reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zdrowie naszych maleństw- wizyty u lekarzy,szczepienia i wszystko z tym związane:)

Dzisiaj minął tydzień od operacji Tomka.

Rana się goi, siniaki z dłoni, przedramion i stópek przyjmuja wszystkie możliwe kolory tęczy, Smykol uznaje jedynie rączki mamy.
Sama operacja trwała 2 godziny, Tomus był w znieczuleniu ogólnym.
Najgorsze momenty:
-próby założenia wenflonu na zabiegowym- moje dziecko ma tak cienkie żyłki, że siostry nie dały rady; krew do badania pobrano w końcu z główki, a wenflon zakładano już na bloku operacyjnym. Tak mi go pokłuli, że jak to zobaczyłam to myślałam, że mi serce pęknie. Juz po wszystkim anestezjolog powiedziała, że juz myślała, że nici z zabiegu, bo tak ciężko im było się wkłuć... . ma sa kra.
-podanie "głupiego jasia"; mąż trzymał Tomka przez caly czas na rękach, z sekundy na sek. widać było, jak zaczyna odlatywać... Mimo, że chyba było mu "fajnie" (chichrał się na każde nasze słowo), łzy lały mi się po policzkach, jak szalone...
- zabranie dziecka na blok- Tomek nie spał i był z nim kontakt, choc był juz odużony. Kiedy nam go zabierano, widział co się dzieje, bo podążał za nami spojrzeniem. Mam nadzieje, że było mu juz wszystko jedno... . Ja na wspomnienie tamtego momentu rycze jak głupia...
I pozostaje mi mieć także nadzieje, że juz na bloku, kiedy tak usilnie próbowano założyc mu ten piep*&$% venflon, był juz na takim rauszu, że nie robiło to na nim wrażenia... ;(
- 2 godziny pod blokiem operacyjnym ciągnące się w nieskończoność
- i juz po wszystkim, kiedy otworzyły się drzwi bloku i zobaczyliśmy nasze maleństwo leżące w pozycji bocznej ustalonej, pogrążone w nienaturalnym śnie. Miałam ochotę wziac go na ręce, mocno się wtulic w to małe bezbronne ciałko i już nigdy więcej nie puszczać.

kiedy sie wybudził (po 2 godz.), przystawiłam go do piersi, a on biedny, mimo, że bardzo chiało mu się pić, nie potrafił jeszcze uruchomic ssania... Na szczęscie mleko samo tryskało, więc on jedynie przełykał.
Tego samego dnia wpałaszował jeszcze cały obiadek :)
wieczor i noc przespana, a od 5:00 pobudka i brojenie :)
Bogu dzięki wypisano nas w dobę po zabiegu, no i tak dochodzimy do siebie (chyba bardziej psychicznie, niż fizycznie). Jutro rano zdejmujemy szwy brrr... .
Wyniki badania hist.-pat. usuniętej zmiany będą za 2 tyg.
uf, wywnętrzniłam się nieco, poryczałam, i jest mi lepiej :)
przepraszam za elaborat :sorry2:
 
reklama
Jakubka samej mi łza pociekła. Zaraz sobie przypomniałam jak to samo przechodziłam z Kuba. Na szczescie jest juz po wszystkim. I teraz tylko zapomnijcie o wszystkim
 
Jakubkajak mi podali głupiego jasia na sali to mi było wszystko obojętne ic nie czułam i też szybciutko mnie uśpili nawet nie wiem kiedy więc Tomek też na pewno nic nie poczuł.
 
ehhhh...

oby żadna z nas nie musiała przez coś takiego przechodzić...jakubka!!! zeby mi to było pierwszy i ostatni raz!!!

ja mam traumę po Jaśku... jak był pod resiratorem, jak te p#$%^ne urządzenia się zawieszają i jak zobaczyłam na monitorze 3 poziome kreski i usłyszałam wycie alarmu... do dziś mi łzy w oczach stają...

i mimo że minęło tyle czasu to jak Jasiek miał usuwany trzeci migdał to mogłam z nim wejść na sale operacyjną i trzymać go za rączkę... wjechaliśmy na sale i jak zobaczyłam te monitorki i kabelki to mi się słabo zrobiło... musiałam wyjść...dobrze że Jasiek był już pod wpływem narkozy i nie wiedzial że jest sam...obudził się znów przy mamie...

teraz mnie czeka nerwówka z Monią...ale to "tylko" znieczulenie miejscowe...

ehhhh...ide bo i tak nic nie widza przez łzy...
 
reklama
Jukubka przeczytałam historię rano i oczywiście poryczałam się okropnie...zwłaszcza że miałam Jasia na rękach...i cały dzień o Was myślałam...Oj dobrze że macie to za sobą i trzymam kciuki za negatywny wyniki histpatu! Dzielna mama jesteś i synek też ;-)
 
Do góry