Aniaa, przytulam
[*] te zastrzyki to pewnie clexane...
Misia, oby faktycznie zastrzyki pomogły &&&&& ja robiłam sobie zastrzyki podczas ciąży, ale nie wiem czy dałabym radę robić Kai
Ty będziesz robić czy mąż?
Alza, poczekajmy aż Kaja wprawi się w ruch - wtedy się okaże, czy urwis, czy nie
Mnie też wymioty teraz ominęły
Doris, podjęłaś decyzję gdzie będziesz rodzić?
Dziewczyny, co myślicie o zagęszczaczu do mleka? któraś stosowała? męczy mnie już strasznie to ulewanie Kai... nie nadążam prać jej śliniaków, z którymi praktycznie się nie rozstaje....
próbowałam dawać mniej wody na porcję mleka, ale wtedy Kaja ma twardszą kupkę i męczy się podczas wypróżniania, więc to odpada...
Jutro przyjeżdża J
będzie aż 2,5 dnia
no, ale zawsze coś...
Dzisiaj była teściowa po 2 tyg. przerwy a mieszkają dwie ulice dalej. No i strasznie zdziwiona, że Kaja się popłakała jak wzięła ja na ręce
i nawet później jak do niej mówiła i tylko głaskała po rączce,to Kaja podkówkę robiła. Powiedziałam jej, że musi częściej przychodzić, bo jej nie pamięta a ona ciśnie, że to Kaja powinna do babci przychodzić
mówiłam im, że dla mnie to nie frajda z całym tym majdanem Kai się nosić a oni tylko buty i kurtkę zarzucą i wychodzą, więc zapewniłam, że mogą przychodzić jak często chcą (żeby nie było), ale ona dalej swoje
jedna kwestia, że mam do nich żal, że podczas mojej przeleżanej ciąży odwiedzili mnie tylko 3 razy (obiady podrzucali, nie mogę powiedzieć, ale czasami wolałabym suchą bułkę zjeść a żeby ktoś po prostu posiedział ze mną, pogadał...) na jakąś "kawę" i jeszcze mi ten żal nie zelżał a druga kwestia, to faktycznie sam spacer to wyprawa a jeszcze pakowanie mleka i przyborów, pieluszek i przyborów, ubranka na przebranie, gdyby się za mocno ulało no i jakiejś zabawki a najlepiej byłoby fotelik-bujaczek wziąć, bo w przeciwnym razie Kaja miętolona jest na rękach cały czas i przez to jeszcze bardziej jej się ulewa....
pomijam mój żal, ale dlaczego oni nie rozumieją całego tego zachodu....? jestem pewna, że te 2 tyg. gdy nie przychodziła, to była taka próba sił. Fakt faktem, że nie mogę pójść do fryzjera, czy cokolwiek dla siebie zrobić, bo nie mam z kim Kai zostawić, ale jakoś przeżyję a to oni najbardziej na tym stracą, jeśli nie będą przychodzić do Kai. Tłumaczyłam to nawet J, bo on też nie rozumie do końca dlaczego nie mogę do nich pójść... dziecko to nie jest kula u nogi i siłą rzeczy wszędzie Kaję ze sobą zabieram (zakupy itp.), ale uważam, że przez pierwsze miesiące jej życia to ja się dostosowuję do jej rytmu dnia (jeśli chcę w miarę spać w nocy
) a nie ciągam po ludziach i wszystko mi się przestawia później
no i generalnie jestem przez to nakręcona, że hej....
musiałam się wygadać