frez.ja1987
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Czerwiec 2019
- Postów
- 4 024
Skoro dźwiganie nie zagraża ciąży to już całkowicie nie rozumiem po co uciekać z tego powodu na zwolnienie? Skoro można... Przy niepowściagliwych wymiotach faktycznie grozi odwodnienie, ale jeżeli dobrze kojarzę to autorka takowych nie ma (odnosiłam się konkretnie do jej sytuacji).Dźwiganie w zdrowej ciąży nie zagraża w żaden sposób. A niepowściągliwe wymioty, które najczęściej prowadzą do silnego odwodnienia i wymagają hospitalizacji, owszem, mogą ciąży zagrażać!
Co do pracodawcy to jak pięknie to brzmi wiesz co zrobić... Co ma zrobić jeśli sam pracodawca namawia do pójścia na L4 bo nie zamierza doposażyć/zmienić ani utworzyć nowego stanowiska pracy dla ciężarnej? Zgłosić go do inspekcji pracy? Po macierzyńskim peirwsze co zobaczy to wypowiedzenie! A potem co? Do sądu pracy? Nie wiem czy żyjemy w tym samym państwie. Powiem tylko tyle, że mieszkałam 15lat w UK. Tam nie idzie się na zwolnienie, tam nie ma regulacji prawnej, że kobieta nie może pracować choćby nocnej zmiany... Ale, tam pracodawca po uzyskaniu informacji, że kobieta jest w ciąży, faktycznie potrafi zmienić dla niej stanowisko, przenieść ja lub zaproponować inne rozwiązanie. A w Polsce? Hulaj dusza! I nie mówię, że kobiety nie nadużywają zwolnień, ale to tylko jedna strona medalu. Mam bardzo wiele koleżanek, które były na L4 w ciąży, dwie, którym pracodawca dostosował stanowisko... Wniosek? Najpierw zaczęłabym od pracodawcy, jego edukowania i przede wszystkim, pozwolenia mu poczuć zagrożenie z niewywiązania się z prawnego obowiązku a jakie zagrożenie może czuć pracodawca? Przecież u nas są wałki na wałkach, ręka rękę myje, zresztą czego ma się potencjalnie bać? Dochodzenia swoich roszczeń przez pracownice w sądzie przez kolejne kilka lat?
Po pierwsze co innego jak pracodawca sam prosi o to by iść na L4, a ci innego jak kobieta już po owulacji planuje jak tu iść na L4 bo jej się nie chce pracować. Poczytaj wątki. Robią rani test i już planują od kiedy przestaną pracować. Po drugie tak jest potem w tym kraju bo nikt nie egzekwuje swoich praw. Gdyby kobiety nie dawały się pracodawcom to nie byłoby problemu z dostosowaniem stanowiska czy zwolnieniem z obowiązku pracy. Ale po co lepiej się zasłonić tym, że się nie da. Kobieta po macierzyńskim jest chroniona prawie i zwolnić ja to też nie takie łatwe. A i w sądzie pracy sprawy nie ciągną się latami (wiem jak to wygląda z autopsji).
Co do UK. Tam kobiety nie biegają na L4 bo czas zwolnienia w ciąży odlicza się od macierzyńskiego. Więc to chyba oczywiste, że idą jak muszą, a nie kiedy chcą. Bo siedząc na L4 w domu skracają sobie czas spędzony po porodzie z dzieckiem.