Czesc dziewuszki, czytam Was na bieżąco, ale nie lubie z telefonu pisac, a i czasu brak...
Teraz wpadlam sie wygadac, bo mam juz wszystkiego dosyc. Moj starszy synek (2,5 roku) testuje moja cierpliwosc, maluchy sie troche dokladaja. Odkad male sie urodzily starszak nie przespal nawet jednej nocy, potrafi w nocy wstawac na 2-3 godziny i nie moze usnac, nie pozwala sie w nocy dotknac mezowi, usypianie tez tylko ze mna. O wszystko piszczy, rowniez w nocy i budzi maluchy. Male ladnie spaly, ale jest coraz gorzej, chyba przez zeby. Do tego dalej sciagam mleko,, czasu nie mam na nic, nie dojadam, chodze jak ostatni kocmouch. A maz ktory niby rozumie potrafi mi czasem taki tekst rzucic, ze odechciewa sie wszystkiego. Ostatnio mi powiedzial, ze gdyby siedzial w domu tak jak ja to moglby sobie dzieci i godzine obiadkami karmic, a tak to on nie ma czasu. Pozniej przeprosil, ale takie sytuacje sa co jakis czas, wiec chyba jednak mysli ze ja leze i pachne. A ja mam wrazenie ze coraz blizej mi do wariatkowa, chociaz kocham te moje skarby nad zycie.
Jak starszy jedzie do dziadkow i zostaje tylko z blizniakami, to mam wrazenie ze mam urlop. Jak sobie radzicie mamusie straszakow? Bo ja mam mordercze instynkty, jak mowie "kochanie, badz cichutko bo dzidzie spia", na co maly zlosliwiec na caly regulator krzyczy "BAMMM" i budzi towarzystwo... To sie Wam wyzalilam.
Cannot, sliczny domek Frania, duzo sily Wam zycze w dalszym ciagu.
milla, serdeczne gratulacje, bedzie sie dzialo...
Teraz wpadlam sie wygadac, bo mam juz wszystkiego dosyc. Moj starszy synek (2,5 roku) testuje moja cierpliwosc, maluchy sie troche dokladaja. Odkad male sie urodzily starszak nie przespal nawet jednej nocy, potrafi w nocy wstawac na 2-3 godziny i nie moze usnac, nie pozwala sie w nocy dotknac mezowi, usypianie tez tylko ze mna. O wszystko piszczy, rowniez w nocy i budzi maluchy. Male ladnie spaly, ale jest coraz gorzej, chyba przez zeby. Do tego dalej sciagam mleko,, czasu nie mam na nic, nie dojadam, chodze jak ostatni kocmouch. A maz ktory niby rozumie potrafi mi czasem taki tekst rzucic, ze odechciewa sie wszystkiego. Ostatnio mi powiedzial, ze gdyby siedzial w domu tak jak ja to moglby sobie dzieci i godzine obiadkami karmic, a tak to on nie ma czasu. Pozniej przeprosil, ale takie sytuacje sa co jakis czas, wiec chyba jednak mysli ze ja leze i pachne. A ja mam wrazenie ze coraz blizej mi do wariatkowa, chociaz kocham te moje skarby nad zycie.
Jak starszy jedzie do dziadkow i zostaje tylko z blizniakami, to mam wrazenie ze mam urlop. Jak sobie radzicie mamusie straszakow? Bo ja mam mordercze instynkty, jak mowie "kochanie, badz cichutko bo dzidzie spia", na co maly zlosliwiec na caly regulator krzyczy "BAMMM" i budzi towarzystwo... To sie Wam wyzalilam.
Cannot, sliczny domek Frania, duzo sily Wam zycze w dalszym ciagu.
milla, serdeczne gratulacje, bedzie sie dzialo...