reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

U nas zamiast zmierzać ku lepszemu, jest coraz gorzej. My sobie możemy gadać, a Oliwka i tak robi swoje :dry:. Niszczy wszystko co jej wpadnie w ręce (książki, płyty, itd.). Urządza histerie bez powodu połączone ze skakaniem, tupaniem, wyciem, płaczem, darciem się, itd. Rzuca różnymi przedmiotami gdzie popadnie, a że jest silna to i taboretem potrafi rzucić :crazy:. Słowa "NIE WOLNO" działają na nią jak płachta na byka, reaguje na nie wrzaskiem, a nawet biciem :szok:.
Ciekawa jestem jak długo to jeszcze potrwa...
to jak u Nas,Nika sieje zniszczenie...
Oststnio tez lubi urzadzac sceny na spacerach i placach zabaw.... Raczej slucha jak sie czegos zabroni,ale ma dni ze udaje glucha:dry:
Takie fale raz znikaja,zeby pojawic sie znowu po 2-3 miesiacach,chyba stara sie Nas wyprobowywac co jakis czas.....
 
reklama
Tak przy okazji, jesli ktoś faktycznie ma elektroniczną wersję "Jezyk dwulatka" Tracy Hogg to i ja byłabym bardzo wdzięczna za przesłanie z.edyta@interia.pl

Mój szkrab w zależności od dnia i humoru zachowuje się przeróżnie, ostatnio mnie zaskoczył, bo z konieczności zabrałam go z sobą do fryzjera. Szczerze mówiąc przygotowana byłam na najgorsze a tu niespodzianka: Bartosz całą godzinę przesiedział spokojnie w wózeczku oglądał książkę, pił soczek, no po prostu anioł:shocked2:. Nawet usłyszałam jakie to moje dziecko grzczne hehe:cool2:

No ale to chyba jakieś swięto dla niego było:baffled: bo normalnie katastrofa. Raczej wszędzie wożę go w wózku bo inaczej chyba bym zwariowała. Ten wózek już powoli staje się za mały bo Bartosz w sumie wzrostem i posturą przypomina przecietnego czterolatka więc czasami się nieźle nakombinuję zanim włożę go do wózka w trakcie jego napadu histeii:szok:

Jeśli nie jedzie w wózku ZAWSZE znajdzie sobie po drodze coś ciekawego zeby nie iść: a to drzwi a to krawężnik, jeśli próbuję go od tego odciąnąć o albo się wyrywa, a kiedy już nie daje rady to wielki ryk i leżenie na ulicy i tak jest za każdym niemal razem. Ja nie wiem jak niektórzy rodzice to robią, że dzieci idą sobie obok nich spokojnie:szok: u nas to nierealne. Jeśli idziemy na spacer to ok pozwalam mu się bawić w miarę możliwości gdzie chce, ale przecież muszę z nim chodzić w różne miejsca w różnych sprawach.
Trzymanie za reke nie pomagalo nigdy, wymyslilismy, ze będziemy udawac, ze idziemy bez niego i chowalismy sie gdzies zeby miec go na oku. Pare razy zadzialalo, az w koncu nas rozgryzl i zaczal sie smiac. Teraz sam czasami chodzi np. w krzaki i udaje, ze sie ukrywa:angry: no i zamiast metody na niego mamy nowa zabawe w chowanego:szok:


 
Witam,
chciałabym podzielić się problemem ze swoim dwulatkiem i prosić o posty, jesli macie podobne doświadczenia. mój synek toleruje tylko nas, rodziców i swoją nianię, do której też przekonywał sie dość długo:( mam wrażenie, ze boi sie ludzi, wpada w histerię, gdy ktoś obcy do niego mówi, wizyty u lekarza, czy gości w naszym domu, to też spory problem. Moja pediatra doradziła nam terapię doświadczania świata, jesteśmy po drugim spotkaniu, wygląda to tak, ż eterapeutka zabiera go do slai, a on krzyczy właściwie przez całe 45 min. Kiedy na chwilę się uspokaja, nie chce zejśc jej z rąk, tuli sie i nie pozwala sie niczym zainteresować. Straciłam wiarę w sens takiej terapii, boję sie, ze przyniesie odwrotny skutek, zamiast sie otworzyć, to będzie sie bał wszystkich jeszcze bardziej... Co o tym myślicie?
 
