Katherinne od rana szpiegowałam forum, żeby być na bierząco. Uff, że nic groźnego.
Mamusia synka jak już wspomniałam - reaguję wymiotami nawet na najmniejszą dawkę narkozy.
W życiu miałam dwa razy zastosowaną narkozę (w sumie trzy, ale raz to było przed narodzinami, więc nie liczę) i za każdym razem kończyło się to tak samo - wymiotami. Nie miało znaczenia czy to jakiś dłuższy zabieg (prostowanie przegrody nosa), czy też takie "małe nic" (przy łyżeczkowaniu) - efekt końcowy ten sam, więc mam podstawy, by twierdzić, że i przy cesarce ten problem może wystąpić.
Pleni cieszę się, że nie jestem jedyna z takimi myślami. Czasem, aż mam wyrzuty sumienia, że przecież chciałam być w ciąży, a teraz zachowuje się, jak panikara, jakby dopiero to do mnie dotarło.
Hi hi, żartobliwa ta Wasza lodówka, oby więcej Wam takich psikusów nie robiła.
Emka to smutne, że tak wyglądały Twoje pierwsze kroki w macierzyństwie. Czasami miałoby się ochotę potrząsnąć tym całym personelem medycznym, bo jednak po coś oni tam są. Najważniejsze, że poród i szpital już za Tobą, a jeśli chodzi o karmienie - bez stresu. Nie ma znaczenia czy będziesz karmić butlą czy piersią - nie ważne, ważne, żeby dziecko było najedzone, a Tobie dodatkowe stresy w tej chwili nie są potrzebne.
Malgonia wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!
Agnieszkaala u mnie póki co wystąpiła 100% frekwencja wystąpienia wymiotów po narkozie, więc nastawiam się już na pewniaka. Zawsze lepiej miło się rozczarować.
Dobrze, że znalazła się przyczyna bólu, oszczędzanie się, relaks i będzie dobrze.
***
Jak tam sobie czytam o szpitalnych doświadczeniach to aż się boję, co mnie czeka. Zwłaszcza, że ja z tych co to lubią wszystko zrobić same (proszenie o pomoc zupełnie obcych ludzi - nawet jeśli to ich praca - to dla mnie traumatyczna konieczność), a po wszelkich komentarzach wypowiedzianych w nieodpowiedniej chwili "lubię się" zamknąć w sobie, trzasnąć drzwiami i samemu spróbować zadziałać. Mam tylko nadzieję, że długi pobyt nie będzie konieczny.