reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

Moja to mnie chyba gryzie z miłosci, ale żadko jej sie to zdarza, ale jak mnie ugryzie to tak jak Agnexx, mówię ze nie wolno albo odsuwam sie od niej.

Moja dla odmiany to mnie liże :) taki dłuuuuugi liz po policzku, fuj :)
 
reklama
Cześć wszystkim. Mam na imię Ania i mam w domu takiego właśnie zbuntowanego dwulatka Kacpra (z 08.04.2003r.). Właśnie wychodzą mu zęby tzw. "oczne" z dołu i z góry, a przez to jest jeszcze gorszy. Przez większą część dnia jest grzecznym dzieckiem, bawi się sam (bo ja opiekuję się 2 miesięcznym dzieckiem, na szczęście nie jest o nie zazdrosny). Poda coś jeśli poproszę, przyniesie, ale też przychodzą momenty, że jak się uprze na coś to wyje, ryczy i goni za mną, bo ja próbuję na jego zachowanie nie reagować, kopie, gryzie, szczypie do wyboru, nawet uderzy. Ja staram się go nie bić, czasem przy niebezpiecznej rzeczy dla niego dostaje lekkiego klapsa z upomnieniem, że tego mu ruszać nie wolno. Z przyjściem z pola też mam problem, bo on by tam siedział do nocy, a ja z 2 miesięcznym dzieciakiem nie mogę być na polu godzinami. Nie pomaga ani proźba, ani groźba, ani przekupstwo, ani podstęp. Już nie wiem co robić. Poszłam wczoraj na bilans dwulatka. Na początku był grzeczny, ale potem się zaczęło, nie stanie na wadze, krzyczy " nie, nie, nie!", nie da się zbadać, potem ubrać, a na końcu wyjść od lekarki (w trakcie wizyty chce porwać lekarce pieczątkę- nie pozwalam i znowu wrzask, tupanie nogami, "nie, nie, nie" itd.). W końcu jakoś wychodzi do poczekalni, ale tam nie pozwala ubrać sobie kurtki i czapki i z nowu "nie, nie, nie" i tupanie nogami. Jakoś go ubrałam to nie chce iść do domu, nie wyjdzie znowu wrzask i "nie, nie, nie" (zaznaczam, że wyje jak by się bardzo potłukł, nawet do pół godziny, a w tym czasie albo stoi w miejscu, albo chodzi za mną- ja wtedy próbuję wyjść z pomieszczenia, w którym jest). W końcu go wyniosłam na siłę, bo się ludzie głupio na mnie patrzyli, a mnie aż było wstyd, że mam takiego wrzeszczka. Przyjechaliśmy autem do domu, nie pójdzie, bo on chce na polko, wniosłam go an się drze, że na polko, awantura trwa z pół godziny, nie daje się rozebrać. Po pół godzinie udaje się mi go czyśm zagadać i rozebrać. Do wieczora jeszcze jedna awantura, a potem jest już jak aniołek!!!
Już wariuję!!! Nie wiem co robić i tracę cierpliwość. Mieszkam z moimi rodzicami na wsi z gospodarstwem. Tato w nocy śpi z synem Kacprem, bo ja się pochorowałam w ciąży i musiałam leżeć. Dla niego istnieje tylko mamusia i dziadziuś, a babusia jest gdzieś w tyle, ignoruje jej polecenia, zakazy. Mąż jest za granicą i przyjeżdża raz na dwa miesiące, na 2-3 dni. Praktycznie wszystko jest na mojej głowie: od śniadania po kolację. Tylko tyle, że mama gotuje i czasem, gdy muszę coś załatwić poza domem zostaje z młodszą Olgą (2 miesiące).
Nawet do sąsiadki nie mogę z nim spokojnie pójść, bo jej dzieci: jedno 9 letnie z ADHD, drugie 3 letnie nie chcą się z nim podzielić zabawkami, a on do nich lgnie i jak ma okazję to ucieka (a przecież musi mieć kontakt z innymi dziećmi). Muszę go z tamtąd wynosić na rękach i z wrzaskiem (i nie wiem z jak ogromnym wstydem), bo rzadne metody opisane już wyżej nie działają- problem polega też na tym, że on waży 18 kg (lubi jeść zwłaszcza ziupki i mięsio, słodyczy praktycznie nie je wcale!)- jest ciężki. Moja mała ma kolki, więć kręgosłup po prostu mnie boli. Stukanie pięścią nie daje efektu, bo on robi to samo- szybko się uczy!!!
Poradźcie co ja mam z moim łobuzem zrobić, by był lepszy, bo ja nie mam już pojęcia jak starać się go troszkę uspokoić., albo chociaż pocieszcie mnie troszkę, bo bardzo tego potrzebuję, Ania.
 
Kurcze ja Ci za wiele nie pomogę bo moja Zuzia żadko miewa takie wyskoki, a i sama nie wiem co robić(ma czasem takie gorsze dni, tak jak dzisiaj, ale ona tez ząbkuje,ida jej tez ,,oczne"zęby, ale ogólnie to jest siła spokoju). Poniewaz za to ja miałam dzisiaj dużo gorszy dzień niz zwykle i nie moglam sie opanowac kilka razy walnęłam ręką w stół, by nie krzyczeć...i przyniosło to taki efekt,że Zuzinek podłapała, i uderza z całej siły ręka w ściane...:(
Ja z mojej strony, choć wiem,ze to trudne do zrealizowania,zycze Ci troszkę spokoju i z synem i byś Ty mogla odpocząc, troszkę poleżeć, by kręgosłup przestal boleć choc ociupinke.
Trzymaj się...:).
 
Drogie Mam
Jestem mamą żywiołowego dwulatka i do tego po uszy zakochaną w swojej córce. Kocham, więc jestem szczęśliwa, choć wymaga to ode mnie ogromnej koncentracji. Wychowanie mojego pokolenia polegało (choć widzę, że wcale się to nie zmienia) na obwinianiu, umniejszaniu znaczenia małego człowieka, ocenianiu: niegrzeczna, samolub, mamusi będzie przykro, nikt cię nie będzie lubił, ja ci pokażę itp. brrr!!! Czy to są zwroty wyrażające miłość? Dla mnie miłość zaznacza się w poszanowaniu drugiego człowieka, jego potrzeb, pomysłów, uczuć; w zaufaniu: wiem, że chciałeś najlepiej jak tylko potrafisz, odbieram cię pozytywnie, tzn. nie dopatruję się w twoich działaniach złych intencji, wyrafinowania. Uważam, że to my sami jesteśmy twórcami demonów- dziecko rzuciło kubeczek, czy uderzyło nas to jest podłe, histeryzuje, perfidne. Przecież to dziecko, nie mierzmy go swoją miarą ono nie jest zepsute, nie jest dorosłym!!!!!Kocha nas bezgranicznie i...BEZKRYTYCZNIE bardzo, bardzo potrzebuje :) Maluch uczy się od nas życia tylko, że on czerpie każdą sekundę rzeczywistości, kiedy my ciągle myślimy o przyszłości : co będzie i co mam jeszcze do zrobienia? Tu i teraz nam umyka! Nasz maluch jest ciekawy, otwarty na zdobywanie wiedzy, nowe doświadczenia. Jeśli dziś będziemy go do tego zniechęcać, nie pochwalimy za dociekliwość, nie pokażemy jak się bawić to nie wymagajmy w przyszłości zapału do nauki, otwartości w życiu, wiary we własne siły. Nie macie dziś czasu dla własnych dzieci, dla cudów natury, skarbów świata a co jest ważniejsze? Okres rozwoju dziecka do 3 lat jest okresem tzw. symbiotycznego związku z matką - to tylko 3 lata, które już się dla tego dziecka i dla was nie powtórzą. Na zakończenie: Dziecko niczego nie robi bez sensu! Wszystko co robi ma gdzieś swoje odbicie, więc zamiast wyciągać pochopne wnioski o jego złośliwości, przezywać od uparciucha zastanówmy się dlaczego tak reaguje- nowa sytuacja, zmiana miejsca, nieprzyjemne zdarzenie, nerwowa atmosfera w domu. Maluch nie wie jak sobie z tym radzić, a czy my pokazujemy mu w sytuacjach stresowych zachowanie takie jakiego od niego oczekujemy? Jak wyrażamy swoje nerwy, pokazujemy emocje? Proszę tylko o chwilę refleksji :) Moja rada: najlepszym (sprawdzonym) sposobem nawiązania dobrych i owocnych relacji z dzieckiem w sytuacjach trudnych jest...ZABAWA, jeśli bowiem chcemy nawiązać skuteczne porozumienie musimy mówić w języku rozmówcy a dla naszego dziecka jest nim właśnie zabawa.     
Pozdrawiam serdecznie, życzę powodzenia - Agnieszka, mama Izy

