reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

@kb.karola90 nie wiem jak to jest na takim etapie szyjki na jakim jestes. Ale jak mi sie szyjka skrocila z 3,5 cm na 3, to po przeleczeniu infekcji zrobila sie 4,3 cm.
Slonko psychicznie czy wytrzymasz... MUSISZ!!!
Teraz juz nie chodzi tylko o ciebie. Walcz Kochana. Na tym etapie jest za wczesnie. Musisz wytrzymac do ok 30tc by dziecko bylo w miare bezpieczne. Czymze jest ta niedogodnosc wobec nagrody. Walcz
Posluchaj mamy skrajnego wczesniaka...
Poza tym wazne, by nie bylo gorzej. A z tym co jest sobie poradza
Walczę!!! I jeśli będę musiała leżeć do końca to będę leżeć. Już ogarnęłam netflixa na tel w razie czego kupi się laptopa i jakoś damy rade :)
 
reklama
Był przed chwila obchód i ponoć jutro ma być decyzja co będą robić ze mną dalej. I raczej będą chcieli mnie puścić do domu. Powiedziałam że chyba wolałabym tu zostać ale lekarka mi powiedziała ze że względu na to ze w szpitalu jest bardzo dużo bakterii i ze względu na psychikę która tutaj jest też bardzo istotna lepiej byłoby gdybym poszła do domu. Powiedzialm jej ze to będzie trudne bo mamy ponad 40 km i boimy się drogi to powiedziała ze załatwia mi karetkę...
 
@coco07 kochana u mnie też końcem koncow skończyło się na zabiegu i po dwóch @ mogłam zaczynać starania. Na wizycie kontrolnej po 3 tyg wszystko zagoilo się. Teraz nie dzwigaj oszczędzaj się w miarę możliwości do wizyty kontrolnej. Ja miałam takie zalecenia i szybko doszłam do siebie.
 
Witam dziewczyny. Chciałam się poradzić. Straciłam synka w 18 tygodniu. Jestem 5 tydzień po poronieniu. Po zabiegu oczyszczałam się około 3 tygodnie.
I wydaje mi się, że dostałam miesiączkę, tyle, że na początku lekko poleciała krew, teraz mam taki śluz jasno brązowy. Tak ma być?
Miałam owulacje 3 tygodnie po poronieniu i lekarka, że do 2 tygodni powinnam dostać okres. No i dziś czułam się dziwnie, czułam się spuchnięta tam w środku, rozpierało mnie, bolały jajniki. Na razie nie krwawię, ale dziwne to wszystko jest [emoji17] czy któraś mogłaby mi poradzić czy to będzie właśnie pierwsza miesiączka?


Straciłam ciążę przez zaniedbanie lekarzy, szpitali w tym mojej lekarki prowadzącej.
Doszło do zakażenia wewnątrzmacicznego.
Miałam plamienia od około 12 tygodnia z tego co pamiętam. Z przerwami. Aż w końcu dostałam krwotoku z wodami płodowymi. Pękł pęcherz płodowy. I tak chodziłam, a dziecko było ściśnięte bez wód. Nikt od 31 października do 8 listopada nie zauważył, że z szyjki wydobywają się wody, że na USG dziecko bez wod jest. Mimo, że jeździłam po szpitalach. I podczas tego krwotoku odesłali mnie do domu ze szpitala. Trafiłam do innego, zatrzymali mnie z łaską. Nie badali, leżałam kilka dni, wypuścili mówiąc, że tutaj nic się nie dzieje. Krwawiłam bardzo mocno od 31 października i wmawiano mi, że to plamienia. Ogólnie załatwili mnie właśnie w szpitalu do którego trafiłam. Nie badali mnie bo powiedzieli, że nie na tym to polega, żeby tak badać codziennie. Crp wyszło u nich, że mam stan średnio ciężki.
Dzień po wyjściu udałam się do swojej lekarki, okazało się, że właśnie nie mam już praktycznie wód płodowych, dziecko ściśnięte, rokowania bardzo słabe, chciała ciążę mi utrzymać... Tego samego dnia trafiłam już w ciężkim stanie do szpitala, odszedł czop, zaczęłam bardzo mocno krwawić miałam skurcze do porodu już kilka dni. Miałam słabe tętno, ciśnienie.
Trafiłam do szpitala w nocy 9 listopada ok 2, o 7 zabrali się lekarze, ordynator, że muszą bardzo szybko ciążę rozwiązać która nie miała już szans, żeby ratować moje zdrowie i życie bo groziła mi sepsa.

A przyczyna? Zaniedbanie lekarzy, szpitali, do których jeździłam i prosiłam o pomoc, żeby ktokolwiek powiedział, dlaczego mam plamienia. Nikt mi nie pomógł. Nikt nie zrobił mi wymazu z szyjki, w tym moja lekarka, ani razu nie badała mnie na fotelu w ciąży, nie pobierała wymazów. W szpitalach też nie pobierali i tyle tygodni odsyłali do domu. Prawie przypłaciłam to życiem. Leżałam w szpitalu, roniłam kilka dni bo nie było postępów, dostawałam masę tabletek poronnych. Urodziłam przy pomocy cewnika domacicznego. Dostawałam co chwilę kroplówki z antybiotykami, płyny, byle żeby zakażenie zeszło. Mam taki uraz do lekarzy i żal że sobie nie wyobrażacie... [emoji17]
 
