enya no masz szczęście ;-) Łucja w podobnym wieku ale chodzi przy meblach i wstaje trzymając się czegoś, gaworzy ale nie mówi pojedynczych słów, umie zrobić brawo i papa i jak robi konik hehe czyli takie plujki, dalej karmiona piersią w nocy i nad ranem klęczy nade mną i się karmi, a w dzień często jest marudna i sama nie wie czego chce, zachowuje się w stylu "nie dogodzisz mi", nie chce dać sobie przebrać pieluszki... ehhh ale teraz też widzę że to trochę wina naszej izolacji, jak mamy gości albo gdzieś jesteśmy jest całkiem inna, zainteresowana otoczeniem, w domu po prostu nudzi się, jesteśmy tu trochę odcięte od świata, wszędzie daleko a samochodem mąż jeździ do pracy, nie ma gdzie wyjść, rzadko też ktoś nas odwiedza bo wszyscy pracują itd.. także mamy już powoli dosyć, chcę już do tej pracy, chociaż pewnie jak już do niej pójdę to będę z bólem serca myśleć o małej i kto ją uspokoi i jak, gdy nie ma mamy i cycusia, ona smoczka nie używa...
w tym przedszkolu to jest tak jak mówisz, żywioł, no ale aby dzieci były bezpieczne i zdrowe, może właśnie dzięki temu tak nie chorują, mam nadzieję że moja się jakoś wpasuje w rytm i będzie spała i jadła z innymi dziećmi (no z jedzeniem w domu to problemów nie ma, może nawet aż za dużo je, szykuję porcje jak dla dwulatka hehe), aby tylko nie płakała jak ją będę zostawiać bo serce mi chyba pęknie :-(
ja znalazłam pracę w pizzerii praktycznie od ręki aż w szoku byłam bo po norwesku jakoś szałowo nie mówię, jeszcze sporo musze się nauczyć, no ale to nie jest moja praca marzeń, w Polsce szukałabym innej pracy, a mąż w końcu po dwóch latach wydębił podwyżkę więc plan powrotu do kraju znowu sie odsunął, a ja już po cichu myślałam że może wrócimy bo z jedną pensją to też nam się tu za bardzo nie opłaca siedzieć, a teraz wychodzi na to że aby ogarnąć jeszcze dojazdy do przedszkola i mojej pracy potrzebujemy drugi samochód... i kolejny wydatek