Witajcie!
Trochę się nie odzywałam, ale was czytałam na bieżąco...
Wczoraj wyszłam ze szpitala. W poniedziałek rano miałam małe plamienie, ale w szpitalu już ok było. Jednak lekarze stwierdzili, że muszę zostać na obserwacji. Przeżyłam horror... leżałam z dziewczynami po poronieniach i miały mieć łyżeczkowania... Strasznie płakały i cierpiały... Ja razem z nimi, bo strasznie było mi ich żal. One przejmowały się mną, że ja się denerwuję. Masakra...
Mam się oszczędzać, nie dźwigać, nie denerwować.
Z Szymkiem wszystko dobrze. Moje maleństwo ma już 10 cm
ruchliwy chłopak.
Pisałyście coś o sukniach ślubnych. Ja mojej nie wystawiłam na sprzedaż i tak już 5 rok leży w pawlaczu