MisiaMonisia czyli po prostu biegunka. Trzymam kciuki, żeby siku udało się złapać i żeby nic ciekawego tam nie wyszło. Ja już dawno siuśków nie łapałam, ale myślę, że Olek nie dałby sobie założyć już teraz woreczka... Nawet po pobieraniu krwi nie ma mowy o naklejeniu plasterka...
Co do bratowej, to bardzo mądrze robi, że tak rozpowiada o dzieciach dla pieniędzy... Dzisiaj jest niestety tak, że złośliwy sąsiad podkabluje gdzie trzeba i jeszcze będzie się po sądach włóczyć... Nawiasem mówiąc przy dziecku 500 zł to nie są jakieś kokosy, wszystko jest takie drogie, a rzeczy dla dzieci to wysysają tylko kolejne stówki. Jak dojdzie do tego jakaś choroba, chociażby to AZS jak u Olka, to 500 zł idzie na same kosmetyki. Wiadomo, że lepiej mieć 500 zł, niż nie mieć, ale w sumie najlepiej mieć 500 zł od rządu i pensję z pracy. No i Kochane, ja też zasadniczo nie pracuję od kiedy zaszłam w ciążę z Olkiem. ktoś patrzący z boku mógłby powiedzieć, że tylko żerujemy na zasiłkach... A tu jeszcze będzie rok macierzyńskiego... W głowie się to niektórym nie mieści...
OneMoreTime mam wrażenie, że oczekujesz, że podasz coś Małej i od razu będzie widać efekt. Przy AZS jest przede wszystkim nadwrażliwość, nie alergia. Objawy występują, jak kropla goryczy przeleje kielich. Możesz dawać po jednej malince codziennie, ale któregoś dnia dasz dwie i wtedy wystąpią zmiany. Albo podasz malinkę w połączeniu z porzeczką i dopiero będzie pogorszenie. To bardzo trudne zaobserwować to wszystko, ale dojdziesz do wprawy
No i niestety same produkty nie muszą szkodzić, dzisiaj jest tyle chemii w jedzeniu, że płakać się chce... Olek np. nie może jeść owoców z drobnymi pestkami, ale po naszych działkowych truskawkach i poziomkach nic mu nie wychodzi. Ostatnio robię dużo kompotów i wyobraźcie sobie, kompot z owoców z rynku stoi czasem 3 dni i nic go nie rusza. Dwa dni temu zrobiłam kompot z wiśni od moich rodziców i skiśnięty był już drugiego dnia rano. Myślę, że stąd te problemy ze skórą, kupami, naszą płodnością itd. No nic, One musisz uzbroić się w cierpliwość i najważniejsze, na efekt trzeba poczekać kilka dni przynajmniej. Aha! No i zmian nie powoduje tylko jedzenie. Nad jedzeniem jest najłatwiej zapanować. Niestety pogorszenie może być po kurzu, pylących roślinach, stresie, pleśni. Na to nie mamy już zbyt wielkiego wpływu...
A ja dzisiaj rano wskakuję na wagę po dwóch dniach ścisłych surówek (jagodzianki robię dopiero teraz, żeby mnie nie kusiły
) i oczom nie wierzę! 5 kg mniej! byłam w takim szoku! Ale coś mnie jednak tknęło i zważyłam sie drugi raz... Niestety to tylko waga świrowała ;( Schudłam 0,6 kg... Ale lepsze to niż nic