Byłam z młodym się przejść, na zakupach i odebrać ten smoczek o którym pisałam (tutaj popis mojej paranoi - kupiłam smoczek za 3 dychy z nadzieja, że go nigdy nie rozpakuje, ale jesli by się zdarzyło, to mam eko-sreko smoczek, o) i zaczepiła mnie jakaś babcia NAKAZUJĄC ubrać młodemu czapeczkę, bo mu na pewno zimno. Na moje "absolutnie nie, jest za ciepło na czapkę", zamiast się odwalić, zaczęła i drążyć. Skąd w tych kobietach przekonanie, że mogą podejść do obcej osoby i udzielać nieproszonych rad?
Stary pojechał kupić MI mikrofalówkę. Dlaczego mi? Żebym mogła sobie kawę podgrzewać [emoji14]