Witaj
Ja z moim synkiem mam podobny problem, może nie aż tak bardzo boi się ludzi, ale zostaje tylko ze mną, dziadkami i ewentualnie z tatą. Jest nieufny wobec obcych i nie odchodzi ode mnie nawet na placu zabaw. W ogóle nie jest zainteresowany zabawą z dziećmi, no chyba że mama jest w pobliżu:tak:
Zrobiła próbe z posłaniem go do przedszkola, ale potem przez kilka dni dosłownie był uczepiony mojej nogi:crazy:
I znalazłam zajęcia adaptacyjne, 2xw tygodniu po 3 godziny. Odbywa się to na tej zasadzie że dziecko na sali a mama albo wychodzi albo siedzi w pokoju obok, albo jeżeli chce może być na sali z dziećmi.\
Ja raz godzinkę siedziałam z synkiem na sali, potem usiadłam w kuchni, a Michał więcej był ze mną jak z dziećmi i nie dał zamknąć drzwi(musiał mnie z sali widzieć).;-) Nastepnym razem był więcej z dziećmi niż ze mną:-)...i tak małymi kroczkami idziemy do przodu.
Tak więc uważam że nic na siłe, jeżeli dziecko się boi trzeba mu pomóc w taki sposób żeby go jeszcze bardziej nie zrazić.
Moja mama miała ze mną to samo, bałam się ludzi :w sklepie, w windzie, na ulicy, a jak poszłam do przedszkola to byłam zawsze pierwsza do publicznego recytowania wierszyków i śpiewania piosenek.:-D:-D:-D:-D:-D
 
Nie wiem czy w moim przypadku mam do czynienia ze słynnym "buntem dwulatka", a raczej niespełna dwulatki:-) Od jakiegoś czasu Nadia okropnie zachowuje sie w sklepach (tudzież innych miejscach publicznych), piski i krzyki są jeszcze do zniesienia (zignorowania) ale problem w tym ze wyrawa się i ucieka co sił w nogach - i wtedy zaczyna się spektakt - nie mogę jej nie gonić, bo jest szybka jak diabli i coś może się jej stać (raz niemal wybiegła na ulicę), a ostatnio w zasadzie ukradła buty, które jej mierzyłam,bo wybiegła ze sklepu w galerii handlowej, a ja dobra pare minut probowlam ja złapać. Kiedy juz uda mi się ją "dorwać" kłądzie się na podłodze, pręży, wije, tarza itd. Jest przy tym niesamowicie ubawiona, bo najwyraźniej to dla niej nie lada rozrywka. Nie bardzo wiem co robić, bo o ile atak histerii (któych raczej niemiewa) można przeczekać, to takiegozachowania nie bardzo. Kolejna rzecz to Nadia wprost uwilbia zaczepiać ludzi,daje im rękę, robi mi "papa" i idzie... Jakieś pomysły co powinnam zrobic z tym fantem? Próbuje jej tłumaczyc ze tak nie można itd, ale średnio to działa
 
