głuszku, ja mam podobnie, w czwartek wieczorem Nika z premedytacją kopnęła mnie w brzuch, ja jej odruchowo dałam klapsa
a ona konęła mnie jeszcze raz - wtedy na nią nakrzyczałam, ale miałam taki "zimny" ton głosu, że mała od razu się poryczała... potem ryczała przez 15 minut, aż mnie przeprosiła i było ok... ja oczywiście potem też się popłakałam, bo równiez jestem przeciwna biciu, ale po prostu wyprowadziła mnie kompletnie z równowagi :-(
w piątek kopnęła nianię, tak samo z premedytacją w brzuch - kazaliśmy jej przeprosić, ale gdzie tam, ryk, płacz; mąż ma na nią taką metodę, że sadza ją na łóżeczku, siada obok i nie pozwala wyjść tak długo aż się nie uspokoi i nie zrobi tego o co prosimy... akurat był w domu - tym razem wycie trwało 45 minut - potem grzecznie przeprosiła i już była spokojna i milutka jakby nigdy nic
co do płaczu, to niestety jest bardzo płaczliwa, potrafi płakać naprawdę o byle co i to tak jakby ją ze skóry obdzierali... tego nie potrafię opanować, nic nie działa, ani krzyk, ani tłumaczenie, ani ignorowanie... :-(