Nat ja przez 38 tc poprzedniej ciąży żyłam myślą o naturalnym, a nagle się okazało, ze CC. Najpierw szok, a potem ulga, bo mała miała pępowinkę wokół szyjki. Nie urodziłam jej, ale to ja jej dałam życie i jest moim największym skarbem.
reklama
Pieknaszyszunia
Fanka BB :)
wow, az mnie cos zakuło na dole
V
villandra8
Gość
Akurat np. dla mnie cięcie krocza to nie problem, bo przy bólu porodowym nie czuje się tego cięcia. Mojego męża przez cały porób wystraszyła tylko wielkość narzędzia do cięcia krocza. Oglądał wychodzącą główkę przy położnej (później mi tłumaczył jak robi się rozwarcie, hehe), ale pomyślał, że mnie boli chyba jak zobaczył to narzędzie. A to akurat nie bolało. Kwestia później tego gojenia się.
Ja tam akurat innego zdania jestem - cięcie przerażało mnie najbardziej, a nacinana niestety byłam; bardziej mnie bolało od całego porodu. I to gojenie właśnie No ale po dwóch dniach już prawie nie pamiętałam ;-)
No a jeśli o poród chodzi, to ja może w całości... przekopiuję jak kto ciekaw...
W sobotę miałam już serdecznie dość patrzenia na usyfione schody, które ktoś
Bynajmniej nie z myślą o jakimś wywoływaniu, bo byłam przekonana, że mam przed sobą jeszcze przynajmniej dwa tygodnie...
Po wyszorowaniu chodów i dwóch podłóg (na kolankach) miałam serdecznie dość - pozostałe podłogi przełożyłam sobei na poniedziałek
M mnie wkurzył i w złości pomyślałam, że mogłabym zacząć już rodzić - jemu na złość. Wiadomo: z życzeniami trzeba uważać, bo niektóre mogą się spełnić
Wieczorem coś tam delikatnie chlapnęło - nie byłam pewna: popuściłam czy wody
W nocy obudziłam się o 2:40 do WC i podczas podnoszenia się słoniątka coś poleciało - pierwsza myśl: wody (ale raczej za mało?) albo czop. Stwierdziłam to drugie.
Do 5:00 zanotowałam cztery słabiusieńkie skurcze, potem pospałam do 7:00 i znowu były pseudo skurcze - takie krótkie, nie bolące, tylko denerwujące. Odstępy różnie: dwa co 5 min, potem 5 co 20, 3 co 15 min, kolejny po 5, następny po 30min...
Spokojnie przygotowałam obiad, M wziął się za sprzątanie auta (zawsze robi z tego zabawę, ale tym razem przeszedł samego siebie - wyjął siedzenia, a nawet zapasówkę!); znajomi chcieli koniecznie wbić na grilla (choć M zaznaczał, że u nas niewykluczony poród, bo coś tam się dzieje). Planowałam jeszcze cyknąć fotki z brzuszkiem - takie typowo pamiątkowe...
O 13:00 zjedliśmy obiad (kluseczki ,sląskie z kotletem i warzywkami - mniam - niby myślałam o porodzie, ale byłam głodna, to co miałam robić!???), potem zagoniłam M do łazienki na obiecane zabiegi fryzjerskie... Jeszcze mnie dopadła grubsza sprawa na WC (a od 3 tyg. jechałam na czopkach, więc łatwo nie było), no i się zrobiło weselej...
Od 13:50 zaczęły się skurcze co 7-5 minut. Ale wciąż baaaaaaaardzo słabe (nawet przy @ bardziej bolało) i krótkie (max po 30 - 40 sekund). Mówię do M: idź pod prysznic, robimy te foty i chyba jednak będziemy jechać do tego szpitala - najwyżej poleżę do jutra (ja nadal nie wierzyłam, że mogę JUŻ rodzić - myślałam, że to ściema jakichś przepowiadających). Na potwierdzenie tych słów o 14:17 złapał mnie pierwszy SKURCZ (który takowym mogłam nazwać - wciąż niezbyt bolesny, ale odczuwalny), ok.40 sekund. M zbladł trochę, ale poszedł spokojnie na fajkę, ja za nim. Siedzę sobie spokojnie na ławce, kiedy nagle czuję, że coś jest nie tak - pobiegłam do łazienki i się okazało, że wody...
