reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Martyynaa, nie jest takie proste wierzyc. Za pierwszym razem nie bralam w ogole pod uwage ze moze byc cos nie tak, poronienie bylo szokiem totalnym. Za drugim razem, juz bralam poprawke na ew. porazke i nie cieszylam sie jak wariat - minal ten cholerny 10 tydzien (ciaza obumarla w 8, poronilam dwa tygodnie pozniej, wiec krytycznym wydawal mi sie 10), zaczelismy sie cieszyc bo wydawalo sie ze juz bezpieczniej - w 12 zaczelam plamic, scan... Nie musieli mowic, sama widzialam na monitorze. Od tego momentu juz tylko pozostawala kwestia pozbycia sie "tego" z siebie. Bylo "to" bo wiedzialam ze nie bylo dziecka. To ma swoje dobre strony - dostalismy w pysk jakimis nadziejami, ale nie dotknela nas tym razem smierc. Teraz... Ciesze sie ze udalo nam sie znow wystartowac, ale zdaje sobie sprawe, ze do portu droga daleka.
Magnusik, probowalam wczoraj - no, nie jestem pewna co slysze. Jest cos jak normalne bicie serca, czyli za wolne jak dla dziecka, jakbym swoje wlasne slyszala, ale w tym rytmie pojawiaja sie przebicia. Wolne uderzenia sa mocna, ale miedzy nimi pojawiaja sie jakby dodatkowe pukniecia. Nie slychac ich caly czas, po prostu sie pojawiaja i sa duzo slabsze od tego wolnego rytmu. Sa rytmiczne, wchodza idealnie miedzy "pukniecia". Tak jakby ktos pukal cwiercnuty i dobijal miedzy nimi delikatny rytm "osemek".
 
Ostatnia edycja:
reklama
Trochę głupio mi się wtrącać ze swoją radością, kiedy wy tu na poważne tematy, ale miałam dać znać po wizycie więc daję. Pikawa wali jak szalona:-):-):-), więc na chwilę obecną siedzi we mnie pełnowartościowy twór a nie "złudzenie" jak to kłaczkowa nazywa.
Po samym macanku lekarka myślała, że ciąża jest młodsza i serducha jeszcze nie będzie widać, ale termin z usg tylko o dzień rozminął się z moimi obliczeniami na kolanie z suwaczka i wg niego jest 6tc4d :tak:Dostałam luteinę, żeby łożysko mi się lepiej dokleiło- nie lubie dowcipasów no ale siła wyższa, jak dobrze pójdzie to powtykam je tylko do ok 16 tc. Mam zrobić TSH, toxo IGM, morfologię, a nawet glukozę :confused:
 
Martyynaa, nie jest takie proste wierzyc. Za pierwszym razem nie bralam w ogole pod uwage ze moze byc cos nie tak, poronienie bylo szokiem totalnym. Za drugim razem, juz bralam poprawke na ew. porazke i nie cieszylam sie jak wariat - minal ten cholerny 10 tydzien (ciaza obumarla w 8, poronilam dwa tygodnie pozniej, wiec krytycznym wydawal mi sie 10), zaczelismy sie cieszyc bo wydawalo sie ze juz bezpieczniej - w 12 zaczelam plamic, scan... Nie musieli mowic, sama widzialam na monitorze. Od tego momentu juz tylko pozostawala kwestia pozbycia sie "tego" z siebie. Bylo "to" bo wiedzialam ze nie bylo dziecka. To ma swoje dobre strony - dostalismy w pysk jakimis nadziejami, ale nie dotknela nas tym razem smierc. Teraz... Ciesze sie ze udalo nam sie znow wystartowac, ale zdaje sobie sprawe, ze do portu droga daleka.
Magnusik, probowalam wczoraj - no, nie jestem pewna co slysze. Jest cos jak normalne bicie serca, czyli za wolne jak dla dziecka, jakbym swoje wlasne slyszala, ale w tym rytmie pojawiaja sie przebicia. Wolne uderzenia sa mocna, ale miedzy nimi pojawiaja sie jakby dodatkowe pukniecia. Nie slychac ich caly czas, po prostu sie pojawiaja i sa duzo slabsze od tego wolnego rytmu. Sa rytmiczne, wchodza idealnie miedzy "pukniecia". Tak jakby ktos pukal cwiercnuty i dobijal miedzy nimi delikatny rytm "osemek".
wiem ze nie jest to proste,i wim jak musi byc Wam ciezko.Ja nikomu prawie nie mowilam ze jestem w ciazy za drugim razem,po pierwszym wyspiwalam z radosci prawi kazdmu kogo znalam,z radoscia i duma...jak grom z jasnego nieba uderzyla wiadomosc o poronieniu,nawet gy mialam usg na 10tyg i nic w nim ni bylo widac ni pomyslalam z moze sie ni udac...kiedy na usg powidzieli z trzba poczekac bo seruszko czasami jest widoczn po 10 tygodniu,ja ni domyslilam si nawet przez mysl mi nie przszlo z moz go tam nigdy nie byc..po kilkunastu dniach zaczlam krwawic..nawet wtedy ludzilam si ze bedzie dobrze.Ale kolejnego dnia poszlam na pogotowie i dalej serce nie bilo mimo ze byl 11 tydzin...dwa dni potm poronilam samoistnie.
Za drugim razem poszlam na usg w 12tyg by znow nie byc zaskoczona i nie uslyszc z moze byz za wszsnie zeby bylo slychac serce.Bilo jak dzwon!!!!na kazdej wizycie drgalam zanim uslyszalam jak bije...bilo jak dzwon...wszystko bylo dobrze....az odeszly mi wody....ale i wtedy modlilam sie zeby bylo wszytsko dobrze.....czasami czuje ze to niewystarczajaca opieka lekarska zabila moje dziecko,albo ja cos zrobilam nieswiadomie....
Jak pojdziesz do lekarza to zazadzaj zeby pomidzy 14 -16tyg sprawdzili czy nie skaraca sie szyjka macicy,ja pytalam czy sprawdza ale wtedy nie wiedzialam ze nalezy to sprawdzic w tych wlasnie tyg moja doktorka mowila z wsyzstko sprawdza na usg tym godzinnym ktory robia w 20 tyg nistety tydzien przed tym badanim odszly mi wody ....niezdarzyli zalozyc szwu ktory moglby uratowac mojego syna.....nienawidz lekarzy i siebie za to ze ni nalegalam na sprawdzenie tego....mimo z nie wiem czy to byla przyczyna,ale tak czuje jak czulam wtedy ze powinni mi to sprawdzic...zaluje tylko ze jstm taka madra po fakcie....

Trochę głupio mi się wtrącać ze swoją radością, kiedy wy tu na poważne tematy, ale miałam dać znać po wizycie więc daję. Pikawa wali jak szalona:-):-):-), więc na chwilę obecną siedzi we mnie pełnowartościowy twór a nie "złudzenie" jak to kłaczkowa nazywa.
Po samym macanku lekarka myślała, że ciąża jest młodsza i serducha jeszcze nie będzie widać, ale termin z usg tylko o dzień rozminął się z moimi obliczeniami na kolanie z suwaczka i wg niego jest 6tc4d :tak:Dostałam luteinę, żeby łożysko mi się lepiej dokleiło- nie lubie dowcipasów no ale siła wyższa, jak dobrze pójdzie to powtykam je tylko do ok 16 tc. Mam zrobić TSH, toxo IGM, morfologię, a nawet glukozę :confused:

cieszymy sie! twoje powodzenie jest dla nas radoscia i potwierdzeniem ze mozna i nadzija ze i dla nas nadejdzie taka chwila .Powodzenia
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Martyynaa, tu nikt nie robi w ciazy badania ginekologicznego. Zapomnij! Mam 01.08 nastepne spotkanie z polozna, czyli to bedzie 15 tygodni. W 14 mam konsultacje lekarska - "ocena ciazy" cokolwiek to znaczy. My tez za pierwszym razem mowilismy wszystkim, dzielilismy sie radoscia. Za drugim juz nie tak ostro, kilkoro znajomych tutaj, moja mama i moje dzieci, rodzice Rajmunda i jego brat - koniec. Teraz wie moja mama, moje dzieciaki i co znajomi, ktorzy musza wiedziec - rodzice Jenny, S. i jego zona. Koniec. Rodzicom Rajmunda powiemy jak bedzie juz dalej - pewnie kolo polowy.
NIe miej do siebie zalu o to co sie stalo, nie obwiniaj sie. Nawet nie wiesz czy to faktycznie szyjka "puscila", a nawet jesli, to skad mialas wiedziec?
 
Ostatnia edycja:
klaczek@:
Wiem,ale czasami jest mi tak ciezko ze ni wiem jak sobie z tym poradzic.Moj zycie stracilo sens,chociaz tak bardzo staram sie i udaje ze wszystko jest w porzadku ze damy rade,chce cieszyc sie tym co mam,kazdym dniem,ze zyje jstm zdrowa a przed wszystkim,ze mam kochajacego meza..ale czesto ni potrafie...tak tesknie za nim...wszystko mi go przypomina,kibel-jak wymiotowalam kazdego dnia po kilka razy,i kanapa na ktorej lezalam bo bylam tak zmeczona ze nic nie dalam rady robi...i tysiac innych rzeczy i mysli ktore sa obok kazdego dnia...ale je tu nie ma ze mna....czasami nawet sie pomyle i odpowiadam nadal w osobie mnogiej,bo tak bardzo mi teskno....ale jego juz nie ma we mnie...niestety...jest tylko ten bol.....
 
