Ale wiecie, żeby było ciekawiej, to ja nie złoszczę sie na nią, bo coś zrobi złego... ja wiem- bunt dwulatka, ale ja się najbardziej wściekam jak ona mi ryczy całkiem bez powodu, albo ja go nie umiem znaleźć... Czasem się obudzi i już od rana miągwa z niczego nie zadowolona i wyje co trochę... a jak zbierze się to razem z moim jakimś pośpiechem, albo złym samopoczuciem, to jest do kwadratu źle. Ja wiem, ze to ja jestem dorosła i powinnam nad sobą panowac, ale czasem puszczą nerwy... jak się za bardzo skumulują... Ja nie chciałabym byście myślały, że to tak cały czas i codziennie.. nie nie.. zupełnie nie, tylko czasami... naprawdę.. zresztą zapewne tak jest i u Was... Na ogół jesteśmy pogodne i zadowolone... Zresztą spójrzcie na zdjecia w podpisie.. czy to dziecie wygląda na jakieś mocno zestresowane????