reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zakwalifikowane do ivf z rządowym dofinansowaniem

reklama
Hej dziewczyny przepraszam za moja nie obecnosc
zarodek w pt nie osiagnel jeszcze stadium blastocysty maja go potrzymacv do 7doby ale nie rokowal dobrze
icon_sad.gif

Moja beta z 37 spadla do 20 wiec dupa
za to progesteron urósł do 99 ng/ml
doktor kazal mi zbadac jeszcze przed 2 i po oba hormony bo chyba sam nie wie co sie ze mna dzieje
 
Kwiatuszekq20 - kurde, to faktycznie jesteś zagadką. Ten prg mota, a beta może spadnie ile trzeba po zastrzyku, a potem jednak zacznie rosnąć?
Moje zarodki też dobrze nie rokowań, a dwa jednak dobiły do blastocysty. Czego i Tobie życzę :)
 
Anika11 tak fraksiparyne dufaston i lutke od punkcji encorton od transferu ja się nie znam 4 razy podchodzlam ( 2 pierwsze bez encortonu kolejne już z) zawsze tak samo dwa podane jeden zamrożony i nigdy żaden nie przeżył rozmrażania teraz pierwszy raz mam zamrożone dwa zarodki.
Tym razem jednak na wizycie spytam lekarza co sądzi o tym by spróbować z estrofenem jak to się mówi w pysk mi nie da a spytać warto może czasami pomoże bo chyba nie zaszkodzi.
Kwiatuszek przykro mi że naturalna nie będzie ale bądź dobrej myśli moje dwa zarodki też się rozwinęły dopiero na 7 dobę tak że trzymam kciuki będzie dobrze :-)
 
Kwiatuszku przykro mi ale wierze ze zarodek dotrwa i to będzie ten szczęśliwy :tak: a u mnie dziś wir nastrojów; (( kurcze było wszystko dobrze aż do dziś..mam okropnego doła ciągle sobie myślę że jeśli 2 razy się nie udało to niby czemu ten trzeci raz ma być szczęśliwy. Chodzę i rycze bo mam głupie przeczucie ze nici z tego. Nie mam już sił do tego wszystkiego, od listopada to wszystko się ciągnie i nic innego mi w głowie nie siedzi jak ivf... Boże nawet nie mam się komu wyryczec bo mam wrażenie że nikt mnie nie rozumie (oczywiście prócz was kobitki bo wy wiecie doskonale co przechodzę) mam wrażenie że nawet mój M.mnie nie rozumie; (( mam w sobie taki okropny żal ból. Od znajomych padło kilka niby "śmiesznych" słów na temat mojego zapłodnienia, a nawet nie wyobrażają sobie przez co my przechodzimy :hmm::hmm:
 
Kwiatuszek jejkuu mocno ci kibicuje dziwne to wszystko jest...

Magda.. Kazda z nas to innaczej przezywa i okazuje.. Glowa do góry:) jest w Tobie twoja mała dziecina musisz w nią wierzyć bo jak nie Ty to kto inny:)
Mój R mówił " nie przesadzaj bo mnie juz denerwujesz albo ty jesteś nienormalna"
A co do twojego M nie przejmuj się nim... Mój maz tez innaczej się zachowywał a ja chciałam żeby był ze mną rozmawiał itd .. Faceci innaczej to przeżywają i nie wiedza w 100% co my przeżywamy ze każdy dzień i choćby mały objaw jest dla nas jak przetrwanie o lepsze jutro..
Do bety dwa dni Ci zostały:)
Aaaaaa do trzech x sztuka i właśnie dlatego tym razem będzie u Ciebie plus:) nie smutaj się:*
 
reklama
24magda09 - wierz, bo nadzieja umiera ostatnia :) Ja też myślałam, że nigdy mi się nie uda. Że koleżanki wszystkie będą w ciąży, będą miały dzieci, a ja będę wiecznie tą "która się stara o dziecko". Po ostatniej stymulacji (gdy hiperka dała w kość, a nie wiedziałam jeszcze o ciąży) powiedziałam, że więcej nie podchodzę do stymulacji. To była ostatnia i jeżeli się nie uda to decydujemy się na KD. Albo w ogóle na adopcję.
Mój mąż też nie rozumiał przez co przechodzę. Nie bardzo szło gadanie z nim na ten temat, nawet gdy chodziło mi tylko o "pogdybanie". Albo mówił "będzie dobrze", albo "oj nie świruj". Jak miałam 3 razy hiperkę, to gdy wracał po pracy do domu to mówił "cały dzień siedzisz w domu, mogłaś obrać chociaż ziemniaki" :D. A mówiłam mu, że tak źle się czuję, że nawet tego nie mogę zrobić.
Dopiero jak miał 3 tygodnie wolnego na Święta BN i zobaczył dzień po dniu jak cierpię od hiperki, jak wymiotuję itd. to chyba dopiero do niego dotarło, że to nie przelewki i robił za mnie wszystko, bez słowa skargi. Nawet zauważał, że mam bardziej lub mniej wzdęty brzuch. Cud Wigilijny trwa do dziś ;)
Fakt, nikt nas nie rozumie tak dobrze, jak druga kobieta, która przez to przeszła. Ale jesteśmy silne i damy radę. Dni słabości, płaczu, marudzenia są nam potrzebne, bo musimy dać ujście naszym uczuciom, myślom itd. Nie da rady i nie można tego trzymać w sobie. Dlatego warto albo tu się wyżalić, albo iść na spacer i się wykrzyczeć ;)
Już we wtorek beta - wierzę, że będzie pozytywna :)
 
Do góry