Kat niestety nie wiem, jak ufać lekarzom i naprawdę rozumiem Twoją złość w tym momencie.
Sama choruję na rzadką chorobę (wrodzona łamliwość kości), wielokrotnie na wizytach u lekarza to ja musiałam informować lekarza co, z czym i jak wygląda. Ponad rok (marzec/kwiecień 2012) temu w lewym biodrze wytworzył się stan zapalny. Z pozoru prosta do leczenia przypadłość, ale zamiast trwać tydzień/dwa trwała 6 miesięcy aktywnego leczenia i biegania po lekarzach (we wrześniu zrobiłam sobie przerwę w leczeniu, potem wyszło, że ciąża, poronienie, leki na depresje kolidujące z lekami na stan zapalny, no i druga ciąża, która trwa do dziś - wychodzi jakieś 10 miesięcy przerwy). Do dziś lewe biodro sprawia mi problemy i po porodzie czeka mnie powrót do kolejek w przychodni, a żeby było smutniej - muszę zmienić lekarza, bo teraz leczyłam się w Gorzowie (lekarz ma minimalne doświadczenie w pracy z osobami moim schorzeniem), a po narodzinach dziecka nie ma mowy o wyprawach do Gorzowa w celu leczenia. No i tak zostałam sobie sama, bez cienia szansy na specjalistę o minimalnej wiedzy na temat mojego schorzenia i słowami ordynatora z gorzowskiego szpitala "właściwie to my nie jesteśmy w stanie określić w jakim stopniu Pani schorzenie komplikuje leczenie".
***
Tak sobie siedzę i szperam w informacjach o lekach i z tego co widzę na stronie Leki z kategorii C - tylko w razie konieczności - BabyBoom wspomniany przez Ciebie Kat budezonid również znajduje się na liście z kategorii C.
Może delikatnie uspokoi Cię świadomość, że kategoria C to nie tylko leki, które w badaniach na zwierzętach wykazały szkodliwość dla płodu, ale również te leki, które nie były poddane tego typu obserwacjom i brak jakichkolwiek informacji w tym temacie (co może oznaczać, że lek wcale nie musi być szkodliwy).
Dodatkowo może pocieszy Cię fakt, że lek ten jest już na rynku od jakiegoś czasu, więc zapewne jest już w Polsce spora grupa kobiet, które będąc w ciąży przyjmowały ten lek - skoro w mediach nie pojawiła się informacja od rozżalonych rodziców, że lek na astmę wywołał poważne wady u ich dzieci tzn że jest nadzieja iż szkodliwość stosowanego przez Ciebie leku jest minimalna, albo wręcz zerowa.
[Tylko nie odbieraj tego, jako sugestię, że masz przestać szukać lekarza, który zmieni Ci leki. Chodzi mi tylko o to, żebyś się nie stresowała tym, że ciągle przyjmujesz te leki, bo nerwami z tego powodu możesz bardziej zaszkodzić niż samym lekiem.]
Sama choruję na rzadką chorobę (wrodzona łamliwość kości), wielokrotnie na wizytach u lekarza to ja musiałam informować lekarza co, z czym i jak wygląda. Ponad rok (marzec/kwiecień 2012) temu w lewym biodrze wytworzył się stan zapalny. Z pozoru prosta do leczenia przypadłość, ale zamiast trwać tydzień/dwa trwała 6 miesięcy aktywnego leczenia i biegania po lekarzach (we wrześniu zrobiłam sobie przerwę w leczeniu, potem wyszło, że ciąża, poronienie, leki na depresje kolidujące z lekami na stan zapalny, no i druga ciąża, która trwa do dziś - wychodzi jakieś 10 miesięcy przerwy). Do dziś lewe biodro sprawia mi problemy i po porodzie czeka mnie powrót do kolejek w przychodni, a żeby było smutniej - muszę zmienić lekarza, bo teraz leczyłam się w Gorzowie (lekarz ma minimalne doświadczenie w pracy z osobami moim schorzeniem), a po narodzinach dziecka nie ma mowy o wyprawach do Gorzowa w celu leczenia. No i tak zostałam sobie sama, bez cienia szansy na specjalistę o minimalnej wiedzy na temat mojego schorzenia i słowami ordynatora z gorzowskiego szpitala "właściwie to my nie jesteśmy w stanie określić w jakim stopniu Pani schorzenie komplikuje leczenie".
***
Tak sobie siedzę i szperam w informacjach o lekach i z tego co widzę na stronie Leki z kategorii C - tylko w razie konieczności - BabyBoom wspomniany przez Ciebie Kat budezonid również znajduje się na liście z kategorii C.
Może delikatnie uspokoi Cię świadomość, że kategoria C to nie tylko leki, które w badaniach na zwierzętach wykazały szkodliwość dla płodu, ale również te leki, które nie były poddane tego typu obserwacjom i brak jakichkolwiek informacji w tym temacie (co może oznaczać, że lek wcale nie musi być szkodliwy).
Dodatkowo może pocieszy Cię fakt, że lek ten jest już na rynku od jakiegoś czasu, więc zapewne jest już w Polsce spora grupa kobiet, które będąc w ciąży przyjmowały ten lek - skoro w mediach nie pojawiła się informacja od rozżalonych rodziców, że lek na astmę wywołał poważne wady u ich dzieci tzn że jest nadzieja iż szkodliwość stosowanego przez Ciebie leku jest minimalna, albo wręcz zerowa.
[Tylko nie odbieraj tego, jako sugestię, że masz przestać szukać lekarza, który zmieni Ci leki. Chodzi mi tylko o to, żebyś się nie stresowała tym, że ciągle przyjmujesz te leki, bo nerwami z tego powodu możesz bardziej zaszkodzić niż samym lekiem.]