Hej dziewczynki.Same dobre wiesci u Was,ciesze sie.
Musze sie Wam z czegos zwierzyc.Weszlo mi to do glowy i nie moge sie tego pozbyc.Przypomne Wam,ze mam prawie 40 lat ( Jezu jak to brzmi). Wiem,ze to nie jest wiek,aby planowac dzieci,ale coz,tak sie w moim zyciu ulozylo.Chicialabym bardzo aby mlody mial rodzenstwo,ale przesladuje mnie mysl,ze jak juz uda mi sie zajsc z ciaze to urodze dziecko z zespolem Downa
Wiem,powiecie,ze nie powinnam tak myslec,itd.,ale co ja mam zrobic,jak ta mysl ciagle mnie przesladuje.Jak bylam w ciazy z Alanem to strasznie balam sie cesarki,zastanawialam sie,jak kobiety moga placic jeszcze za to?Rozumiem,ze jak trzeba,to trzeba i koniec.I co??Po kilku dobach boli,po tym jak znajoma polozna zlitowala sie nade mna i przebila mi pecherz plodowy,po tym jak wszystko ruszylo i mialam juz7 cm rozwarcia,mlodemu zaczal spadac puls i musialam miec cesarke.Wiem,nalezy mi sie porzadny kopniak w d...pe,ale co ja moge zrobic,jak ciagle o tym mysle.Nie ukrywajmy,wszyscy wiedza ,jakie szanse na urodzenie dziecka z ZD ma 40-latka.W dodatku ta homocysteina 11,40.Rece opadaja.Tak bardzo bym chciala zaczac takie prawdziwe starania,ale boje sie tak strasznie,ze ten strach mnie paralizuje.Co Wy o tym myslicie?Prosze powiedzcie prawde,nawet najgorsze rzeczy nie sa w stanie mnie bardziej zdolowac.