Zanim zdążyłam się przebrać... M
się wykąpał
ubrał
spakował torby do auta
pozbierał inne moje graty
był gotów i mnie poganiał, a ja... spokojnie szukałam pokrowca na komórkę
Do miasta (ponad 30km) dojechaliśmy w 20 minut (złamał tyle przepisów, ile się dało zmieśćić w granicach rozsądku). Po tej 14:17 następny skurcz miałam po 20 minutach, potem po 5 i kolejne już co 3! Ale nadal całkiem znośne i krótkie; jeszcze mówię do M, że martwi mnie długość tych skurczów, bo niby mają być długości minuty...
Na IP bez większych kłopotów - czekałam tylko 2 skurcze
Kolejne 3 skurcze zanim połozna dowiozła mnie windą na blok porodowy - ostatnią prostą pokonywałam już nie bez trudu, po drodze informowanie personelu, że pierwiastka 7/8cm (ładnie... to 7 czy już 8
Znowu pytanie o plan porodu, założenie wenflonu i podanie antybiotyku, ktg. Przyszła lekarka - pyta o ostatnie usg - dawno, mały duży i przewidywana waga urodzeniowa spora, chce brać na usg...
Pytają czy dojdę do gabinetu - chyba żartujecie?- na wózek? - na wózek między skurczami może się wdrapię...
Położna (ANIOŁ w ludzkim ciele) ukróciła zapędy lekarki - poczekaj, sprawdzę jak sytuacja (byłam tam od jakichś 10 minut) - nie ma szans: mamy 10 cm, głowka nisko, przyparta. Lekarka była blada - obawiała się, że maluszek będzie za duży.
Niedługo potem czułam już potrzebę parcia - położna przypomniała mi o możliwości zamiany pozycji (jakby czytała w moich myślach), a ja chciałam ją zmienić, ale nie chciało mi się ruszyć
Skurcze do wytrzymania - darłam się wprawdzie porządnie, ale to mi pomagało je znosić. Między skurczami gadaliśmy w najlepsze - tylko kompletnie już nie pamiętam o czym
Zapytałam czy będą mnie ciąć - z uwagi na wielkość małego tak
Weź się w garść i się przyłóż - im szybciej to zrobisz, tym szybciej będziesz miała to za sobą i będziesz juz tulić malucha...
Podziałało: dwa skurcze później, o 16:50 Rafał był juz z nami.
Potem szycie - uciekałam tyłkiem przed igła
M stał z małym na rękach. Potem zostaliśmy sami, dopóki nie zrobiło mi się słabo - wtedy dostałam kroplówę, a Rafała zabrali na noworodkowy.
Potem było jeszcze trochę przebojów, ale to już inna historia... Juz i tak się roooooooooooooooozpisałam - wybaczcie.
Ogólnie poród oceniam jako łatwy, a lekarze zastrzegli, że przy drugim dziecku mamy natychmiast zbierać się do szpitala, chyba że chcemy odbierać poród w aucie. No i na oddziale wszyscy pytali czy to "ta" od szybkiego porodu
nnatalie04
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Luty 2013
- Postów
- 1 726
Pytanie dla mam które miały cc
Kochane mam pytanie Ile czasu zajął wam powrót do formy?? W sensie ile trwał połóg, jak szybko mogłyście się w pełni zajmować swoimi maluszkami itd
Kochane mam pytanie Ile czasu zajął wam powrót do formy?? W sensie ile trwał połóg, jak szybko mogłyście się w pełni zajmować swoimi maluszkami itd
die_perle
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Czerwiec 2012
- Postów
- 2 354
Natalie ja nie rodzilam przez cc- ale 2 miesiace temu tak walsnie urodzila moja przyjaciołka- również bliźniaczki tak jak i u Ciebie- porod był przedwczesny w 33 tc - wiec po pordzie maluchy z mamusia zostaly jeszcze w szpitalu jakos 2-3 tygodnie- ten czas pozwolil jej dojsc do siebie - bo w spzitalu miala pomoc profesjonalistow przy maluszkach- po powrocie do domu juz wsyztko bylo ok- jak chcesz moge ja dopytac o szczegoly- ile sie goilo itp- kiedy juz mogla samodzielnie isc do dzieciaczkow- ale wydaje mi sie ze na 3 dobe sama pomaszerowala do nich juz
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 37
- Wyświetleń
- 1 tys
- Odpowiedzi
- 18
- Wyświetleń
- 1 tys
Podziel się: