reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wyprawka dla naszych maluszków

Ja majtki takie siateczki miałam co prać można, gdzieś jeszcze leżą to pewnie nowych kupować nie będę bo w sumie króciutko używałam a je można na gotowanie puścić. Chyba właśnie dokładnie takie same jak te Hartmanowskie.

Mata nam się mniej więcej od 6 tygodnia do 5miesięcy przydała i bardzo ją sobie chwaliłam. Potem mały zaczął wypełzać z niej albo próbował się "wspiąć" po pałąkach i przestało być bezpiecznie.

Ja mialam takie siateczkowe "no name", jak najbardziej jednorazowe. Tanie. PO uzyciu do kosza. I ta wlasnie jednorazowosc najbardziej sobie chwale. Zreszta uzywalam ich tylko w szpitalu (6 dni), pozniej juz nie bylo potrzeby. W domu nosilam swoje, zwykle bawelniane gatki.
 
reklama
Ja mialam takie siateczkowe "no name", jak najbardziej jednorazowe. Tanie. PO uzyciu do kosza. I ta wlasnie jednorazowosc najbardziej sobie chwale. Zreszta uzywalam ich tylko w szpitalu (6 dni), pozniej juz nie bylo potrzeby. W domu nosilam swoje, zwykle bawelniane gatki.

Ja trochę dłużej nosiłam, póki tak mocniej się lało, bo trochę nie wiedziałam jak do moich majteczek wpakować ten podkład ;-). Jak przeszłam na zwykłe podpaski to i majtki zmieniłam na moje :cool2::blink:.
A w szpitalu to położne gadały, żeby bez niczego chodzić jak najwięcej :sorry2:.
Tyle, że ja miałam na sali nastolatkę, co ją w czasie 2 dób odwiedziła chyba cała rodzina i cała szkoła. Bez przerwy w sali było conajmniej 10 osób do niej :baffled:.
A i co ktoś przyszedł to przebierał tę jej małą w ciuchy co przyniósł :baffled:. To był jakiś koszmar. A ta mała potem wyła całą noc - dobrze, że tylko jedną mi przyszło z nią nocować. Pierwszą nockę całą przespaliśmy z Krystiankiem. A tę panienkę nam rano przywieźli.
Ja zabroniłam wycieczek do szpitala, tylko najbliższa rodzina. Bo to jednak krępujące, człowiek chce nakarmić bąbla a tu 20 nastolatków w sali siedzi :baffled:. Mało to intymne.
Przynajmniej na początku jak się dopiero uczy karmić.
 
Przekopsane z tymi odwiedzinami:baffled: ja miałam małą sale (wąską) dzieci były w takich wózeczkach i dwa te wózki nie mieściły między przejściem łóżka:no: w mojej sąsiadki jak rodzina przyjechała o 14 tak wychodzili przed wieczornym obchodem:no: te podkłady trzeba co jakiś czas wymieniać bo cieknie jak z kranu, zejść z łóżka by tyłkiem nie poświecić też sztuka;-) ja uważam że kobieta po porodzie powinna odpoczywać i jak najmniej odwiedzin i jak najkrótsze:tak: w końcu każdy kto przychodzi przynosi z zewnątrz jakieś zarazki:baffled: a już jak widzę że ktoś przychodzi i nosi dziecko(rece nie umyte) , pstrykają dziecku fleszem po oczach masakra:wściekła/y:
u mnie przez tydzień co dziennie był mąż ale tak od 15- 30 minut, mama z tatą (3 razy) i teściowa (raz):tak: uważam że na odwiedziny będzie czas w domu:tak:
 
Ja trochę dłużej nosiłam, póki tak mocniej się lało, bo trochę nie wiedziałam jak do moich majteczek wpakować ten podkład ;-). Jak przeszłam na zwykłe podpaski to i majtki zmieniłam na moje :cool2::blink:.
A w szpitalu to położne gadały, żeby bez niczego chodzić jak najwięcej :sorry2:.
Tyle, że ja miałam na sali nastolatkę, co ją w czasie 2 dób odwiedziła chyba cała rodzina i cała szkoła. Bez przerwy w sali było conajmniej 10 osób do niej :baffled:.
A i co ktoś przyszedł to przebierał tę jej małą w ciuchy co przyniósł :baffled:. To był jakiś koszmar. A ta mała potem wyła całą noc - dobrze, że tylko jedną mi przyszło z nią nocować. Pierwszą nockę całą przespaliśmy z Krystiankiem. A tę panienkę nam rano przywieźli.
Ja zabroniłam wycieczek do szpitala, tylko najbliższa rodzina. Bo to jednak krępujące, człowiek chce nakarmić bąbla a tu 20 nastolatków w sali siedzi :baffled:. Mało to intymne.
Przynajmniej na początku jak się dopiero uczy karmić.

