D
Deleted member 178444
Gość
Martusia tak to już jest z większością teściowych. Dobre tylko na dystans. Na pewno jesteś zdenerwowana, ale dobrze robisz/myślisz. Ty też masz swoje granice i musisz je wyznaczyć. Teściowa musi zrozumieć, że teraz najbliższą rodziną jej syna jesteś Ty i maleństwo. Taka kolej rzeczy, tego się nie przeskoczy. Na pewno nabierzesz w końcu dystansu do tego wszystkiego, ale tak, jak sama piszesz - na to trzeba czasu i spokojnej głowy, a chwila przed porodem to nie jest najspokojniejszy okres w życiu kobiety. Tule mocno, bo domyślam się jak Ci ciężko.Jeszcze się z mężem pozarlam. Oczywiście o teściowa. Ciężko mi dziewczyny. Jakoś chciałabym mieć do niej lepsze podejście i więcej serca. Ale po ostatnich jej oskarżeniach , gdzie stwierdziła ,że ja chce mężowi ograniczać z rodziną kontakt i innych najazdach na mnie i moich rodziców, których nie zna , czuje niesmak , gorycz . Mówiłam mojemu i to wczoraj, że nie jestem gotowa na spotkanie z nią , bo boli mnie ten temat bardzo i pracuje nad tym. Jak się mała urodzi to będzie lżej . No ale kochana mama wczoraj zadzwoniła i pyta czy w niedzielę przyjedziemy. Mąż co odpowiedział. Że nie wie i że zapyta mnie,że się odezwiemy. Mimo ,że mówiłam mu wcześniej, tego samego dnia ,że nie chce. To musiał decyzję zwalić na mnie. Zamiast powiedzieć od razu , nie mamo nie możemy. No teraz oczywiście jak nie pojedziemy to się mamusi potwierdzi ,że ja ograniczam kontakt. Bo miał mnie zapytać. I ja miałam decydować.
Dla mnie temat z nią nie jest skończony , a nie chce patrzeć na jej słodkie uśmieszki , bo serio wiem ,że nie wytrzymałabym co mi na sercu leży. Nie chce się denerwować nie potrzebnie. Mam już dość tematu. Nie pojadę na pewno , ale będzie kolejny dowód , jaką jestem zła synową. A my musimy postawić granicę , bo skoro tak nam się wpieprza w życie i nie zwraca jej się uwagi to będzie to robiła przy dziecku.
Niestety u mojego męża matka jest głowa rodziny bo sterroryzowala 2 synów i męża. I teraz chyba on myśli ,że ja będę robiła to co jego mama. Dużo pracy przede mną. Kocham mojego męża , bo jest niesamowitym człowiekiem. Przyzwyczaił się do takiej matki . A ja nie potrafię wybaczyć jej krzywdy jaką zrobiła swoim synom. Mój mąż jakoś się z tego wydostał , ale jego brat ?
Ja mam 26 lat, 7 lat pracy , szkole. On 28 - nigdy nie pracował. Nie chce pracować. Siedzi w domu , pierdzi , je , i ogląda tv. Żadnego kolegi. Jak to mamusia stwierdziła P. Jest ich gosposia. Mama go ubiera . To nic ,że nabija się bezczelnie z mojego męża, który zaczął wyglądać po ślubie jak człowiek , a jej 28 letni syn chodzi w ubraniach 50,60 latka. A teraz płacz , bo P nie chce pracować ?
Nie spodziewałam się ,że tak się zraze do tesciowej. Wiem, ze potrzeba czasu , moze lat....
U mnie cisza. Wczoraj gadałam z położną. Ze względu na wielkość Miłosza i moją niewielkosc chcą się jednak trzymać reguły Neagelego, czyli wyliczania tp z cykli 28-dniowych, mimo moich ustaleń z lekarzem z początku ciąży. 9 miesięcy z tp na 1 września, a teraz mi czas zabierają :/ przepisała mi kartę ciąży nawet, żeby w razie czego szybciej szpital i wywoływanie. Pół dnia oczywiście przeryczalam, obudziłam się zrezygnowana. Ech, niech się dzieje co chce, już nie mam na to wpływu. W czwartek wizyta i dowiem się co dalej, kiedy muszę do szpitala itp.