OneMoreTime tak, hartują
ale też z tego co słyszę to są mega cierpliwi do dzieci, do niczego nie zmuszają, uważają że dzieci mają na wszystko czas i każde dziecko jest inne, koleżanka która tu pracuje w przedszkolu pracowała też w Polsce i mówi że ona wiele rzeczy musiała tutaj przełknąć, ale i tak uważa że norweskie podejście jest zdrowe i dzieciom nie szkodzi... no ale jak to jest w praktyce to się dopiero przekonam...
stoktorta nie zazdroszczę tych zaszczyków... trzymam kciuki żeby dzidzia zdrowo rosła
enya ja ciągle w domu z małą więc wychowałam sobie cycoholiczkę ;-) ale ja się cieszę, chciałam karmić długo i jak na początku miałam z tym problemy to mnie to załamywało, uparłam się i w końcu na dobre przestałam dokarmiać jak rozszerzyliśmy dietę, za kupę na nocnik to pogratulować heheh co to za opiekunka z takimi kwalifikacjami
z tą pracą to pewnie zależy od miejscowości, u nas typowo turystyczna wieś, hotel na hotelu, w sezonie Polki zapierdzielają na sprzątaniu i restauracjach, a po za sezonem mało godzin albo "permiteringi" o inną pracę też cieżko, chyba że po znajomości... albo komuś się uda, w większym mieście chyba trochę lepiej, tzn znając norweski i mając odpowiednie kwalifikacje idzie się dostać np do biura, do firmy, do banku, u nas zawsze w pierwszej kolejności idą Norwedzy a potem Szwedzy, a potem reszta świata
a jak z mieszkaniem? robicie coś tam? my mamy dom w budowie ale jeszcze kuuuupe kasy potrzebujemy do wykończenia go, jeszcze ściany nie otynkowane, a też oprócz własnego lokum chcielibyśmy mieć coś jeszcze odłożone na czarną godzinę a z kolei im dłużej tu jesteśmy tym więcej robi się wydatków bieżących bo przedszkole, samochód, jedzenie... teraz też więcej kupuję warzyw i owoców dla Łucji, wcześniej do sklepu chodziliśmy głównie po chleb bo mięso mieliśmy z Polski...
gloria przykro mi że jednak tak się to potoczyło :-( rozumiem cię doskonale bo miałam identyczną historię, poronienie, potem ciąża pozamaciczna... ale nie poddawaj się kochana, daj sobie teraz trochę czasu, zwłaszcza jeżeli nie czujesz się na siłach na kolejne starania to normalne, twój organizm teraz też potrzebuje chwili, ale nigdy nie mów nigdy, zobaczysz że jeszcze będziesz w ciąży i doczekasz się swojego maleństwa w ramionach, ja zaszłam w kolejną ciążę pół roku po operacji, mogłoby być nawet dużo szybciej ale nie zawsze tak intensywnie się staraliśmy, owulację miałam raczej w każdym cyklu z tego samego jajnika i poczęcie było możliwe, wiem bo często chodziłam do różnych ginekologów, oczywiście trochę świrowałam i chciałam wiedzieć dlaczego i robić badania żeby w miarę możliwości zapobiec kolejnej stracie, ale w efekcie nie wiele sobie zbadałam i nie wiele się dowiedziałam, może to były zrosty po operacji wyrostka, może taki "pech"... a u ciebie co lekarze mówią? jak w ogóle fizycznie się czujesz? no i psychicznie, czy dajesz radę?
doris mega kciuki &&&&&&&&&&&