no średnio przyjemne. Ja rozmawiałam z położną na ten temat i u nas jest tak, że jak leżysz na sali z innymi kobietami to odwiedziny odbywają się w takim pokoju odwiedzin, bardzo kameralnym z sofkami tv itp. a jak masz swoją salę to mogą siedzieć całą noc nawet-najbliższa osoba.
Ja jestem na tyle bezczelna, że poprosiłabym ich o skrócenie wizyt chociaż. Bo to tak... jakoś mało intymnie. Kobieta po porodzie, dziecko przy piersi. Szkoda gadać.:no:
 
a z resztą na odwiedziny będzie czas w domu... nie mówię o rodzicach, którzy chcą wnuka/wnuczkę zobaczyć... ale cała reszta niech weźmie na wstrzymanie. a z resztą u mnie bedzie zakaz odwiedzin ciotek wujków i tych wszystkich. po 2 tygodniach zapraszam do domu na kawe. tak mam ustalone i już.:-p
 
FAktycznie masakra z odwiedzinami. JA lezalam w sali 4 osobowej. Do kazdej przychodzily 1, gora 2 osoby naraz. Tylko jedna odwiedzilo wiecej osob i w dodatku siedzieli nawet po godzinach odwiedzin. To juz bylo bardzo uciazliwe. Szczegolnie, ze mala byla naswietlana, ja musialam ja odstawic i pokarm odciagac. Nie usmiechalo mi sie zostawiac dziecka samego i gnac do kibla by w tych "uroczych" warunkach odciagac pokarm (z bolacym tylkiem na dodatek). Ktoregos dnia czekalam i czekalam az pojda by odciagnac, piersi juz byly jak balony i bardzo bolaly. Stwierdzilam, ze mam ich gdzies i jak nie maja za grosz kultury to ja tez nie bede sie przejmowac. Wyjelam laktator i odciagalam "na ich oczach". Nie wiem czy to poskutkowalo, ale poszli.
A niby w tym szpitalu naraz moga odwiedzac tylko 2 osoby, tyle, ze polozne raczej tego nie pilnuja.
 
FAktycznie masakra z odwiedzinami. JA lezalam w sali 4 osobowej. Do kazdej przychodzily 1, gora 2 osoby naraz. Tylko jedna odwiedzilo wiecej osob i w dodatku siedzieli nawet po godzinach odwiedzin. To juz bylo bardzo uciazliwe. Szczegolnie, ze mala byla naswietlana, ja musialam ja odstawic i pokarm odciagac. Nie usmiechalo mi sie zostawiac dziecka samego i gnac do kibla by w tych "uroczych" warunkach odciagac pokarm (z bolacym tylkiem na dodatek). Ktoregos dnia czekalam i czekalam az pojda by odciagnac, piersi juz byly jak balony i bardzo bolaly. Stwierdzilam, ze mam ich gdzies i jak nie maja za grosz kultury to ja tez nie bede sie przejmowac. Wyjelam laktator i odciagalam "na ich oczach". Nie wiem czy to poskutkowalo, ale poszli.
A niby w tym szpitalu naraz moga odwiedzac tylko 2 osoby, tyle, ze polozne raczej tego nie pilnuja.


ja bym chciała urodzić w prywatnej klinice przez cc, zbieram kasę.. Trochę tez ze względu na odwiedziny. Mój M zostawił mnie w 6 tygodniu ciąży i byłoby mi przykro leżeć na sali wśrod kobiet odwiedzanych przez szczęśliwych tatusiow...
Poród rodzinny tez odpada. Szkoła rodzenia też nie za bardzo bez partnera, wiem ze niby mozna z mamą, koleżanką itd.. ale nie chce... eh ponarzekałam sobie:-)
 
Tam gdzie rodziłam tez był pokój odwiedzin. Oddział był septyczny.
Pochwalam. Zadnych obcych na salach.
 
No, ja na szczęście pielgrzymek do szpitala się nie spodziewam:-). M wiadomo, bo tata:-), może teściowa jak ją z Polski do nas puszczą. Potem też będzie spokój. Kto nas zechce to odwiedzi, jak w Polsce będziemy w czasie:-):-D świąt
 
reklama
Taki pokój odwiedzin to niegłupia sprawa. Z jednej strony towarzystwo innych mam na sali nie jest takie złe, można zostawić dziecko śpiące i pójść do kibelka bez strachu, że nikogo nie ma ;-). Do tego jest do kogo buzię otworzyć ale tumany gości to jest masakra.
Ja tak miałam, że mały miał słaby instynkt ssania na początku i prawie cały czas spał i mi go położna co 2-3 godziny wybudzać pomagała i przystawić do piersi, a że szło opornie to na początku tylko siedząca pozycja jakoś przechodziła i czasami to i godzinę z odsłoniętym cyckiem siedziałam i przyznam, że olałam gości, dziecko musiałam nakarmić.
Tylko pamiętam do dziś takiego bezczelnego wujka tej dziewczyny całe karmienie mi się na cycki przepatrzył i to wogóle się nie krępował. Do niej przyszedł a odwrócił się dupą do nich i się na mnie gapił. Normalnie jakiś zboczeniec.
 
Do góry