Uff, jestem. Jak nie urok to przemarsz wojsk. O tym, że w kompie mi się wirus zrobił, to Wam wspominałam. Więc byłam na dłużej bez kompa, bo bardzo mi zależało, żeby to jednak wirusa wyrzucić, a nie wszystko naraz z dysku. Niedługo potem zaczął mi szwankować telefon, o czym chyba też Wam się poskarżyłam. Aż w końcu zdechł na amen. Tzn. ekran dotykowy padł. A bez niego nic się w telefonie nie zrobi, ba, nawet wyłączyć się nie da, bo tak głupio skonstruowany, że po wciśnięciu przycisku wyłączania pojawia się ekran wyboru, czy wyłączyć, czy może tylko wyciszyć albo włączyć tryb samolotowy. Dlatego byłam przez pewien czas odcięta od świata. Komp uratowany, telefon mam nowy i się z nim oswajam. Najgorsze, że ze starego się nie da zgrać kontaktów. Nawet po podłączeniu do komputera radośnie mnie informuje, że najpierw mam go odłączyć, wejść w ustawienia kontaktów i zapisać kontakty na karcie microSD, a dopiero do kompa podłączać i kontakty zapisywać. Tylko bez ekranu dotykowego to niewykonalne. Zresztą jakbym mogła sobie ot tak zgrać je na kartę to bym się nie bawiła w programy do telefonu i podłączanie go, tylko po prostu bym kartę włożyła do kompa. Co za bzdura. Także potraciłam kontakty i teraz jak ktoś do mnie dzwoni to nie mam pojęcia kto i dlaczego.
U mnie chyba wszystko ok. Cały czas się stresuję tymi lekami na astmę. Dostanie się do alergologa w tym kraju nawet prywatnie graniczy z cudem. A przecież jest sezon, kiedy ta alergia wielu osobom najbardziej dokucza! Już nawet nie próbowałam państwowo, od razu do prywatnych przychodni i klinik dzwoniłam i co się okazuje? WIększość ma raptem jednego alergologa, który przyjmuje przez 3 godzinki raz w tygodniu, a teraz w dodatku jest na urlopie, więc najbliższy możliwy termin np. w listopadzie. Tak! Prywatnie, za grube pieniążki, przyjmą z radością w listopadzie! Przerażające. Udało mi się znaleźć jedno miejsce, gdzie łaskawie przyjmą mnie w czwartek, czyli za ponad tydzień w stosunku do dnia, w którym dzwoniłam. A leki przez ten czas muszę brać

Próbowałam ograniczyć chociaż, ale nie ma szansy. Od razu moje oskrzela to zauważają. I wcale im się przy tym stężeniu pyłków nie dziwię.
Mąż wyjechał, mam dość pusto w lodówce i żadnych sklepów blisko, do wszystkich muszę pojechać. Jakkolwiek uwielbiam upał i jestem zachwycona, że mogę wbić się w sukienkę i czuć się taka wolna, tak z racji maluszka pojechać gdziekolwiek teraz się boję. Moje autko nie ma klimatyzacji i robi się w nim po prostu sauna, a my się mamy podobno nie przegrzewać. Wolę na wszelki wypadek tego zalecenia się słuchać. Najgorsze, że w czwartek trzeba babcię na wizytę do lekarza zawieźć i jak zwykle spada to na mnie. Ciocia nie ma samochodu, kuzynka właśnie wymienia, więc stary sprzedała a nowego nie zdążyła kupić, a moi rodzice jadą na działkę i mają w nosie. Nie wiem, co mam zrobić. Babcia mieszka na drugim końcu miasta, 30 km ode mnie, muszę się do niej przebić przez wszystkie możliwe warszawskie korki (bo oczywiście termin wizyty jest na taką godzinę, żebym na pewno nie rozwinęła prędkości większej niż 10km/h, bo to niebezpieczne

