Czesc dziewczyny. Jak dobrze ze tu jestescie i moge poczytac wasze przemyslenia. Mam dzis zly dzien. Ciezko mi sobie z tym wszystkim poradzic. Jest we mnie tyle zlosci i nie wiem jak ja wyladowac. Nie wiem czemu. Wydawalo mi sie ze jakos sobie radze. Są dni lepsze i gorsze. Tych gorszych jest coraz mniej. Jednego dnia sie boje i mysle ze moze lepiej by bylo sie poddac, ale ja nie potrafie sie poddac. Ja musze walczyc o moje marzenia, ale czasami jest ciezko . Dopiero jestem w 20 dniu cyklu po pierwszej miesiaczce po........ Lekarze nic sobie nie robia, nic mnie wiecej nie chcą badac. Ponad 3 lata staralam sie o ciaze i wszystkie badania mialam super, to nic mi nie mogli robic, jedynie 3 nieudane inseminacje. W ciaze jednak zaszlam naturalnie, ale poronilam naturalnie i szybko. I teraz nie wiem jak ma byc. Proponowali mi jedynie inseminacje, bo jeszcze chca zrobic 2 przed invitro. Moge sama w domu sie starac, ale powiedzieli ze nie mam zbyt dlugo czekac. Jak nie wyjdzie w 3 miesiace, to mam wracac. Z jednej strony sie boje, z jednej strony nie moge sie doczekac , aby cos wreszczie robic. Wydaje mi sie ze mozna sie uzaleznic od kliniki. Ja tak chyba mam. Jak nic nie robie to mi odbija. A moze po co sie katowac i lepiej zaczac nowe stymulacje od nastepnego cyklu. Wiecie co, dopiero jak to napisalam to chyba zrozumialam co jest ze mna nie tak. JA bym chciala miec nastepne podejcia, jak najszybciej, ale w jakis sposob wstydze sie tego powiedziec mojemu partnerowi i lekarzowi tak samo. Jesli chodzi o lekarzy, to denerwuje mnie ze przestali szukac przyczyny i mowia , ze jedynie inseminacje mi zostaly, albo laparoskopia, czy jak to tam nazywaja. Ale ja cykle mam idealne, jajniki drozne, rezerwa jajnikowa super, nie ma podstaw aby mnie meczyc zabiegiem. To moze racja , lepiej inseminacje i invitro.
Czy wy takze tak mialyscie ze sie uzaleznilyscie od kliniki? Wiem ze szanse mamy male, ale jak sie staram to jestem szczesliwa, bez wzgledu na wyniki. Nawet przestalam plakac, gdy przychodzi miesiaczka, no bo czego innego mialam sie spodziewac, ze jestem w ciazy.... ha ha dobre sobie . Paranoja.
Oj cos kiepsko sobie radze .
Miejmy nadzieje ze jutro bedzie lepszy dzien.
Wzielam dzis prace do domu i zaczne cos robic, moze wtedy przestane sie katowac mysleniem o tym wszystkim. Najgorsze ze zaraz grudzien i te wszystkie imprezy firmowe wrrrrrr jak ja nienawidze wychodzic do ludzi i udawac ze wszystko jest super. Te glupie pytania. Jak sie masz, oj jak pieknie wygladasz, a potem praca , praca i praca. Bo Ci ludzie nie maja zycia prywatnego, sorry bo my nie mamy zycia prywatnego. Tylko firma i delegacje, na reszte nie ma czasu. Nowe kontrakty i wyscigi szczurow. A powidzcie mi dziewczyny jak oni to robia , w domu sa 2 razy w miesiacu i jak im sie udaje zapladniac te swoje kobiety. Ja mmam meza kiedy chce i dupa wrrrrr . Ale ja mam to gdzies, bo po lecie mam zamiar sie zwolnic. Znajde ciepla posadke , moze mniej platna, ale przynajmniej bede miala czas dla siebie. Pieniadze szczescia nie daja, bo nawet nie mam czasu ich wydawac, to po co mi one.
