Pomyślcie jak pięknie musi być w niebie z tymi naszymi Aniołkami. Na pewno bawią się razem, fikają i śmieją się i nie chcą, abyśmy smuciły się. Nie chcą abyśmy straciły nadzieję.
Tylko właśnie takie wyobrażenie wielu nam pomaga iść dalej i jakoś się trzymać.
Lili no to przygode mialas niesamowita
ja bardzo dziękuję za takie przygody, matkę w ciąży tak stresować.
Lili to ci przygoda!! Dzieci uwielbiaja takie numery wykrecac
Tia, teraz już wiem, że nie wystarczy obserwować, trzeba mieć się na baczności
Ja dzis zrobilam kursa do urzedu po zmiane adresu, do innego po zmiane umowe o gaz i prad, nie wiem co z woda??, a potem jeszcze do biura smieciowego znaczy o przeniesienie bidonow na odpady pod inny adres. To wszystko niestety nie rowerem
L-e-n-i-w-i-e-c !
Lili- to Ci wycięła numer mała nie ma co
Mała gówniara
Ale jaka kochana!
no wlasnie tez juz o tym myslalam tylko ze nie potrafie na jakis czas odejsc , a moze wlasnie powinnam.
Czasami warto, ale to każdego indywidualna decyzja.
Lilijanna, ja po prostu dowiedziałam się o tej lekarce od znajomej, która przeszła kilka poronień... Nie poszukiwałam specjalnie "drogiej=dobrej", bo wiadomo, że często nie idzie to ze sobą w parze. Chyba z tego, co wcześniej napisałam wyszło, że lekarz musi być drogi, żeby pomógł
a to totalna bzdura! Wnerwiają mnie lekarze żerujący na pacjentach :/ i za każdym razem, jak szliśmy z P. na kontrolę to szlag nas trafiał!
Ja rozumiem, że nie poszukiwałaś drogiej doktorki/doktora specjalnie. Grunt, że zna się na rzeczy.
A ja dzisiaj jakaś rozkojarzona jestem i nie umiem się skupić na poście dłuższym od jednej linijki
Witam.
Ja poroniłam 21 marca tego roku, zabieg wyłyżeczkowania miałam zrobiony dwa dni później. To miała być tylko rutynowa kontrola, a okazała się szokiem. Nic mi nie dolegało i myślałam, że wszystko jest w porządku. to był 10tydz. a rozwój stanął na 8 i serduszko nie biło. W szpitalu powiedzieli mi że za trzy miesiące możemy znowu zacząć się starać.
Witaj, trzymam kciuki za nowe starania. Jak Twoje samopoczucie? Dla Aniołka zapalam światełko. :-(
codziennie Was podczytuję, ale jakoś nie mam ostatnio weny na pisanie, pierwszą ciążę straciłam właśnie na tym etapie, na którym jestem teraz i jakoś ciężko mi uwierzyć, że tym razem mogłoby być wszystko dobrze. następną wizytę mam w przyszły piątek i ta niewiedza mnie dobija...
przepraszam, że tak marudzę zamiast się cieszyć, ale ten strach jest chyba większy niż radość...
Bett - mi właśnie mija 5tc od ostatniej wizyty, nawet ponad, kolejna 21.04, nie raz łapało mnie zwątpienie, ale zaraz sobie tłumaczę dlaczego dzieć w brzusiu ma to moje zwątpienie w ciążę poczuć i dokładam wszelkich starań by myślec pozytywnie. Nie jest to łatwe, ale uważam, że mojemu dziecku to się należy, że ma prawo czuć moją miłość i wiarę w to, że się spotkamy.
Dla każdej z nas czas kiedy traciłyśmy dziecko, ten konkretny tydzień ciąży jest trudny. Ale czy inne są łatwiejsze, gdy widzi się suwaki dziewczyn i straty w kolejnych tygodniach, 22tc - Aniołki, 27tc - Kasikz, 38tc - Karollcia33 czy 40tc - Aga_cina i Emy, która miała już Swój Skarb, a jednak odszedł. Nie jest łatwo gdy jest się zgranym, a my tu jesteśmy zgrane, nie jest łatwo gdy koleżanka po drugiej stronie ekranu, choć nam nieznana, staje się tak bardzo bliska, że Jej tragedia jednoczy nas, a po policzkach płyną łzy. Doskonale wiemy, że nie ma bezpiecznego tygodnia. Za to musi trwać wiara i nadzieja i miłość, razem, jako jedno, w tych trudnych dla nas chwilach i dzieć w brzusiu musi to czuć, choć nam na sercu tak trudno i smutno. :-(
Mi się dzisiaj śniło, że urodziłam martwe dziecko, nawet datę pamiętam - 29.04, uwierz mi zanim do mnie dotarło, że to sen to te kilka sekund trwało całą wieczność...