MisiaMonisia a już myślałam, że ja taka straszna Matka jestem i jak idę do pracy to czasem sama myśl mnie cieszy, że w końcu wyjdę z domu... wiem, że Mania ma dobrą opiekę a praca sprawia mi przyjemność więc żałować, że poszłam do pracy nie żałuję - czasem tylko czasu brak na totalne lenistwo bo a to pranie, a to prasowanie, a to to czy siamto... ale coś za coś
nafoczka ale bobas! ♥
OneMoreTime - takie życie na odległość musi być ciężkie... a ile jeszcze będziecie spłacać kredyt? a jak zdecydujesz się wyjechać na stałe to pozbędziecie się Kuzyna z mieszkania?
Calineczka, owulacja jest na pewno - chyba, że tak jak pisze One - któraś ma generalnie z ty6m problem. Z tego co wiem, to poronienie/zabieg to tak jakby pierwszy dzień cyklu.
co do pourywania kontaktów, na szczęście tego nie odczułam jakoś wyraźnie. U mnie każdy z bliższych mi osób ma już rodziny, dzieci.. zresztą wszyscy mieszkamy blisko siebie więc i odwiedziny częste. Z pracą też było okej bo miałam pracę blisko domu więc pakowałam Marysię i jechałyśmy na kawę do ludzi z pracy, a i Oni mnie czasem odwiedzali więc tez nie czułam się odrzucona
u nas gile, gorączka, kaszel... mam wrażenie że ciągnie się to już od miesiąca z większym lub mniejszym natężeniem... :/ a jeszcze Pan dr ostatnio mnie uświadomił jak weszłam z Manią do gabinetu że pewnie będzie miała ospę, bo troje dzieci przed Nami miało..
także czekam czy się wykluje czy nie..
Pozdrawiam Was ciepło :*