U mnie natomiast pozytywny test ciążowy wyszedł 2 dni po terminie spodziewanej miesiaczki. Bardzo słaba kreska, ale widoczna. 2 dni później powtórzyłam test-juz bardzo ładne widocznie kreski. Na następny dzień miałam umówiona wizytę u ginekologa (kontrola po leczonej infekcji) więc powiedziałam Pani doktor o pozytywnych testach. Zrobiła USG, ale nic nie było widać. Uspokajała, że jeżeli mam długie cykle to może nie być jeszcze nic widać. Zaleciła zlecenie bety, wynosiła 217. Oczywiście wielką radość. W piątek zaleciła powtórzyć. Pamiętam to jak dziś kiedy wstałam rano, zauważyłam że piersi są mniej wrażliwe (gdzieś przeczytałam że to pierwszy objaw poronienia) ale nie chciałam się denerwować. 2h wynik bety 99.
Kolejne 2 tygodnie wizyty u ginekologa żeby sprawdzić czy wszystko się samo oczyściło. Na szczęście właśnie tak było. Zaczelismy się starać zaraz po, ale przez 2 miesiące się nie udawało. Następne przyplątał się covid. Dalej zaczęłam leczenie uporczywego trądziku więc była przerwa w staraniach na okres 4 miesięcy. Zaczęliśmy się starać na nowo od sierpnia. Z czego miesiączką była w sierpniu, a następnie w październiku. Dziś przyszła kolejna. Zobaczymy, grunt to się nie załamywać. Będzie co ma być. Na pewne rzeczy wpływu nie mamy. Wielokrotnie słyszałam że dobrą rzeczą w tej całej historii jest fakt że jesteśmy płodni. Skoro raz się udało to jest duża szansa że uda się kolejny. Oby tym razem z dobrym zakończeniem.
życzę powodzenia wszystkim staraczkom