Nie wiem czy w moim przypadku mam do czynienia ze słynnym "buntem dwulatka", a raczej niespełna dwulatki:-) Od jakiegoś czasu Nadia okropnie zachowuje sie w sklepach (tudzież innych miejscach publicznych), piski i krzyki są jeszcze do zniesienia (zignorowania) ale problem w tym ze wyrawa się i ucieka co sił w nogach - i wtedy zaczyna się spektakt - nie mogę jej nie gonić, bo jest szybka jak diabli i coś może się jej stać (raz niemal wybiegła na ulicę), a ostatnio w zasadzie ukradła buty, które jej mierzyłam,bo wybiegła ze sklepu w galerii handlowej, a ja dobra pare minut probowlam ja złapać. Kiedy juz uda mi się ją "dorwać" kłądzie się na podłodze, pręży, wije, tarza itd. Jest przy tym niesamowicie ubawiona, bo najwyraźniej to dla niej nie lada rozrywka. Nie bardzo wiem co robić, bo o ile atak histerii (któych raczej niemiewa) można przeczekać, to takiegozachowania nie bardzo. Kolejna rzecz to Nadia wprost uwilbia zaczepiać ludzi,daje im rękę, robi mi "papa" i idzie... Jakieś pomysły co powinnam zrobic z tym fantem? Próbuje jej tłumaczyc ze tak nie można itd, ale średnio to działa

Co do ucieczek - nie pomogę, bo mam ten sam problem :sorry2:
Ale jeśli chodzi o to zaczepianie ludzi... Ja myślę, że z tym nie należy walczyć :tak: Moja Oliwka też zaczepia obcych ludzi, mówi wszystkim "cześć", czasem drze się na ulicy za kimś, żeby tylko zwrócił uwagę, czyli odpowiedział na jej powitanie ;-). Mnie to osobiście bawi a i ludzi którzy są zaczepiani również. ALE - wtakich sytuacjach mówię małej, że : do dorosłych mówi się "dzień dobry", że nie powinno się zaczepiać wszystkich ludzi, itd. I może akurat teraz to do Oliwii nie dociera, ale wierzę, że to zrozumie prędzej czy później :tak:
 
Niestety nie pomoge bo mam ten sam problem i też sobie z tym nie radze:zawstydzona/y::no:.Dzikie wrzaski są u nas na planie dziennym:szok:,znam też uciekanie na ulicy,oraz leżenie na sklepowej podłodze:szok::szok::szok:,na samą myśl wejścia do sklepu oblewa mnie zimny pot,bo wiem że napewno będzie jakaś scena,normalnie do szału mnie to doprowadza:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:.Chyba pozostaje nam czekać aż nasze dzieci z tego wyrosną:-:)-:)-(.No chyba że jakaś mama sobie poradziła z takim problemem i nam podpowie co robić;-)
 
co do napadów histerii to nie pomogę, na razie na szczęście nie doświadczyłam takich wrażeń...
a jeśli chodzi o zaczepianie ludzi, to mam trochę inne zdanie - uważam, że dziecko nie powinno zaczepiać obcych ludzi i to głównie ze względu na jego własne bezpieczeństwo; rozumiem, że robi to, gdy jest razem z mamą, ale co będzie jeżeli pójdzie z kimś obcym a mama tego nie zauważy? na samą myśl robi mi się słabo...
 
reklama
co do napadów histerii to nie pomogę, na razie na szczęście nie doświadczyłam takich wrażeń...
a jeśli chodzi o zaczepianie ludzi, to mam trochę inne zdanie - uważam, że dziecko nie powinno zaczepiać obcych ludzi i to głównie ze względu na jego własne bezpieczeństwo; rozumiem, że robi to, gdy jest razem z mamą, ale co będzie jeżeli pójdzie z kimś obcym a mama tego nie zauważy? na samą myśl robi mi się słabo...

Dlatego też ja mojej zawsze tłumaczę, po milion razy, że nie powinna tego robić, co oczywiście ma taki skutek że i tak robi swoje. Bo nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie reagować w takich sytuacjach, bo myślę tak jak Ty - że tu chodzi o bezpieczeństwo dziecka. No ale siłą nie będę z tym walczyć i mam nadzieję, że za jakiś czas moje tłumaczenia trafią do Oliwki i przestanie zaczepiać obcych...
No i dodam, że to nie jest tak, że ona pójdzie za każdym obcym człowiekiem, ona po prostu mówi do ludzi mijanych na ulicy "cześć"... Gdy ktoś próbuje ją zagadać, szybko jej mina rzednie i najchętniej to stałaby się wtedy niewidzialna (za nogami tatusia albo mamusi;-))
 
Do góry