Olasec na głowę jej padło, mówiła do niego "synku, chodź do mamusi" i takie tam. Jak udało jej się wziąć go na ręce, to chowała się po domu, żeby być z nim sam na sam i żebym czasem nie wzięła go na karmienie. Jak karmiłam, to prawie mi go zabierała, bo "on nie je, tylko memla cycka". Jak przychodziła do nas (a robiła to po kilka- kilkanaście razy dziennie) to chciała go budzić, bo "mama przyszła". Do tego mnie doprowadziła, że zamykałam się w domu i udawałam, że nas nie ma. I tak się nie poddawała zbyt szybko. Chodziła wkoło, waliła w szyby, krzyczała... Taką gehennę miałam przez 6 miesięcy. Później się na nią wydarłam, wyrzuciłam, co mi na sercu leżało. Obraziła się na 2 tygodnie i od tego czasu jest tylko lepiej.
Witch aż mi głupio :-( Jeszcze tych kartek nie wzięłam. Jestem jeszcze u rodziców, więc postaram się pamiętać. Czuję się okropnie, mam gorączkę, kaszel, katar, wszystko mnie boli, rozłożyłam się :-(
Witch aż mi głupio :-( Jeszcze tych kartek nie wzięłam. Jestem jeszcze u rodziców, więc postaram się pamiętać. Czuję się okropnie, mam gorączkę, kaszel, katar, wszystko mnie boli, rozłożyłam się :-(