też robili mi pod górę. Dziewczyny z forum staraczek wiedzą o co chodzi bo pisałam o tym. [emoji17]

No właśnie, jak wróciłam do domu, gdzie miałam ubranka... Wszystko mi przypominało, miałam maskotki dla dzidzi, ubranka, pościel. Dodatki. [emoji17] Poczułam się przytłoczona. Jeszcze mama kupiła takiego ślicznego aniołka i popłakałam się jak dziecko. [emoji17] Prosiłam tylko żeby ktoś mi pochował te rzeczy. Ciężko mi nawet patrzeć na USG. Pamiętam jak po poronieniu chciałam obejrzeć sama USG, to usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. [emoji17] przypominałam sobie każde USG, nawet to jak ssał paluszek, ruszał się, zakrywał. Zawsze po słodkim miał taką małą szajbę, że śmiałam się, że mam ruchliwe dzidzi w brzuszku. [emoji17] Ehh.
Nie ukrywam, że brakuje mi tego wszystkiego. Czuję się strasznie źle, inaczej. W ciąży wszystko jest inne, każdy zapach, smak wyraźniejszy. Wszystko inaczej się czuję. Inna byłam w ciąży, inna jestem teraz. [emoji17] Boję się, że nie zaakceptuje kolejnego dziecka, np po porodzie, że w sercu będę miała cały czas synka i że odrzuce dziecko bo będę myślała o tym pierwszym straconym [emoji17]
 
Do góry