reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Olasec na głowę jej padło, mówiła do niego "synku, chodź do mamusi" i takie tam. Jak udało jej się wziąć go na ręce, to chowała się po domu, żeby być z nim sam na sam i żebym czasem nie wzięła go na karmienie. Jak karmiłam, to prawie mi go zabierała, bo "on nie je, tylko memla cycka". Jak przychodziła do nas (a robiła to po kilka- kilkanaście razy dziennie) to chciała go budzić, bo "mama przyszła". Do tego mnie doprowadziła, że zamykałam się w domu i udawałam, że nas nie ma. I tak się nie poddawała zbyt szybko. Chodziła wkoło, waliła w szyby, krzyczała... Taką gehennę miałam przez 6 miesięcy. Później się na nią wydarłam, wyrzuciłam, co mi na sercu leżało. Obraziła się na 2 tygodnie i od tego czasu jest tylko lepiej.

Witch aż mi głupio :-( Jeszcze tych kartek nie wzięłam. Jestem jeszcze u rodziców, więc postaram się pamiętać. Czuję się okropnie, mam gorączkę, kaszel, katar, wszystko mnie boli, rozłożyłam się :-(
 
reklama
alza Ja mam to samo tylko bez gorączki... A na jutro muszę podatki policzyć... A głowa pracować mi nie chce. A na dodatek coś dzieciaki rano kaszlały, ale puściłam je do przedszkola - bo 1. nie mam z kim ich zostawić, 2. energia ich roznosiła.
 
Ja do przychodni nie chodzę w takich wypadkach, bo tylko coś więcej załapać można. Na początek inhalacje i syropki. Mam nadzieję, że się nie rozwinie. Co gorsza to rano ledwo oczy otworzyłam, więc szykuje mi się pewnie zapalenie spojówek (teraz jeszcze w miarę jest ok). A antybiotyk na zaś zawsze mam w domu, a lekarza rodzinnego pod telefonem :)
 
Olasec na głowę jej padło, mówiła do niego "synku, chodź do mamusi" i takie tam. Jak udało jej się wziąć go na ręce, to chowała się po domu, żeby być z nim sam na sam i żebym czasem nie wzięła go na karmienie. Jak karmiłam, to prawie mi go zabierała, bo "on nie je, tylko memla cycka". Jak przychodziła do nas (a robiła to po kilka- kilkanaście razy dziennie) to chciała go budzić, bo "mama przyszła". Do tego mnie doprowadziła, że zamykałam się w domu i udawałam, że nas nie ma. I tak się nie poddawała zbyt szybko. Chodziła wkoło, waliła w szyby, krzyczała... Taką gehennę miałam przez 6 miesięcy. Później się na nią wydarłam, wyrzuciłam, co mi na sercu leżało. Obraziła się na 2 tygodnie i od tego czasu jest tylko lepiej.

Witch aż mi głupio :-( Jeszcze tych kartek nie wzięłam. Jestem jeszcze u rodziców, więc postaram się pamiętać. Czuję się okropnie, mam gorączkę, kaszel, katar, wszystko mnie boli, rozłożyłam się :-(
Jeny to nie tylko ja mam taką tesciowa :/ z tym ze mój M to widzi I dwa dni temu powiedział ze kupujemy mieszkanie bo noe wytrzyma (chociaż to oni mieszkają u nas)

A katar u nas się rozwija coraz bardziej :( i po świętach :(
 
Cześć dziewczyny. Dziecko, praca i jakoś tak się składa, że ciągle nie mam czasu do Was zajrzeć. Nie ma szans, żebym doczytała... Wczoraj wizyta (27t3d), mały już przekroczył 1100 gramów, ułożył się głową w dół i identycznie jak jego brat napiera mi na szyjkę. Szyjka jeszcze ok. 3,5 cm, ale lekarkę niepokoi to, że jest miękka i nie będzie dawała dostatecznego oporu rosnącemu dziecku. Oby nie miała racji, bo wiecie , jeszcze tak z 10 tygodni przynajmniej planujemy wytrwać w jednym kawałku. Z dobrych wieści: dziecko od ostatniego badania urosło a miedniczka nerkowa nie. Oczywiście nadal jest dużo za duża, ale nie urosła bardziej i to mnie cieszy. Przynajmniej wiem, że problem się nie pogłębia.

W sobotę mieliśmy straszne nerwy. Byliśmy na sali zabaw, kolega coś mojego synka zaczepiał, mój syn go od siebie odepchnął (takim ruchem z serii "zostaw mnie") no i niestety tamten wypadł poza konstrukcję, na którą się wspinali. W dodatku jeden z tatusiów, który stał przy nich, akurat w tej sekundzie się odwrócił, a dzieciak poleciał mu za plecami. Upadł bardzo niefortunnie, bo uderzył czołem o niezabezpieczony kant i ma teraz 7 szwów :( Zestresowałam się tym okropnie, dwa dni mam praktycznie wyjęte z życiorysu z nerwów i na nospie cały czas bo mi się brzuch zaczął stawiać. Na szczęście nic nie połamał, wstrząśnienia mózgu raczej nie miał, ale i tak przykrą pamiątkę będzie miał na czole :( Nie mogę się pozbyć tego widoku sprzed oczu, jak on leci. Na szczęście rodzice nie mają do nas pretensji, ale wiecie jak to jest, człowiek i tak czuje się winny :(
 
Kath To może jednak nie będzie tak źle z nerkami jak na początku Ci powiedzieli? Trzymam kciuki za zdrowie maluszka.
A co do incydentu - dzieci to dzieci, a takie sale zabaw powinny być od takich przypadków ubezpieczone. I jeszcze ten niezabezpieczony kant... Dobrze, że rodzice tego chłopca nie robili Wam awantury, ale może powinni udać się do nich po odszkodowanie?
 
reklama
Kat rzeczywiście niebezpieczna sytuacja nie dziwię się, że się zdenerwowalas .
Trzymam kciuki abyś wytrwala w dwupaku do terminu .
Wszystko będzie dobrze musi być.

Dziewczyny normalnie kupiłam dziś kiecke i to w rozmiarze M bo taka najlepiej leżała no jestem w szoku do tej pory zakupy bywały dla mnie przykre bo w rozmiarze XL ciężko było coś fajnego dobrać a teraz mam super kiecke na święta w moim rozmiarze z przed lat :)
 
Do góry