Jesli ktos nie wierzy, że można wychowac dziecko bez bicia, to bardzo mi zal takiej ograniczonej osoby.
Ja Amelki NIGDY nie uderzyłam- a do "aniołków " nie należy, nawet znana była do niedawna pod przydomkiem "AlKaida".
dla mnie "klapsy", nawet te "lekkie " nie maja nic wspólnego z wychowaniem.Jesli już, to raczej z tresurą.
Jesli ktos woli swoje dziecko tresowac, by reagowalo na bodźce fizyczne jak psy Pawłowa, jego sprawa.Ja wolę swoje wychowywac przez pokazywanie i tłumaczenie.Dziecko bite jeśli czegoś nie robi, to nie dlatego, że rozumie, ze nie powinno, tylko ze strachu przed karą.Widzicie różnicę????Pewnie nie....
Prawdę mowiąc, to żal mi dzieci tych matek , które nawet tak prostej sprawy , jak to , ze klaps to też przemoc fizyczna i bicie nie potrafią pojąć...
Możecie się wykłócac tu , czy klapsy wedlug was szkodzą, czy nie.Ale to nie zmienia faktu, ze KLAPS TO BICIE.
Jesli w kłótni np. koleznaka dalaby ci w twarz, nawet lekko, mialabys prawo uznac się za osobe uderzona.I nie siła uderzenia tu jest ważna, tylko fakt naruszenia nietykalności cielesnej.Może was zdziwie, ale dziecko też takowa posiada w świetle prawa.I dla prawa lekki klaps jest tak samo naruszeniem tej nietykalności , jak mocne udrezenie.
DOTARŁO????
Dodam tak dla wyjasnienia, że jestem rowniez matką dwóch dorosłych synów, którzy byli wychowywani w dużej "wolności"- w sensie, że na wiele im pozwalałam, licząc, że docenia zaufanie w nich pokładane.I nie zawiedli mnie- nigdy. Mimo dużej swobody, jaką mieli, nigdy nie mialam z nimi klopotów w sensie złego towarzystwa, alkoholu itp.
To tylko tak , by uprzedzic komentarze w stylu " jak jej dziecko podrośnie i wlezie jej na łeb, zobaczymy, co wtedy powie";-).
Wierze, że skoro z chlopakami sobie poradziłam , to i z córeczką też
Ja Amelki NIGDY nie uderzyłam- a do "aniołków " nie należy, nawet znana była do niedawna pod przydomkiem "AlKaida".
dla mnie "klapsy", nawet te "lekkie " nie maja nic wspólnego z wychowaniem.Jesli już, to raczej z tresurą.
Jesli ktos woli swoje dziecko tresowac, by reagowalo na bodźce fizyczne jak psy Pawłowa, jego sprawa.Ja wolę swoje wychowywac przez pokazywanie i tłumaczenie.Dziecko bite jeśli czegoś nie robi, to nie dlatego, że rozumie, ze nie powinno, tylko ze strachu przed karą.Widzicie różnicę????Pewnie nie....
Prawdę mowiąc, to żal mi dzieci tych matek , które nawet tak prostej sprawy , jak to , ze klaps to też przemoc fizyczna i bicie nie potrafią pojąć...
Możecie się wykłócac tu , czy klapsy wedlug was szkodzą, czy nie.Ale to nie zmienia faktu, ze KLAPS TO BICIE.
Jesli w kłótni np. koleznaka dalaby ci w twarz, nawet lekko, mialabys prawo uznac się za osobe uderzona.I nie siła uderzenia tu jest ważna, tylko fakt naruszenia nietykalności cielesnej.Może was zdziwie, ale dziecko też takowa posiada w świetle prawa.I dla prawa lekki klaps jest tak samo naruszeniem tej nietykalności , jak mocne udrezenie.
DOTARŁO????
Dodam tak dla wyjasnienia, że jestem rowniez matką dwóch dorosłych synów, którzy byli wychowywani w dużej "wolności"- w sensie, że na wiele im pozwalałam, licząc, że docenia zaufanie w nich pokładane.I nie zawiedli mnie- nigdy. Mimo dużej swobody, jaką mieli, nigdy nie mialam z nimi klopotów w sensie złego towarzystwa, alkoholu itp.
To tylko tak , by uprzedzic komentarze w stylu " jak jej dziecko podrośnie i wlezie jej na łeb, zobaczymy, co wtedy powie";-).
Wierze, że skoro z chlopakami sobie poradziłam , to i z córeczką też