Hej Wam. Nie odzywam się, bo ciągle coś. Jesteśmy jeszcze w szpitalu, niestety.
Najpierw mialam badanie ginekologiczne i ledwo lekarz wziernik włożył i już słysze "ale słuchajcie tu jest coś nie tak. Pełno skrzepow, macica obkurczona, a rozwarcie jest tutaj dalej na dwa palce". No i fru na USG, bo podejrzenie, że łożyska całego nie urodziłam. W międzyczasie obchód młodego. W dobę przybrał bagatela 100 gramów, ale za to żółtaczka i naświetlanie do jutra. U mnie na USG ok, tylko te nie wiadomo skąd te skrzepy i rozwarcie. Także dostałam zastrzyk z oksy i jutro kontrola. Nawał mam taki, że mi podczas karmienia z jednej piersi, wypływa 50 ml mleka z drugiej. Cycuchy bolą, a tutaj nawet nie za bardzo jest jak sobie ulżyć. Znowu pierdolnięta neonatolog przyszła i sugeruje że głodze dziecko cycem i od tego żółtaczka. Mam, ku....a dość tego miejsca.