A ja dziś wściekła, coś jak pms. Wczorajszy dzień był ciężki, wyczekaliśmy 40minut i zaświadczenia znów nie załatwiłam.
Ortopeda powiedział, żeby przyjechać w czwartek tam gdzie przyjmuje prywatnie i wtedy wypisze. Ale najpierw się rzucał, że to głupota i umywanie rąk. Pytał czy sobie od tej pory kręgosłup wymieniłam. Ogólnie mąż zrozumiał, że płacić nie będziemy, a ja nie wiem. Niepotrzebnie po skierowanie jeździłam, załatwiałam.
Małe miasto, więc już wczoraj mąż rozmawiał z matką tej dziewczynki, która wczoraj naskoczyła na moje dziecko. Niby przeprosiła (ale męża!), ale tak głupio się tłumaczyła, że brr. Niesmak mam duży, może chociaż mojemu dziecku odpuści.
Wieczorem miałam takie skurcze, że pomyślałam: ale będzie jak poród przegapię [emoji6] Do wytrzymania, ale szokująco mocne, potem noc bez męża w sypialni, bo chciałam wyczuć o co z tymi skurczami chodzi i to krwawienie z hemoroidów [emoji17] A mąż mi zresztą panikować zaczął. Tj chodzi podenerwowany, bo się o mnie martwi, a mi się udziela.
Potem położyłam się na chwilę na plecach to Młody zaczął tak szaleć, że się przeraziłam. Już nie wiedziałam, od czego boli. Od skurczów czy jego ruchów. Zaraz wróciłam na lewy bok i się uspokoił.
Dziś pobrałam sobie próbkę moczu, oddam prywatnie bo mój gin uważa, że już za dużo badań miałam [emoji57]
A mnie te ciała ketonowe ciągle martwią. Zwłaszcza jak poczytałam o cukrzycy u mamyginekolog.
Zbieram się do przychodni,bo ten mocz muszę oddać i krótkie ktg, ale nastrój [emoji57] [emoji17] [emoji19]