As 76, ja czasami myślę, że moje straty to kara... jak staram się i zajdę w ciążę to chodzę dziękować i prosić Boga o pomyślność co niedzielę. Niestety po stratach już nie mam takiej ochoty ani potrzeby....:-(
Kochana jak poroniłam 31 lipca 2010 r.to myślałam ,że oszaleję .Z rozpaczy 6 sierpnia poszłam na pielgrzymkę (5 dni po zabiegu )z nadzieją ,że następna ciążę uda się donosić .
Wróciłam z pielgrzymki naprawdę podniesiona na duchu .
Wkrótce zaszłam ponownie w ciążę ,niestety i tą ciąże straciłam .Przestała się rozwijać i do tego nie chciała się samoistnie poronić .Po 5 tygodniach walki i tak skończyło się zabiegiem.
Byłam załamana i obrażona na Boga ,miałam dość ,krzyczałam po co mu kolejny mój aniołek.Dlaczego mi to robi?
On ma pełne zastępy aniołków w niebie to po co mu kolejne?
przestałam też na jakiś czas chodzić do kościoła.
Na przełomie grudnia i stycznia pękła mi torbiel i zalała brzuch -miałam wstępną sepsę .Do mojej decyzji było wybranie leczenia operacja czy chemia .
Zdecydowałam się na chemię .
Po lekach miałam się doprowadzić do stanu normalnego czyli leczenie ok 2 lat i dopiero lekarze mówili ,że mogę marzyć o dziecku .
Tymczasem przyszedł czas na kolejną pielgrzymke i oczywiście poszłam .
Wróciłam i jeszcze w sierpniu zaszłam w ciążę .
Do końca życia będę mówiła ,że to dziecko wymodlone ,ale za darmo go nie dostałam .
Kosztowało mnie to wiele nerwów ,cierpliwości,bólu ,płaczu ,nieprzespanych nocy w szpitalu i bezsilności .
Tym bardziej doceniam teraz to co dostałam od Boga ,mój wymarzony skarb ,ten ukochany CUD ,moją najdroższą Karolinkę .
W tym roku znów poszłam na pielgrzymkę ,ale tym razem nie prosić ,a dziekować za tą kruszynkę ,którą miałam w wózku
Zgadnij gdzie będę spędzać wakacje w tym roku ?
Tak .Oczywiście idę z małą na pielgrzymkę
W sierpniu znów się wybieram na Jasną Górę .
Może to moje świadectwo da Ci trozkę siły i optymizmu .
Pamiętaj ,że po deszczu zawsze wychodzi słońce.