reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ahhh te porody. ;-)))

Wreszcie do was dotarłam.Mój poród był szybki.Rano na 9 do szpitala,nic sie nie działo więc kazano mi spacerowac.Wystąpił lekki ból krzyża i to wszystko.:dry: Po 17 miałam badanie rozwarcie na 4 palce i zero bóli.Przebiła mi więc pęcherz.Bóle się zaczeły i to ostre,potem po 18 jeszcze lewatywa.Bóle ostrzejsze.:eek: :baffled: Pytam czy dzwonic po mamę bo chce żeby była.Ona jeszcze nie.Potrwa jeszcze z 2-3 godziny.Na obchodzie 19 mówię że już nie wytrzymuje.O 19.40 idę na porodówkę.Dzwonię po mamę że jednak już się zaczeło,rozwarcie na 9cm.Mówią mi patrz na zegar co ile i jak dlugo trwa skurcz.Przez pierwsza minute bylam jeszcze w stanie patrzec,potem juz nie:no: .Wciagaj powietrze nosem,powoli.Aja corez szybciej bo boli i czuje ze idzie.No i po 4 skurczach partych o 19.55 mała wyszla na swiat takze raaczka do przodu,potem dopiero glowka.:-) Miałam swoja ginio,super połozna,mame u boku.Da sie to przezyc.Szyli mnie 30 min,4 szwy. Potem od mamy dowiedziałam sie ze mnie tam podziwialy.Podczas szycia lezalam z jedna reka pod glowa,a w drugiej telefon i wysylalam smsy.Zupelnie jak na plazy.:-D
 
reklama
Agutko proszę o pomoc.Niemogę wkleic zdjęcia ani nowego suwaczka.:sick: Chciałam z tej strony co ty masz.Kopiuje ,wklejam i nadal go niem.Jak ty to zrobiłas?
 
Moze wreszcie ja opisze swój poród, chociaż wolałabym o tym dniu zapomnieć.:sick:
W szpitalu wylądowałam 18 września i położono mnie wtedy na porodówce bo na oddziałach nie było miejsc. Na tej porodówce spędziłam noc i zdążyłam być naocznym światkiem dwóch porodów, ale jakoś to na mnie nie podziałało. Na drugi dzień zneleźli wolne łóżko na patologii ciąży i przenieśłi mnie. W ten sam dzień pewna bardzo miła ale niedoświadczona Pani Dr zrobiła mi USG. Jej opinia na temat mojego dziecka podczas tego badania spowodowała że następne dwa dni ryczałam jak bóbr, bo Pani dr robiąc USG oceniła, że moje dziecko jest malutkie a do tego z badania wychodzi, że główkę ma na 34 tydz ciąży, udo na 38 tydz a brzuszek na 37. :no:
Płacz i jeszcze raz płacz - Boże jak to moj dziecko będzie wygladać??? :errr:

20 września ok 5.00 w szpitalu zaczęły mi sie skurcze. Po godz 8.00 zabrali mnie na porodówke podlaczyli do KTG i podali oksytocyne, bo te moje skurcze to były liche. I od tego momentu zaczęło sie wszystko pieredzielic jeszcze bardziej. Po podaniu oksyt. a dokładnie po jednej kropelce mojej niuni przestało prawie bic serduszko. Szybko odłaczono mnie od kroplówki i podano tlen. Juz miałam dosyc i zaczełam płakac. Na szczescie sytuacja sie ustabilizowała. Kazano mi jak najwiecej chodzic, poszłam pod prysznic i skurcze wróciły. Cały czas myslałam o tym moim dziecku jak ono bedzie wygladac i plakalam jak bóbr.
Podłaczono mnie ponownie do oksytocyny i skurcze zaczeły narastac. Wtedy zadzwoniłam po meza. Wygladało na to ze pójdzie wszystko sprawnie i szybko bo szyjka ładnie sie rozwierała. Bolało cholernie, tym bardziej ze skurcze szły od krzyza. Mój kochany mąż bardzo mi pomagał. Masował mi plecy dzięki czemu było mi łatwiej zniesc ból. Nie chciałam brać znieczulenia, ale przy 7 cm rozwarciu nie dałam rady i błagałam męża żeby zlokalizował anestozjologa. (Skubany wziął od nas 400 zł ) Po podaniu znieczulenia czułam się super, ale tylko do momentu gdy szyjka osiagnęła 10 cm i zaczęły się parte. Rwało w kroczu jak nie wiem, a tam znieczulenie nie działało. Męczyłam się 2 godz, badał mnie chyba cały personel porodówki bo okazało sie, że główka dziecka wogóle nie wstawia sie w kanał rodny.Nie dawałam juz rady. Zasypiłam w przerwach miedzy skurczami i wiedziałam ze jezeli dojdzie do tego ze głowka wstawi sie w kanał rodny to i tak nie bede juz miała siły przec. Płakałam i błagałam gina zeby cos zrobił. Gin mnie badal co jakis czas ale główka ani drgnęła, ale dalej twierdził ze musze jeszcze wytrzymac, podczas gdy ja błagałam juz go o CC. Nie chciał się zgodzić ale w koncu uległ. Przewieziono mnie do sali operacyjnej. Cierpiałam z bólu strasznie a moja niunia dalej tkwiła w tym samym miejscu. Podano mi ZZO i po chwili okazuje sie ze znieczulenie nie zadziałało. Ryczałam jak lew z bólu i błagałam Boga żeby małej nic sie nie stało. W końcu podano mi narkozę...............

Kiedy się obudziłam maz byl przy mnie a moje pierwsze pytanie brzmiało jak wygląda? kiedy mąż zapewnił mnie ze wszystko z małą ok dopiero poczułam sie lepiej.

Naprawde tyle łez dawno nie wylałam i nawet teraz kiedy tylko pomysle o tym dniu chce mi sie wyć bo nie wiadomo jak skonczyło by sie to dla mojego dziecka gdybym nie ciągła gina za fartuch prosząc o CC.
Natomiast jakies dwa dni po porodzie odwiedził mnie anestozjolog i dowiedzialam sie ze z powodu tego mojego cięcia była afera, bo nie powinno być CC tylko poród miał odbyć sie naturalnie i cała porodówka dostała ochrzan od "szefa" ale ponoć cały personel był za tym żeby robić to CC i ze moj gin podjął sluszną decyzję. Niunia moja dostała "0" pkt za zabarwienie skóry:sick:, a nawet położna środowiskowa, która do mnie przyszła powiedziała że bardzo dobrze że była cesarka, bo w takim wypadku mogło to się skończyć bardzo źle dla dziecka.
W książeczce zdrowia wpisane mam jako wskazanie do CC "proste, wysokie stanie główki"
Dobra to tyle. Niech mi tylko nikt nie mówi że poród to piękne przezycie dopuki tak jak ja nie przeżyje dwóch porodów jednocześnie z trzema znieczuleniami.
------------------------------------------------------------------------
Kochany K dziekuje ze byles przy mnie caly ten czas

 
Agutko wielkie dzięki za pomoc i wstawienie suwaczka.Z moim kompem jest chyba cos nie tak.
Mycha współczuję takiego porodu i ciesze się że mała jest cała i zdrowa.
 
O rany Mycha ale fatalny poród:-( naprawdę to cud że małej nic się nie stało.Lekarze często niepotrzebnie czekają i wg mnie ryzykują życiem i zdrowiem dziecka.Tyle się słyszy potem o skutkach niedotlenienia dziecka albo jeszcze gorzej jak dziecko się urodzi w zamartwicy tak jak syn mojej kuzynki.Dobrze że chłopczyk z tego wyszedł ale musiał mieć rehabilitację ruchową.Po jakimś czasie dogonił w rozwoju swoich rówieśników
 
Mycha prawie sie popłakałam czytając twój opis :( Wyobrażam sobie co czułaś, straszne ze musialaś przez to wszystko przejsć :(. Najważniejsze jednak ze Milenka jest już na świecie i ze jest zdrowa :)
 
reklama
ja tez placze :( co za po.je.by w tych szpitalach; ja mialam robione usg i dziecko mialo byc male !!!!! tez w czasie porodu zaniklo mi tetno dziecka; cholera szlak mnie trafia jak czytam takie wspomnienia porodu bo wiem sama co przezylam gdy serce dziecka przestaje bic; moj wielki kloc ponad 4 kilo i ja wazaca cale 50; nastepnego dnia gdy dziewczyna rodzila dziecko 4 kilowe robili juz cesarke ale nie sadze by moj przypadek czegos ich nauczyl; lekarzom sie wydaje ze pracuja w fabryce dzieci; dalas rade mysia i z dzieckiem wszystko dobrze; a teraz drogie panie omijamy szpitale szerokim lukiem;
 
Do góry