reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zdrowie naszych maleństw- wizyty u lekarzy,szczepienia i wszystko z tym związane:)

Dzisiaj minął tydzień od operacji Tomka.

Rana się goi, siniaki z dłoni, przedramion i stópek przyjmuja wszystkie możliwe kolory tęczy, Smykol uznaje jedynie rączki mamy.
Sama operacja trwała 2 godziny, Tomus był w znieczuleniu ogólnym.
Najgorsze momenty:
-próby założenia wenflonu na zabiegowym- moje dziecko ma tak cienkie żyłki, że siostry nie dały rady; krew do badania pobrano w końcu z główki, a wenflon zakładano już na bloku operacyjnym. Tak mi go pokłuli, że jak to zobaczyłam to myślałam, że mi serce pęknie. Juz po wszystkim anestezjolog powiedziała, że juz myślała, że nici z zabiegu, bo tak ciężko im było się wkłuć... . ma sa kra.
-podanie "głupiego jasia"; mąż trzymał Tomka przez caly czas na rękach, z sekundy na sek. widać było, jak zaczyna odlatywać... Mimo, że chyba było mu "fajnie" (chichrał się na każde nasze słowo), łzy lały mi się po policzkach, jak szalone...
- zabranie dziecka na blok- Tomek nie spał i był z nim kontakt, choc był juz odużony. Kiedy nam go zabierano, widział co się dzieje, bo podążał za nami spojrzeniem. Mam nadzieje, że było mu juz wszystko jedno... . Ja na wspomnienie tamtego momentu rycze jak głupia...
I pozostaje mi mieć także nadzieje, że juz na bloku, kiedy tak usilnie próbowano założyc mu ten piep*&$% venflon, był juz na takim rauszu, że nie robiło to na nim wrażenia... ;(
- 2 godziny pod blokiem operacyjnym ciągnące się w nieskończoność
- i juz po wszystkim, kiedy otworzyły się drzwi bloku i zobaczyliśmy nasze maleństwo leżące w pozycji bocznej ustalonej, pogrążone w nienaturalnym śnie. Miałam ochotę wziac go na ręce, mocno się wtulic w to małe bezbronne ciałko i już nigdy więcej nie puszczać.

kiedy sie wybudził (po 2 godz.), przystawiłam go do piersi, a on biedny, mimo, że bardzo chiało mu się pić, nie potrafił jeszcze uruchomic ssania... Na szczęscie mleko samo tryskało, więc on jedynie przełykał.
Tego samego dnia wpałaszował jeszcze cały obiadek :)
wieczor i noc przespana, a od 5:00 pobudka i brojenie :)
Bogu dzięki wypisano nas w dobę po zabiegu, no i tak dochodzimy do siebie (chyba bardziej psychicznie, niż fizycznie). Jutro rano zdejmujemy szwy brrr... .
Wyniki badania hist.-pat. usuniętej zmiany będą za 2 tyg.
uf, wywnętrzniłam się nieco, poryczałam, i jest mi lepiej :)
przepraszam za elaborat :sorry2:
 
reklama
Jakubka samej mi łza pociekła. Zaraz sobie przypomniałam jak to samo przechodziłam z Kuba. Na szczescie jest juz po wszystkim. I teraz tylko zapomnijcie o wszystkim
 
Jakubkajak mi podali głupiego jasia na sali to mi było wszystko obojętne ic nie czułam i też szybciutko mnie uśpili nawet nie wiem kiedy więc Tomek też na pewno nic nie poczuł.
 
ehhhh...

oby żadna z nas nie musiała przez coś takiego przechodzić...jakubka!!! zeby mi to było pierwszy i ostatni raz!!!

ja mam traumę po Jaśku... jak był pod resiratorem, jak te p#$%^ne urządzenia się zawieszają i jak zobaczyłam na monitorze 3 poziome kreski i usłyszałam wycie alarmu... do dziś mi łzy w oczach stają...

i mimo że minęło tyle czasu to jak Jasiek miał usuwany trzeci migdał to mogłam z nim wejść na sale operacyjną i trzymać go za rączkę... wjechaliśmy na sale i jak zobaczyłam te monitorki i kabelki to mi się słabo zrobiło... musiałam wyjść...dobrze że Jasiek był już pod wpływem narkozy i nie wiedzial że jest sam...obudził się znów przy mamie...

teraz mnie czeka nerwówka z Monią...ale to "tylko" znieczulenie miejscowe...

ehhhh...ide bo i tak nic nie widza przez łzy...
 
reklama
Jukubka przeczytałam historię rano i oczywiście poryczałam się okropnie...zwłaszcza że miałam Jasia na rękach...i cały dzień o Was myślałam...Oj dobrze że macie to za sobą i trzymam kciuki za negatywny wyniki histpatu! Dzielna mama jesteś i synek też ;-)
 
Do góry