Dużo się u mnie dzieje. W sobotę moje przyjaciółki i mąż zorganizowali dla mnie baby shower - niespodziankę. Nie wiem jak to opisać, bo nigdy nie przeżyłam czegos takiego. Wszystko planowane 2 miesiące w absolutnej tajemnicy. Piękne dekoracje, przekąski, sałatki. Wszyscy starali się zrobić coś, czego będę mogła spróbować i co lubię. Konkurencje, prezenty. No mówię Wam, że będę to pamiętać do końca życia. Żeby tylko jeszcze poród zakończył się szczęśliwie, bo aż boje się cieszyć. Trudno uwierzyć, że może być aż tak różowo.
Targają mną też czarne myśli. Serio mój mózg wypiera złe myśli, ale jednocześnie i tesciowa i moja mama mają diagnozowanego raka piersi. Dla maluszka staram się nie martwić na zapas, ale bardzo, bardzo boję się o mamę. Ona tego świństwa ma dużo i to w obu piersiach. Jutro jedzie do szpitala na onkologię, żeby poznać wyniki biopsji. W sumie to nie była zwykła biopsja, bo ona miała jedną pierś nacinaną nawet i pod ciśnieniem coś jej pobierali, szwy zakładane miała. Boję się jak cholera. Dobrze, że mam jutro tego diabetologa i gbs idę pobierać, bo zwariowałabym chyba czekając na wiadomości od mamy. I tak będę myśleć...