Takie sa moje postanowienia na nowy rok. Zmiana pracy (październik bo kontrakt musze dokonczyc, ja nigdy nie zostawiam niedokonczonych spraw) i invitro (cos mi sie wydaje ze sie uda ) .
Zobaczymy czy wystarczy mi odwagi he he...
Ale moze dzieki zmianie pracy sie wycisze i to pomoze. Moze przez to bede miala zajeta glowe czyms innym (nowa praca, nowi ludzie) i nie bede sie tak katowac brakiem ciazy. Ale na jak dlugo to mi pomoze. Ja musze jakos znalezc balans. Powiem wam ze nie cierpie przez strate mojego aniolka, to oplakalam i jakos opanowalam. Oczywiscie mysle o nim, ale tak normalnie, bez szalenstwa. Bardziej mnie przeraza to ze mam problem w zajsciu w ciaze. Kiedy mozna sie z tym pogodzic? Kiedy dajemy sobie na luz? Boje sie ze kobieta nigdy nie akceptuje czegos takiego. Bo my jestesmy stworzone do rodzenia dzieci.
Sorry dziewczyny ze was zameczam, ale to naprawde pomaga.
Czy wy takze tak mialyscie ze sie uzaleznilyscie od kliniki? Wiem ze szanse mamy male, ale jak sie staram to jestem szczesliwa, bez wzgledu na wyniki. Nawet przestalam plakac, gdy przychodzi miesiaczka, no bo czego innego mialam sie spodziewac, ze jestem w ciazy.... ha ha dobre sobie . Paranoja.
Oj cos kiepsko sobie radze .
Miejmy nadzieje ze jutro bedzie lepszy dzien.
Wzielam dzis prace do domu i zaczne cos robic, moze wtedy przestane sie katowac mysleniem o tym wszystkim. Najgorsze ze zaraz grudzien i te wszystkie imprezy firmowe wrrrrrr jak ja nienawidze wychodzic do ludzi i udawac ze wszystko jest super. Te glupie pytania. Jak sie masz, oj jak pieknie wygladasz, a potem praca , praca i praca. Bo Ci ludzie nie maja zycia prywatnego, sorry bo my nie mamy zycia prywatnego. Tylko firma i delegacje, na reszte nie ma czasu. Nowe kontrakty i wyscigi szczurow. A powidzcie mi dziewczyny jak oni to robia , w domu sa 2 razy w miesiacu i jak im sie udaje zapladniac te swoje kobiety. Ja mmam meza kiedy chce i dupa wrrrrr . Ale ja mam to gdzies, bo po lecie mam zamiar sie zwolnic. Znajde ciepla posadke , moze mniej platna, ale przynajmniej bede miala czas dla siebie. Pieniadze szczescia nie daja, bo nawet nie mam czasu ich wydawac, to po co mi one.
Takie sa moje postanowienia na nowy rok. Zmiana pracy (październik bo kontrakt musze dokonczyc, ja nigdy nie zostawiam niedokonczonych spraw) i invitro (cos mi sie wydaje ze sie uda ) .
Zobaczymy czy wystarczy mi odwagi he he...
Ale moze dzieki zmianie pracy sie wycisze i to pomoze. Moze przez to bede miala zajeta glowe czyms innym (nowa praca, nowi ludzie) i nie bede sie tak katowac brakiem ciazy. Ale na jak dlugo to mi pomoze. Ja musze jakos znalezc balans. Powiem wam ze nie cierpie przez strate mojego aniolka, to oplakalam i jakos opanowalam. Oczywiscie mysle o nim, ale tak normalnie, bez szalenstwa. Bardziej mnie przeraza to ze mam problem w zajsciu w ciaze. Kiedy mozna sie z tym pogodzic? Kiedy dajemy sobie na luz? Boje sie ze kobieta nigdy nie akceptuje czegos takiego. Bo my jestesmy stworzone do rodzenia dzieci.
Sorry dziewczyny ze was zameczam, ale to naprawde pomaga.