Daj sobie czas. I moze nie udawaj, nie wkladaj maski - masz prawo do zalu, do lez, do okazywania cierpienia skoro cierpisz. Oparcie w mezu to cholernie wazna i dobra rzecz i ta milosc nie jest slabsza, mniej wazna od tesknoty za dzieckiem. Z czasem bedzie Ci latwiej, ale pozwol sobie na kazdy etap zaloby, na zal, na bunt, na gniew... Masz do tego prawo.
 
Daj sobie czas. I moze nie udawaj, nie wkladaj maski - masz prawo do zalu, do lez, do okazywania cierpienia skoro cierpisz. Oparcie w mezu to cholernie wazna i dobra rzecz i ta milosc nie jest slabsza, mniej wazna od tesknoty za dzieckiem. Z czasem bedzie Ci latwiej, ale pozwol sobie na kazdy etap zaloby, na zal, na bunt, na gniew... Masz do tego prawo.

Staram sie ,kiedy chce plakac placze,czasem placzem razem z mezem,ale ile mozna....chyba im wiecej czasu mija tym gorzej ze mna...mysle nad wizyta u psychologa.Po poprzedniej stracie,dopiero odzyskalam radosc gdy znow zaszlam w ciaze.Stracilam pierwsza we wrzesniu a pod koniec stycznia mialam ostatni okres,do czasu jak dowiedzialam sie ze znow jestem w ciazy nie bylam w stanie patrzec na inne dzieci i ciezarne kobiety bez zalu do losu ze mojego malenstwa nie ma.Po tym poronieniu jest inaczej...moze dlatego ze widzialam i trzymalam na rekach moj dziecko...ale mimo to jest ciezko....i nie wiem jak sobie z tym poradzic...zakupy nie pomagaja,ciagle wymyslamy cos zeby nie siedziec w domu,ale to tez nie pomaga,a przeciez nie zamkne sie zeby plakac przez kolejny miesiac,wiec nie wiem co robic...chyba naprawde potrzebuje porady specjalisty...tylko jak znalezc odpowoiedniego
 
tak was dużo ,ze musicie mi wybaczyć ,ale z czytaniem nie nadążam ,a nawet jak podczytam to nie pamietam co której miałam napisać.większość osób dl amnie nowych bo rzadko zaglądam:(


poroniona
wielkie gratki!!!! trzymam mocno kciukaski i będę podpatrywać twój suwaczek aż do szczęśliwego rozwiązania:) i na wieści od ciężarówek wpadaj bo tam łatwiej info znaleźć .

iwona01 cudne wieści tak samo jak pisałam wyżej .mocno trzymam kciuki i wierzę,ze uda się!!! co do badań...progesteron,toxoplazmoze,tarczyce, i myślę ,że warto poczytać w wątku badania po pronieniu bo nie wiem co już robiłaś...

ilona1990 ja też miałam bliźnięta:( też w 22 tygodniu straciłam.odeszły mi wody,infekcji nei było.przyczyny neistety nie znam:( ale jak widzisz mam cudownego synka więc na pewno i Tobie uda się!!!

kobietka oczywiscie kciuki zaciśnięte

martyynaa neistety ból nie minie i już zawsze będą smutne dni.my aniołkowe mamy zawsze będziemy kochać swoje dzieci i tęsknić.ale trzeba podążać do przodu bo dla każdej z nas nadejdzie szczęśliwy dzień gdy utuli malenstwo i nikt już go nie odbierze.życzę ci żebyc powolutku małymi kroczkami szła do przodu.trzeba stawiac sobie malutkie cele tak jest ciut prosciej.ale płakac mozna a nawet trzeba ,emocji nie trzeba ukrywac bo mas zprawo do żalu
 
Ostatnia edycja:
reklama
POroniona ciesze sie ze wszystko jest ok.
Wchodze dzis do domku , leżą koprety , ale sobie mysle pózniej zobacze co to przyszło , i zapomniałam o tym , a tu niedawno mój otwiera i co?????
Z koperty wyleciały Kłaczkowe paputy:tak:, moj mi powiedzial ze tak szczęsliwej i tak cieszącej sie jak dziecko dawno mnie nie widział.Kłaczku jesteś WIELKA i bardzo ci dziekuje za te cuda .Tylko kochana nr. konta podaj co by zapłacic za nie.Dziekuje, dziekuje , dziekuje.

Linea ty chcialaś przepis na torta tak? wejdz na ,,Aniołkowe mamusie szleja w kuchni ,,i tam kłaczek nasz kochany podaje ten przepis.
A i bym zapomniałaKarolcia81&&&&&&&&& czekam na pozytywnego sikańca.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry