Smefetko, bardzo mi przykro.....
Gizas trzymam kciuki za transfer, teraz musi się udać.
Kasik właśnie wyciągnęłam torbę z lekami i ja mam tak: Betadine (brałam 1 tabletkę dzień przed transferem), Flaxemin (1 tabletka przed transferem i chyba 2 po) i Relanium (przed i po transferze). Cieszę się, że pęcherzyki rosną i pamiętaj wśród nich jest co najmniej 1 dzidzia, którą będziesz bawić już za 9 miesięcy :-). A co do lekarza, który będzie robił punkcję i transfer to się nie martw. U mnie nasz doktorek nie robił, ani jednego ani drugiego, a jednak się udało.
Czarna ja byłam 30.10. na pierwszej wizycie u swojego ginekologa i nie robiłam żadnych badań, dopiero na następny raz mam zrobić morfologię i mocz. A w zeszłą środę mój maluszek miał 21 mm i serduszko biło mu 170 na minutę. Lekarz powiedział, że ciąża jest mocna i powiedział, że zrobi wszystko żebym urodziła piękną i zdrową dzidzię. Do tego rozwiał moje wątpliwości a propos strachu o poronienie (oczywiście zdarza mi się czasem uprawiać czrnowidztwo) ale lekarz pocieszył mnie, że teraz ryzyko spadło do 2%. Teraz czekam na poród hehe- 09.06.2014
. A co do objawów to poza lekkimi zaparciami i sporadycznymi nudnościami nic mi nie jest.
Widziałam dziewczyny, że wcześniej rozmawiałyście o pracy.... Ja nadal pracuje i w firmie chyba myślą że urodzę przed komputerem
. Okazało się, że moje wszystkie 4 "troskliwe koleżanki", które wiedziały o mojej trudnej drodze do dzidziusia wcale nie są takie troskliwe
. Do pracy dojeżdżam codziennie 50 km w jedną stronę i powiedziałam im wprost, że popracuje max do Bożego NArodzenia, to wszystkie się na mnie obraziły i skwitowały to tak, że nie ja pierwsza i nie ostatnia jestem w ciąży i nie ja jedyna dojeżdżam samochodem do pracy. Gdzie się podziała ich empatia i wrażliwość? Pękła jak bańka razem z informacją, że jestem w ciąży...