), potem spod babci domu muszę się przetłuc z powrotem do centrum (więc znowu korki). Wszystko fajnie, tylko ja się naprawdę boję, bo to długie godziny spędzone w mojej pełnoletniej puszce bez klimy, a przy staniu w korku nawet bez chłodzenia mechanicznego pod postacią otwartych na oścież okien. Ech. Ale babcię przecież trzeba zawieźć. Moi rodzice są z babcią skłóceni od lat i się nią nie zajmują ani nie odzywają do niej, więc zostaję tylko ja. Chyba pozostaje liczyć na to, że będzie chłodno i deszcz.
Co do pralek, ja polecam pralki Electrolux. Z czystym sumieniem. Nie wiem, jak inne sprzęty tej firmy, ale pralki mają naprawdę solidne.
Z innej beczki, ile płacicie za prąd? Mi przyszła prognoza i jestem załamana. Wydaje mi się, że oszczędzam prąd jak mogę. Wieczorem prawie światła nie palimy, zazwyczaj siedzimy przy jednej taśmie ledowej albo małą lampkę zapalamy, żeby coś poczytać. Wszystkie sprzęty w domu mam energooszczędne. Fakt, że wszystko na prąd, łącznie z kuchenką, ale mam indukcyjną, więc mniej energii pożera niż normalna elektryczna. Dlatego jak zobaczyłam, że mam płacić 150 zł na miesiąc, zrobiło mi się słabo. Przecież to strasznie dużo...
Kobietka, nie przejmuj się zupełnie babsztylem. Niektórzy ludzie są po prostu tępi i dla nich każdy powód, żeby z innych się powyśmiewać i pokazać swoją 'wyższość' będzie dobry. Ludzie, którzy nic w życiu nie osiągnęli i mają umysł wielkości orzeszka ziemnego reperują sobie własne ego poniżając i upokarzając innych. Inaczej nie potrafią. Ale Ty jesteś kobietką z klasą i mam nadzieję, że znasz swoją wartość i nie weźmiesz tego do siebie. Zauważ, że ludzie głupi mają tendencję do wyśmiewania się z wszelkich przypadłości, jakie inni mają. Z wszelkich chorób i nieszczęść, jakie im się przytrafiają w życiu. Twoja choroba nie jest w niczym gorsza od innych, np. mojej astmy. Ale nie wszyscy mają na tyle wiedzy i możliwości intelektualnych, żeby to móc pojąć.
Magnolia, jestem porażona Twoją historią. Trzymam kciuki, żeby wszystko się szybciutko poukładało. I za pamięć Twojego mężczyzny trzymam kciuki nieustannie. Rozumiem, że w trakcie RTG nie wiedziałaś jeszcze o ciąży? Cóż, trzeba się posłuchać lekarza, żeby nie martwić się na zapas. Z całą pewnością nie jesteś pierwszą kobietą, którą poddano prześwietleniom w ciąży i nie jesteś ostatnia. Nawet jak o ciąży wiadomo a wyjścia nie ma, też się czasem kobiety prześwietla. Może to brutalne, ale myślę, że gdyby te promienie Twojej ciąży zaszkodziły to byś się po prostu o niej nigdy nie dowiedziała. Na tak wczesnym etapie każde zakłócenie powoduje zazwyczaj 'błąd systemowy' i zarodek nie jest się w stanie dalej rozwijać. A rozwija się przecież
Loi, to masz już prawie pół kilo córki! Super
Katka, pamiętaj, że wszystko w życiu ma charakter przejściowy. Niestety nasze szczęście jest przejściowe i możemy mieć pewność, że w takiej czy innej formie zawita smutek, ale z drugiej strony, bardziej optymistycznej, smutek też jest przejściowy i po nim zawsze przychodzi szczęście. Taka kolej losu. Nie może być zawsze źle. Wiem, że czas się okrutnie dłuży i chciałabyś to szczęście już, a tu ciągle złe wieści. Ale trzymam kciuki za Twoją siłę. Kiedyś te wszystkie paskudztwa muszą skapitulować. Bo przecież Ty broni nie złożysz. Nie możesz! I nie możesz też mówić, że nie pasujesz tutaj. Wątek się nazywa jak się nazywa, ale przecież jesteśmy zbieraniną dziewczyn na najróżniejszych etapach.
Tekla, dawno Cię nie widziałam, przesyłam całusa!
Enya, masz już dzieciaka. Nie wierzę, że nie możesz mieć więcej. Trzeba znaleźć sobie siłę, żeby przetrwać te szczepienia. Mam nadzieję, że pomogą i cały czas trzymam za Ciebie kciuki.
Neta, jak z Twoim mężem? Udało się poprawić stosunki (w przenośni i dosłownie, bo coś tych stosunków w dni płodne chyba brakowało?)
Agnieszka, małemu może też być gorąco. Czy jak Tobie jest gorąco to skaczesz i się wiercisz, czy raczej leżysz plackiem?

Bo ja to drugie.
O, mój bociek na suwaczku pomału wylatuje już z zimnych gór, krainy mrozu i niebezpieczeństw. Powodzenia, boćku!