reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ahhh te porody. ;-)))

Wieice co świetnie mi się czyta te wspomnki.Bardzo fajne że taki wątek jest.
Z czasem wszystko się zamazuje, a bólu to po paru dniach się nie pamięta.
Taki mamy organizm że pamięta tylko te dobre strony!!


 
reklama
Margolisku na pewno jest tak jak pisze Mamaoska ;) teraz jak masz już zajęcie i dzieciaczki w domku to czas tak szybko leci że nie sposób już pewnych rzeczy pamietać ;)
 
To troche o moim porodzie. ;)
Po 10 w sobote poszlam sobie do szpitala,zeby mnie przebadano,czy od piatku zwiekszylo sie rozwarcie (na wizycie u gina mialam 3cm). No,a pielegniarki do mnie,ze ja juz zostaje,bo to sie zaczelo,no,a poza tym na karcie mialam wpisany termin z om,czyli 9.09.2006. ;)
Zabrano mnie do pokoju przyjec,podano lewatywke :D no i spisano moje dane,a o 11 juz lezalam na porodowce. ;) Chcialam by mama byla przy mnie,ale gdy przyszla przyniesc mi rzeczy i zobaczylam,jak jest wystraszona,to podziekowalam. :p O 12.30 podlaczono mi kroplowke - oksytocynke,gdyz KTG nie wykazywalo zadnych skurczy. ;) O 14.30 zaczelam czuc,ze cos sie ruszylo,no i rozwarcie tez bylo juz wieksze,wiec sobie dalej spacerowalam po korytarzu,pisalam smski,rozmawialam przez telefon,az panie polozne powiedzialy,ze takie rodzace chca miec zawsze - usmiechniete od ucha do ucha. ;D
Napisalam tez smska do mojej ukochanej pani poloznej ze szkoly rodzenia,a ta mi odpisala,ze mamy sie z Zuzanka trzymac,bo ona o 19 zaczyna dyzur. ;)
O 16.20 przebito mi pecherz plodowy. :) W kroplowke wstrzyknieto cos,co mialo zwiekszyc skurcze. No i faktycznie,zaczely sie nasilac,ale byly jeszcze baaaaaaaaardzo do zniesienia. :D Aaa i podano mi Dolargan. :p O 19 pojawila sie moja polozna,poszla jeszcze ze mna do kibelka,gdzie zwymiotowalam :| po Dolarganie,poprzytulala mnie,pomasowala plecy,posadzila na pilke,zebym pokrecila bioderkami :p no i polozylam sie na lozko,a ona mi mowi,ze zaczynamy rodzic,bo rozwarcie jest juz pelne. :D To byla 19:30. Kilka parc (pierwsze naukowe ;) :p ),no i o 19:55 na swiecie pojawila sie moja Krolewna. :D Przed ostatni parciem uslyszalam tylko,ze Zuzanka ma obwiazana pepowinke wokol szyjki. :( Przerazilo mnie to potwornie,ale tak sie zawzielam,ze wyskoczyla cala i zdrowa. :D Pierwsze co,to zlapalam sie za brzuch,z mysla "Gdzie on mi usciekl?" . ;D Jak sie pozniej okazalo,Zuzia troche mnie rozerwala,mimo naciecia krocza,gdyz wraz z glowka podczas jednego skurczu pchala sie przy okazji barkiem i prawa raczka (na Supermena ;D ). Poplakalam sie z radosci,ze juz Ja mam przy sobie,przecielam pepowine i nawet nie wiem kiedy,polozna wyciagnela ze mni lozysko - bez zadnego parcia. ;D Pozszywano mnie,Malutka zmierzono,zwazono,dano do cycoszka,ktorego od razu zaczela ssac,no i pojechalysmy sobie na oddzial noworodkowy. ;D
 
Agutko jak ja ci zazdroszę ze tak fajnie ci poszło. Mam nadzieję że też będe taka dzielna jak ty i ze u mnie też pójdzie łatwo ;) naprawdę poród do opisania w gazecie :D :-*