 
Mam tego świadomość,że dzieciństwo jest bardzo krótkie i nigdy się nie pwtórzy, dlatego tez każdą wolną chwile poświęcam córce (swoje własne potrzeby czy przyjemności są na końcu).Przez zabawe poznajemy siebie, uczymy się rozumieć nawzajem, czytamy w mig nasze intencje.Dla nej potrafię wiele znieśc i wiele sobie odmówić, ale sa chwile kiedy charakteru nie da się okiełznać.
Owszem to rodzice dają przykład po przez zachowanie w sytuacjach stresogennych, i może się zdarzyć,że mojemu dziecku zdarzy się wykrzyczec żale do mnie.Jestem typem człowieka, który emocje(czy te dobre czy te złe) wyrzuca od razu z siebie, a potem ,,trzyma fason"(to jest jakby rodzaj oczyszczenia organizmu....).Nie uważam żeby własciwym zachowaniem wobec dziecka było trzymanie złości (tym bardziej,że moje reakcje sa dostosowane do jej wieku i możliwości zrozumienia) w ukryciu, duszenie tego w sobie, taka sytuacja jest nie zdrowa.Bo co będzie jak przez długii czas trzymane ,,złe" emocje wybuchną.
Jeżeli podniose głos na córkę, zawsze jej tłumaczę dlaczego, ze nie podobało mi się mi jej zachowanie,ze było mi przykro z tego powodu co zrobiła i że mimo tego że krzyknęłam, kocham ją nadal.
 
I oto właśnie chodzi byśmy byli dla siebie szczerzy! :-) Ja raczej myślałam o tym, że sobie pozwalamy na taką naturalność w wyrażaniu emocji a u naszego malucha tego nie akceptujemy. Może łatwiej było by nam słuchać tych krzyków gdybyśmy zobaczyli w tym maluchu samych siebie:-).

Pozdrawiam :-)
 
Witam wszystkie mamy. Mam nadzieję, że mi jakoś pomożecie, bo już nie daję rady :( Kiedy rozmawiam ze swoim synkiem, coś proponuję, na przykład zabawę, albo zachęcam go do jedzenia- zawsze jest na NIE. Mateusz ma 2 latka, czy taki ciągły opór może mieć coś wspólnego z wiekiem? Czy to mu minie? On stale mówi "nie", czasami po prostu wychodzę z siebie! Proszę - pomóżcie mi jakoś, bo jak znowu usłyszę NIE to chyba dostanie ode mnie porządnego klapsa :mad:
 
Jest tutaj na forum wiele wątków poruszających ten temat, najwięcej w "bunt dwulatka" to niestety ten wiek, musisz uzbroić sie w cierpliwość. Takie małe dziecko jest zbyt małe na surowe kary i dużo z nich nie zrozumie, ale moze ukaranie go - pozostaniewm w swoim pokoju. Możesz również spróbować zignorowac jego zachowanie trochę to trudnę ale czasmi działa, ja najczęściej jak nie moge juz wytrzymac z moim dzieckiem to zaczynam płakać, pomaga ze aż, Kasia zaraz interesuje sie co mi sie stało.
Jeżeli jednak coś cię niepokoji w zachowaniu Twojego dziecka to zapytaj się lekarza, może poleci ci jakies konsultacje z psychologiem dziecięcym, może wspólnie wymyślicie jakiś "sposób" na dziecko.
Może synek potrzebuje wiecej kontaktu z rówieśnikami, dzieci wpsaniale sie od siebie uczą sztuki NIEMÓWIENIA nie :)
Życze powodzenia, takie kłopoty sa bardzo męczące i denerwujace ale naprawde mijają bardzo szybko :)
 
reklama
Hehe, moja Gaba też już nauczyła się mówić na wszystko NIE. Czasami wychodzą z tego komiczne sytuacje...
A i nerwy też są...
Staram się właśnie ignorować jej NIE, zadaję kilka razy pytanie i słyszę ciągle NIE, to poprostu nie robię nic. Za jakiś czas powtarzam się i jest inny rezultat.
Tak jak napisała blaszako, trzeba znaleźć jakiś sposób na małego uparciucha.
 
Do góry