reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2018

reklama
Dziewczyny jak Filip z konopi wystrzele teraz, ale muszę. Kilka z Was pisało o przyczepianiu czerwonej wstążki do wozka. W związku z "afera agrafkowa" pogadalam z koleżanką, której zdarzyło się to samo niespełna 4 lata temu przeżyła koszmar. Także ku przestrodze. Uważajcie co i czym przyczepiacie do wózka/kołyski/fotelika. Nawet jeśli wydaje nam sie, że to jest poza zasięgiem ciekawskich łapek - możemy się grubo mylić i zapłacić za to najdroższą cenę.

To wypowiedź mojej koleżanki, zgodziła się, żebym ja zacytowała w ramach ostrzeżenia.
"Taaa. Taki zabobon. Czerwona wstążka przypieta.... Agrafka. Zosia poszła na drzemke, cały dom pełen ludzi. Po 15 minutach(tyle spała najdłużej odlozona) zaglądam po raz kolejny a ona dusi się wstążka. Panika. Ogarniamy ja, jest Oki a mi nagle słabo się robi bo przypominam sobie, że tam agrafka była. Poszukiwania po całym wózku, pokoju. Telefony do zaprzyjaźnionego dr. W międzyczasie Zosia pije cyca, gaworzyc, przekrecam się we wszystkie strony, śmieje. Mój upór, że jedziemy i tak na rtg. No i tam... Szybko karetka na sygnale, Szczecin. Podpisywanie milion papierów, a wśród nich ten jeden, że gdy nie uda się wyjąć agrafki to zgoda na operację - cięcie mostka... A Zosia bawi się dobrze poznając nowe twarze, spi, tylko na koniec wkurza się że nie może jeść. I kładę ja na zimnym stole, zasypia... A ja muszę wyjść. Milion ludzi w kitlach, intubacje i inne niepojęte terminy. A ona taka malutka na tym dużym stole, najgorsze minuty mojego życia. Podobno kilka razy zajechala po Mężu na podłogę, nie płakałam tylko okropnie się trzeslam. Po kilku chwilach okrzyki radości ekipy. I moja śpiąca córka na tym wielkim łóżku wywieziono na salę, już do mnie. Miała spać do rana, obudziła się po godzinie. Dostała przeciwbólowy czopek i obudziła się po kolejnej godzinie Wrzeszczac i domagając się zabronionego So rana cyca. Dr pozwoliła i od tej pory odlaczyli ja od wszystkich sprzętów. Rekonesans wykonany jeszcze w uspieniu wykazał jedynie podrapanie i to od intubacji i wyciągania niż od samej pieprzonej agrafki"
Masakra... ja mam kiedyś za bartka te czerwona przywiazana przez babcie ale to na suply ze trzeba by nożyczek...
 
Dobrze, że na supły :)
Wiesz co ja jestem pid względem wszystkich rzeczy kaleczących paranoikiem strasznym moi chłopcy idąc do przedszkola średnio posługiwali się nożyczkami ;) a teraz mają 10 i 8 lat i dostaję palpitacji gdy chcą kroić nożem innym niż te z zastawy obiadowej ;) a jak coś się stłucze to mają dwa tygodnie zakaz na boso chodzić ;) także jak słysze agrafka i dziecko to widzę dokładnie to co przeżyła twoja znajoma.
 
Dziewczyny jak Filip z konopi wystrzele teraz, ale muszę. Kilka z Was pisało o przyczepianiu czerwonej wstążki do wozka. W związku z "afera agrafkowa" pogadalam z koleżanką, której zdarzyło się to samo niespełna 4 lata temu przeżyła koszmar. Także ku przestrodze. Uważajcie co i czym przyczepiacie do wózka/kołyski/fotelika. Nawet jeśli wydaje nam sie, że to jest poza zasięgiem ciekawskich łapek - możemy się grubo mylić i zapłacić za to najdroższą cenę.

To wypowiedź mojej koleżanki, zgodziła się, żebym ja zacytowała w ramach ostrzeżenia.
"Taaa. Taki zabobon. Czerwona wstążka przypieta.... Agrafka. Zosia poszła na drzemke, cały dom pełen ludzi. Po 15 minutach(tyle spała najdłużej odlozona) zaglądam po raz kolejny a ona dusi się wstążka. Panika. Ogarniamy ja, jest Oki a mi nagle słabo się robi bo przypominam sobie, że tam agrafka była. Poszukiwania po całym wózku, pokoju. Telefony do zaprzyjaźnionego dr. W międzyczasie Zosia pije cyca, gaworzyc, przekrecam się we wszystkie strony, śmieje. Mój upór, że jedziemy i tak na rtg. No i tam... Szybko karetka na sygnale, Szczecin. Podpisywanie milion papierów, a wśród nich ten jeden, że gdy nie uda się wyjąć agrafki to zgoda na operację - cięcie mostka... A Zosia bawi się dobrze poznając nowe twarze, spi, tylko na koniec wkurza się że nie może jeść. I kładę ja na zimnym stole, zasypia... A ja muszę wyjść. Milion ludzi w kitlach, intubacje i inne niepojęte terminy. A ona taka malutka na tym dużym stole, najgorsze minuty mojego życia. Podobno kilka razy zajechala po Mężu na podłogę, nie płakałam tylko okropnie się trzeslam. Po kilku chwilach okrzyki radości ekipy. I moja śpiąca córka na tym wielkim łóżku wywieziono na salę, już do mnie. Miała spać do rana, obudziła się po godzinie. Dostała przeciwbólowy czopek i obudziła się po kolejnej godzinie Wrzeszczac i domagając się zabronionego So rana cyca. Dr pozwoliła i od tej pory odlaczyli ja od wszystkich sprzętów. Rekonesans wykonany jeszcze w uspieniu wykazał jedynie podrapanie i to od intubacji i wyciągania niż od samej pieprzonej agrafki"

Jak wstążka to tylko zawiązana i to tak co by małe nie rozwiązało.
 
Wiesz co ja jestem pid względem wszystkich rzeczy kaleczących paranoikiem strasznym moi chłopcy idąc do przedszkola średnio posługiwali się nożyczkami ;) a teraz mają 10 i 8 lat i dostaję palpitacji gdy chcą kroić nożem innym niż te z zastawy obiadowej ;) a jak coś się stłucze to mają dwa tygodnie zakaz na boso chodzić ;) także jak słysze agrafka i dziecko to widzę dokładnie to co przeżyła twoja znajoma.

Gocha masz tak jak i ja. I ja tam to w sobie lubię
 
reklama
Do góry