Hej... Przepraszam że ucieklam bez słowa. Ale musiałam trochę pobyć sama ze sobą i swoimi myślami. Po porodzie idę do psychologa lub psychiatry bo wiem że sobie sama nie poradzę. Chwilami jest dobrze a czasami jak wpadnę w panike i histerie to jakby szatan mnie opetal. Ale nie mogę się denerwować i nie będę bo widziałam na ktg że jak ja się zaczynam denerwować to i Maja ma wyższe tętno.
Jest mi ciężko. W sensie psychicznie. Boje się, panicznie się boję że los zabierze mi moje dziecko, że nie jest mi dane nic dobrego, że Bóg ze mnie zadrwi kolejny raz. Nie umiem się pozbyć tych myśli. Modlę się codziennie przed snem... Może ktoś na górze wysłucha.
Wracam już do was bo wcale mi nie jest lepiej. Tutaj zawsze jakieś informacje przydatne się przewijają. Doczytam dziś bo się kładę i już nic nie robię dzisiaj. Jedyne co mnie uspokaja to robienie jedzenia i ciast, ciasteczek których i tak nie jem. Ale jak pracowałam na sali weselnej to też mnie to uspokajalo
Trzymajcie się. Jak ogarnę te kilkadziesiąt stron wstecz to postaram się być na bieżąco.