Adell1994
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Marzec 2018
- Postów
- 3 072
Wiem o czym mówisz , ja po zdjęciu szwów byłam jak nowo narodzonaPoczytuje Was jak karmię, ale jedną ręką ciężko się pisze to tak nie za bardzo daje radę. Okazało się że u mnie karmienie piersią jest możliwe tylko przez nakładki takie głupie mam brodawki, że mała nie umie ich chwycić ale spodziewałam się tego. Jasne, miałam nadzieję, że może jednak będzie ok, ale nic z tego. Dobrze że po urodzeniu jakoś złapała później już się nie udało tak ładnie. Buu.. trochę żal ale już miałam przed sobą wizję ciągłego odciągania laktatorem na zmianę z mm, bo tylko tak potrafiłam ją karmić w pierwszy weekend, więc te nakładka która przyniosła mi położna w poniedziałek była jak zbawienie. Od tamtej pory naturalnie, jedynie w środę był kryzys, może coś zjadłam albo co i mała przeryczala cały wieczór, zmasakrowała stertę pampersów i wymęczyła nas nerwowo... zwłaszcza że przez latanie w tą i we w tę na trasie stacja Przewijak i kanapą w pewnym momencie zgubiłam nakładkę... i kaplica, mała zgłodniała a ja nie mogłam jej nakarmić. Laktator ściągnął ledwie 40 ml, małej to nie starczyło i ostatecznie zasnęła dopiero po mm ktore przygotowałam prawie płacząc nad tym jaka jestem beznadziejna, bo nie umiem czegoś tak prostego jak karmienie piersią.... Potem jak zrobiło się cicho i mała smacznie spała to znalazłam nakładkę... Na drugi dzień przyszła wreszcie paczka z Gemini i już jestem uzbrojona w aż 3 nakładki..
W ogole po tym mm Blancia spała ciurkiem 6 godzin. Ale nie odpoczęłam, bo za bardzo psychicznie wykończył mnie tamten wieczór i te dołujące myśli jakie miałam :/ oby nigdy więcej takiego nastroju ((
Odciąganie, podgrzewanie, mieszanie, zmywanie, sterylizowanie, wstawanie w nocy o wyznaczonych godzinach... Naprawdę bałam się że już będziemy na to skazane Strasznie mnie to złościło, bo malo w tym wszystkim było kontaktu z dzieckiem tyle co ta chwila z butelką myk myk i już wypite...
Nie umiem korzystać z tej kury do karmienia. Zwykle poduszki dekoracyjne z kanapy póki co lepiej zdają egzamin. Ale codziennie daję kurze szansę, może w końcu znajdę sposób na to jak wygodnie z niej korzystać. W ogóle z tą nakładką ciężko znaleźć taką pozycję żeby mała tego nie odklejała. Bo jak ją najdzie to chwyta ją, odkleja i odrzuca. A ja muszę mieć wtedy zajebistą minę...
Dobra, w okolicach pieluchy rozlegl się właśnie niepokojąco soczysty dźwięk. Idę sprawdzić sytuację.
Ps. Ale ja odżyłam po zdjęciu szwów!
Fajnie że walczysz o kp , podziwiam .
Ja ostatnio miałam zastój w piersi i to był taki ból że już się zastanawiałam po co mi to było ale na drugi dzień dzięki Ani było już dobrze i znów czerpie radość z karmienia i z tej naszej bliskości