Emy Twój synek jest prześlicznym Aniołkiem, wczoraj oboje z mężem płakaliśmy patrząc na jego spokojną twarzyczkę... nie umiem znaleźć odpowiedzi czemu tak się dzieję, podziwiam Cię za spokój i siłę, a sen Twojego męża był piękny .... i dał mi nadzieję...dziekuję za to że podzieliłaś się nim z nami na forum... całuję Was mocno i przytulam do serca...
Dzieki, niekromnie powiem, ze wiem ze moj synus jest przesliczny... ale ja sie nie powinnam wypowiadac. Jak tutaj mowią :"Nawet małpa w oczach własnej matki wygląda jak gazela"
Bardzo lubię to powiedzenie..
To zdjęcie zrobilam tak ok 21.00, malemu serduszko zatrzymało się wg. raportu 18.35... Sama dziwię się, ze wyglądał jak laleczka, bo pamiętam dobrze moich chłopców, wyglądali naprawdę na martwych...
Mąz powiedzial, ze jak dali mu go w szpitalu to byl siny, a kiedy przyjechal do mnie do domu zrobil się taki sliczny... na cmentarzu, kiedy wkładali go w trumienkę podobno wogóle wypiękniał... moze stawał się aniołem... maz przyznal się, ze przez chwilę pomyslał zeby zabrac go do domu..
Nie podziwiaj mnie ani za spokój ani za siłę... bo to złudne wrażenie... spokój to moze byc cisza przed burzą... a siła??? niestety mylisz siłę z bezsilnością.... tak wielką, ze az przytłacza...
witam
wczoraj wieczorkiem wpadłam i zaczełam przeszukiwac forum w poszukiwaniu wyczekiwanego suwaczka.... to co ujrzałam zszkowało mnie jak wszystkie z nas, wyłączyłam kompa i poszłam na spacer pod pretekstem wyrzucenia śmieci... serducho mi krzyczało, to wszystko jest tak bardzo niesprawiedliwe. Wróciłam i docztałam wszystko to co opisałas kochana i nie mogłam w to uwierzyć. Chciałam cos mądrego napisać ale nie wiedziałam co ... to już moje czwarte podejście i czwarta walka z klawiaturą i dalej nie moge przelać tego co czuję na ekren monitora. Tulam cię z całych sił a dla syneczka zapalam
[*] Emy podziwiam za siłę i jestem z wami całym sercem. Dziś miałam koszmarny sen, każdy kto mnie spotykał mówił "nie byłabyś dobra matką" i zastanawiam sie nad sobą czy miałabym tyle mocy w sobie by tak godnie przyjąc taką okrutną decyzję Boga jak ty lub inne znane mi mamy które stanęły w obliczu śmierci nowonarodzonego dzieciątka .... odpowiedź na pytanie brzmi nie....
Kochana, mam nadzieję, ze nigdy odpowiedzi na to pytanie nie poznasz w okolicznosciach smierci własnego dziecka...
uwazam ze odpowiedz "czy bylabys dobra matka" brzmi "tak".. Byłabyś i BĘDZIESZ dobrą matką, szczęsliwego zdrowego, zywego dzieciątka
Nie wiem tez czy az tak godnie przyjmuję okrutny los... przeciez wiem ze nie tak mialo być
po prostu nie mam wyjscia, czasu nie cofnę... budzę się codziennie rano, mimo woli, zycie toczy się dalej...
i o dziwo serce jakos nie pękło, jakby się mogło wydawać... wciąż jest i bije tylko cholernie boli...
jakby Bog cwiczył wytrzymałość serca... najwyzej popęka, to nic... sklei się, połata i takiemu obolałemu dalej kaze się bić
zjola trzymam kciuki za jutrzejsze badanie, chyba nie będzie bolalo?
olusia trudna decyzja przed wami, musicie to przemyslec na spokojnie. Serce na pewno nie chce dopuscic mysli o hospicjum z wielu względów, ale rozum wie, ze tylko tak mozna zapewnic calkowita opieke waszej mamie