enya81
Fanka BB :)
Angel, chyba kazda z nas szukala przyczyny straty rowniez w sobie, tymczasem najczesciej to po prostu "przyroda". Natura odrzuca zbyt slabe, chore, lub - jak mi to lekarz powiedzial - niewartosciowe plody i robi to na wczesnym etapie, zeby nie eksploatowac organizmu matki i dac jej mozliwosc szybkiego zajscia w kolejna ciaze i urodzenia zdrowego dziecka. Po prostu zachowanie gatunku, a biologia jest okrutna. I naprawde da sie pozniej urodzic zdrowe, fajne dziecko - jest tu wiele kobiet po poronieniach, ktore maja juz ze soba dzieciaczki...
Kłaczku wiesz że Cię uwielbiam i Twoje poglądy też ale....Ja na przykład poszłam na pierwsze USG i ciężko było okreslić wiek mojej ciąży bo miałam nieregularne cykle, z USG wypadał prawie 5 tydzień - lekarka nie dała mi nic i kazała przyjść za 4,5 tyg. Na kolejnym USG -czyli powienien być to 9 tydzień wyszło że serduszko nie bije, beta była wysoka - na mniej więcej 8 tydzień ciąży,ale spadała. Nie miałam żadnych objawów poronienia, dopiero w dniu zabiegu zaczął pobolewać mnie brzuch...Pomiędzy jednym USG a drugim byłam u fryzjera, byłam bardzo chora i miałam wysoką gorączkę, dźwigałam płytki bo moja mama robiła remont i jaki z tego wniosek??? Nigdy, przenigdy nie wybaczę sobie mojej głupoty bo jakoś nie mogę wytłumaczyć sobie tego w ten sposób że natura sama chciała...Wiem że wśród moich bliskich nikt tego nie rozumie ale ja tak czuję - że to moja wina, tym bardziej że mam jedno dziecko i przeszłam bezproblemową ciążę. Też farbowałam włosy, też robiłąm różne dziwne rzeczy, nie chuchałam i dmuchałam a urodziłam. Teraz myślałam że będzie tak samo, ale nie było...W ciągu ostatniego miesiąca wyszły kolejne rewelacje - z badań hormonów wyszło że mam za niski poziom LH w stosunku do FSH co wyklucza wcześniejszą diagnozę PCO a powoduje podejrzenie niedomogi ciałka żółtego...I nasuwa się jeden wniosek - mogło zabraknąć w moim organizmie progesteronu żeby ciąża się rozwijała....Ale tego teraz nikt nie wie i nigdy się nie dowiem jak było naprawdę...
Ale obwiniam się do tej pory i to jest najgorsze....
PS. Karolek, rewelacja....:-)Śliczniutki słodziak:-)
U mnie z pozytywnych wiadomosci - mam monitoring, dzisiaj w 15 dc wyszły 2 dominujące pęcherzyki po 13 mm i jest nadzieja na owulację, myślę koło piatku jeśli popękają. I to się super składa bo w piątek przyjeżdza mój mężuś z emigracji:-) Biedny, stęskniony....no i muszę Go dopieścić z deka
Ostatnia edycja: