Gratulacje!
U mnie do dupy. Jutro cesarka ma być rano, ale o której to nic nie wiadomo. Myślałam, że Basia sama ruszy, ale nic. Zapytałam dzisiaj nawet czy mogliby mi podać oksytocyne i zrobić w ten sposób kontrolowany poród. Niestety nie. Jestem skazana na cesarke, bo w tym szpitalu nie są w stanie mi zapewnić kontrolowanego porodu naturalnego. Taki jest powód tej cesarki. Mam jeszcze nadzieję, że zacznę rodzic tej nocy, ale... To już taka nikła nadzieja, bo i tak mogą w tym momencie zrobić mi cesarke. Zgodę już podpisałam, chociaż bardzo to jest sprzeczne z moim sumieniem. Gdybym wiedziała, że ten szpital nie może mi tego zapewnić to szukałabym innego. Niestety na początku zamknięto mi buzię, potem mówiono, że jak się zacznie to mi pozwolą, a teraz widzę, że w ogóle by mi nie pozwolili. Jest już późno, 39 tydzień dzisiaj się kończy i niestety... Nie mam wyboru. To jest przykre, szczególnie, że gdybym wiedziała wcześniej to szukalabym innego szpitala. Nawet prywatnego.
Najgorzej, że jestem załamana, dwa razy rozmawiał ze mną psycholog, a ja czuję teraz, że mi to pomogło tylko chwilowo. Teraz znów jest źle. O wiele byłoby mi lepiej, gdybym dostała tych skurczy. Bolą mnie pachwiny i trochę uda, bo czuję, że mi Basia rozpycha się tam na dole. Kopala mnie dzisiaj jeszcze mocniej niż zwykle. Czuje, że u mnie może wystąpić ta depresja poporodowa. Atmosfera tutaj mnie przytłacza. Jeszcze jestem tutaj zupełnie sama. Do dziewczyn z sali przychodzą partnerzy, rodzina, a ja... Tylko dostaje smsy od rodziny, że powodzenia, będzie dobrze. Może i będzie, ale ja nie potrafię się cieszyć. Przeraża mnie jutro. Lekarze nie rozumieją moich lęków, a położne na oddziale są nieczule.