PS wątek o narodzinach wrześniowych szkrabków zasługuje zeby stawiać go na wzór dla innych przyszłych forumowiczek i przyszłych mamuś z BB ;D ;D
 
A ja sie juz nie nadaje do czytania tych wszystkich postow na forum :( Dobrze ze bedzie kilka dni przerwy to moze odpoczne psychicznie bo musialam kilka razy przerywac czytanie opisu porodu Agutki bo tak mi lzy ciekly :( Moj kregoslup odmawia mi juz dzis posluszenstwa, nie moge zrobic kilku krokow bez potwornego bolu, a Oliwka nadal nie chce przyjsc na ten swiat i mi choc troszke ulzyc-poprosru maly łobuziak mi sie szykuje >:D Bardzo bym chciala moc tak milo opisac swoj porod jak Ty Agutko :)
 
Luczynko ja też cierpię z powodu bólu kręgosłupa. Mąż mnie masuje ale to nic nie daje. Dlatego chcę jak najszybciej urodzić i będę walczyć o to żeby urodzić we wtorek, a nie leżeć bezsensownie w szpitalu i czekać ::) :p
 
Mycha u cIebie to jest juz przynajmniej jakas nadzieja na wtorek a u mnie..... Jesli nie urodze do 24. to 28. rano mam sie dopiero stawic w szpitalu, porobia badania i dopiero wtedy beda myslec co i jak dalej :( A kregoslup to po tej ciazy mam do wymiany. Teraz nie ma juz mowy zebym poszla gdzies na spacer albo cos zrobila bo nie umiem sie w ogole przez to ruszac, a o schylaniu nie ma mowy. Najgorzej jest jak robie pranie, bo nie umiem sie schylic pozniej do miski zeby wyciagnac to i rozwiesic, poprostu jestem wrak :mad: ALe mam nadzieje ze zapomne o wszystkim tak jak Agutka gdy zobacze mojego malego Aniolka :)
 
Ale mi wszystkie komplementujecie,jejkus. :D Az nie wiem,jak mam Wam dziekowac. :-*
Porod na prawde nie jest czyms strasznym. :) Same sie przekonacie. ;) Ja szlam z pozytywnym nastawieniem i cholernie chcialam w sobote zobaczyc juz Zuzanke,no a poza tym pisalam Wam nie raz,ze sie tego nie boje,bo w sumie nie wiem,czego mam sie bac. ;) No i moze dlatego nie bolalo. :) Tak czytam,ze ktoras sie boi,czy cos... Moge Wam wtedy powiedziec,ze jest to niepotrzebny strach. ;)
 
och Agutko potrafisz podnieśc na duchu, ja w sumie się boję bólu ale samego porodu nie, mogłabym rodzić w każdej chwili... a jak czytałam o twoim porodzie to az gęsia skórkę miałam i troszkę oczka się zaświeciły.... chciałabym tez tak przeżyć ta ważną chwilę.. ;) no i żeby szybko poszło, hehhee

 
reklama
Mycha trzymam kciuki, żeby wszystko poszło łatwo i sprawnie! ;)

agutkaZG pisze:
Ale mi wszystkie komplementujecie,jejkus. :D Az nie wiem,jak mam Wam dziekowac. :-*
Porod na prawde nie jest czyms strasznym. :) Same sie przekonacie. ;) Tak czytam,ze ktoras sie boi,czy cos... Moge Wam wtedy powiedziec,ze jest to niepotrzebny strach. ;)

Podpisuję się obiema łapkami pod słowami Agutki ;) ;D, chociaż ja to sie dopiero bałam, ale ten mój strach był zupełnie niepotrzebny. ;D

Agutko a jak tam samopoczucie po porodzie? Bo dla mnie sam poród w porównaniu do pierwszych dni po porodzie to była przyjemność. Twój skarb narozrabiał w środku tak samo jak moja mała. Gdyby nie te szwy w środku to naciętego krocza juz prawie w ogóle u mnie nie widać. ;) ;D
 
Do góry