@Malaga00 Kochana nawet nie wiem co mam Ci napisać... Jestem w szoku z zachowania szpitali i lekarza.... Mam nadzieję, że już do niej nie wrócisz... Przykro mi, że musiałaś przejść przez taki koszmar i to z zaniedbania lekarzy. Poszukuj innego lepszego lekarza.
Na temat okresu mogę powiedzieć Ci, że może powoli się zaczynać u mnie po poronieniu pierwszy okres przyszedł po ponad miesiącu i zaczęło się od ciagnacego bólu w podbrzusza, na początku podobnie jak u Ciebie, a później jak się rozkrecil to trwał ponad tydzien
 
reklama
Witam dziewczyny. Chciałam się poradzić. Straciłam synka w 18 tygodniu. Jestem 5 tydzień po poronieniu. Po zabiegu oczyszczałam się około 3 tygodnie.
I wydaje mi się, że dostałam miesiączkę, tyle, że na początku lekko poleciała krew, teraz mam taki śluz jasno brązowy. Tak ma być?
Miałam owulacje 3 tygodnie po poronieniu i lekarka, że do 2 tygodni powinnam dostać okres. No i dziś czułam się dziwnie, czułam się spuchnięta tam w środku, rozpierało mnie, bolały jajniki. Na razie nie krwawię, ale dziwne to wszystko jest [emoji17] czy któraś mogłaby mi poradzić czy to będzie właśnie pierwsza miesiączka?


Straciłam ciążę przez zaniedbanie lekarzy, szpitali w tym mojej lekarki prowadzącej.
Doszło do zakażenia wewnątrzmacicznego.
Miałam plamienia od około 12 tygodnia z tego co pamiętam. Z przerwami. Aż w końcu dostałam krwotoku z wodami płodowymi. Pękł pęcherz płodowy. I tak chodziłam, a dziecko było ściśnięte bez wód. Nikt od 31 października do 8 listopada nie zauważył, że z szyjki wydobywają się wody, że na USG dziecko bez wod jest. Mimo, że jeździłam po szpitalach. I podczas tego krwotoku odesłali mnie do domu ze szpitala. Trafiłam do innego, zatrzymali mnie z łaską. Nie badali, leżałam kilka dni, wypuścili mówiąc, że tutaj nic się nie dzieje. Krwawiłam bardzo mocno od 31 października i wmawiano mi, że to plamienia. Ogólnie załatwili mnie właśnie w szpitalu do którego trafiłam. Nie badali mnie bo powiedzieli, że nie na tym to polega, żeby tak badać codziennie. Crp wyszło u nich, że mam stan średnio ciężki.
Dzień po wyjściu udałam się do swojej lekarki, okazało się, że właśnie nie mam już praktycznie wód płodowych, dziecko ściśnięte, rokowania bardzo słabe, chciała ciążę mi utrzymać... Tego samego dnia trafiłam już w ciężkim stanie do szpitala, odszedł czop, zaczęłam bardzo mocno krwawić miałam skurcze do porodu już kilka dni. Miałam słabe tętno, ciśnienie.
Trafiłam do szpitala w nocy 9 listopada ok 2, o 7 zabrali się lekarze, ordynator, że muszą bardzo szybko ciążę rozwiązać która nie miała już szans, żeby ratować moje zdrowie i życie bo groziła mi sepsa.

A przyczyna? Zaniedbanie lekarzy, szpitali, do których jeździłam i prosiłam o pomoc, żeby ktokolwiek powiedział, dlaczego mam plamienia. Nikt mi nie pomógł. Nikt nie zrobił mi wymazu z szyjki, w tym moja lekarka, ani razu nie badała mnie na fotelu w ciąży, nie pobierała wymazów. W szpitalach też nie pobierali i tyle tygodni odsyłali do domu. Prawie przypłaciłam to życiem. Leżałam w szpitalu, roniłam kilka dni bo nie było postępów, dostawałam masę tabletek poronnych. Urodziłam przy pomocy cewnika domacicznego. Dostawałam co chwilę kroplówki z antybiotykami, płyny, byle żeby zakażenie zeszło. Mam taki uraz do lekarzy i żal że sobie nie wyobrażacie... [emoji17]
Czesc kochana :*
Bardzo mi przykro, niestety wiem co czujesz. Pochowalam swojego synka w czerwcu, po porodzie w 23tc... dramat.. :(
U Ciebie zawinili leksrze, u mnie pewnie czesciowo tez, ale staram sie o tym nie myslec. Duzo zawdzieczam psycholog. Obecnie jestem w 12tc ciazy blizniaczej. Niestety ciaza po stracie jest mega trudba i zagrozona kolejnym ryzykiem...
Co do okresu to ja po porodzie owu mialam jakos po 3 tyg potem w 4tyg znow lekkie plamienoe (wczesniej mialam normalne krwawienie i polog.. lacznie z pojawieniem sie pokarmu :/ ) i w ok 5 tyg rozkrecil sie intensywny okres na maksa. Potem kolejne 2 okresy idealne jak w zegarku (przed ciaza tez tak mialam), 4 okresu nie doczekalam...
Gdybys chciala pogadac pisz :*
(*) swiatelko dla Twojego Aniolka. Daj sobie czas, placz, krzycz, rob to co potrzebujesz. Daj sobie przezyc zalobe.
 
Do góry